Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie gońcie demonów i duchów

Monika Banach 09-07-2009, ostatnia aktualizacja 09-07-2009 01:56

Morcheeba, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 110 zł, informacje: tel. 022 825 60 31, czwartek (16.07), godz. 20

Morcheeba to symbol brytyjskiego trip-hopu
źródło: Dziennik Wschodni
Morcheeba to symbol brytyjskiego trip-hopu

Widział ją Sopot, Poznań, Lublin. Podczas wielu tras koncertowych grupy Morcheeba Warszawa leżała zawsze zbyt daleko, dlatego czwartkowa wizyta jednej z atrakcji eksportowych brytyjskiego trip-hopu z lat 90. ub. wieku jest pierwszą w stolicy.

Zespół założony w 1995 roku przez braci Paula i Rossa Godfreyów, do których dołączyła wokalistka Skye Edwards, wpisywał się we wchodzący na szczyt popularności nurt trip-hopu łączonego z elementami popu i funku. Edwards, wówczas projektantka mody, okazała się utalentowaną wykonawczynią ze zdolnościami do tworzenia niesamowitych psychodelicznych brzmień. Jej głos stał się wizytówką Morcheeby.

Grupa zdobyła sławę już od pierwszego krążka „Who Can You Trust?”, dwa lata później „Big Calm” nucił cały świat. Godfreyowie zaś zapisali się w annałach historii muzyki rozrywkowej jako autorzy chilloutowych najpiękniejszych ballad pop: „The Sea”, „Blindfold”, „Rome Wasn’t Built in a Day”, „Otherwise”, „Slow Down”.

Do 2003 roku siłą rozpędu wszystkie nagrania z aksamitnym wokalem Skye zaliczano do udanych. Po jej odejściu coś pękło. „The Antidote”, prawie tak dobry jak poprzednie, wzbudził protesty i podzielił fanów grupy, bo część uznała nowe poszukiwania za sprzeniewierzanie się wierności tradycyjnemu trip-hopowi. Podobne oceny dotyczą „Dive Deep” z 2008 roku – ostatniej pozycji z dyskografii Morcheeby, ciekawie próbującej okiełznać muzykę folk. Do nagrań autorzy zaprosili angielską piosenkarkę Judie Tzuke, norweskiego wokalistę Thomasa Dybdahla, rapera Cool Calm Pete’a. Część współpracowników znaleźli przez Internet, jak Francuzkę Mandę, która napisała do nich na MySpace, a Mak Of All Trades zachwycił ich umiejętnością łączenia tradycyjnego beat boxingu z podrabianiem gry na flecie ludzkim aparatem mowy.

Na jednym z portali o dojmującym braku Skye Edwards napisano „cholerny”. Niektórzy z fanów uznali, że nie da się jej zastąpić. Nowe kompozycje zachwycają jednak podobnie jak dawniej dźwiękowym bogactwem i mimo wielości osób i zdarzeń odznaczają się całkowitą spójnością. „Stop chasing shadows, just enjoy the ride” – śpiewa Judie Tzuke, dając całkiem klarowne przesłanie dotyczące przyszłości Morcheeby. Godfreyowie mają zamiar podążać tą drogą i właśnie szukają wokalistów, którzy przygotują z nimi ich siódmy album.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane