Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tworzę radosny jazz

Marek Dusza 12-08-2011, ostatnia aktualizacja 15-08-2011 18:45

Jak ukształtował swoje piękne brzmienie? W jaki sposób tworzy swój radosny jazz. Co zainspirowało go do napisania kompozycji na nowy program i płytę „Solar Eclipse”? O tym mówi Gary Guthman, amerykański trębacz, który w sobotę wystąpi podczas festiwalu Jazz na Starówce.

Jaki program usłyszymy podczas koncertu pana kwartetu na Rynku Starego Miasta?

Gary Guthman: Zagramy moje nowe utwory z płyty „Solar Eclipse”, którą wyda Polskie Radio. Materiał już został nagrany, a płyta powinna trafić do sklepów w październiku. Natchnieniem dla moich kompozycji były doświadczenia zbierane przez kilka lat podczas podróży po całym globie. Tytułowy temat skomponowałem będąc pod wrażeniem całkowitego zaćmienia słońca, które mogłem obserwować w Turcji kilka lat temu. „Behind Closed Doors” jest opowieścią o zaproszeniu mnie i kilku wybrańców na specjalny, zamknięty pokaz tanga w Buenos Aires. Natomiast „A Sea Apart” opowiada o uczuciach dwojga ludzi rozdzielonych oceanem, o mojej miłości do cudownej Polki, która teraz jest moją żoną.

Brzmienie pana trąbki jest wyjątkowe w świecie jazzu. Jak wypracował pan swój oryginalny styl?

Przez pierwsze piętnaście lat uczyłem się klasycznego stylu gry na trąbce. Miałem wspaniałych nauczycieli. Jednym z najważniejszych był Fred Sautter, główny trębacz Oregon Symphony Orchestra. To on zaszczepił we mnie dążenie do osiągnięcia pięknego, pełnego głosu instrumentu. Dopiero potem zacząłem grać jazz, pop, rock, fusion. Np. przez rok występowałem w jednym zespole z saksofonistą Kennym G.

Jakich mistrzów trąbki pan podziwia?

W muzyce klasycznej to przede wszystkim Maurice André, a jeśli chodzi o technikę gry Rafael Méndez. W muzyce popularnej Doc Severinsen, a w jazzie Louis Armstrong, Miles Davis, Clark Terry, Clifford Brown i Chet Baker.

Wykonuje pan nadal kompozycje muzyki poważnej?

Już nie. Podobnie jak Wynton Marsalis. Obaj zerwaliśmy z muzyką klasyczną jakieś dziesięć lat temu. Miałem okazję porozmawiać z nim o tym po koncercie miesiąc temu. Podobnie jak on uznałem, że powinienem skupić się na jazzie, muzyce improwizowanej i kreatywnej. Było mi coraz trudniej dzielić czas na ten poświęcony przygotowywaniu koncertów klasycznych wymagających długotrwałych ćwiczeń albo tworzeniu własnych kompozycji i kreowaniu interpretacji. Nie można robić tych rzeczy równocześnie. To, co gram teraz nazywam „happy jazz” - radosny jazz. To kompilacja popularnych rytmów, nazywamy je grooves, jazzowych akordów, jazzowego podejścia do melodii i improwizacji. Chcę by moje koncerty sprawiały słuchaczom przyjemność, zachęcały do tańca, kołysania się i klaskania do rytmu. Taki będzie nasz występ, taką muzykę można znaleźć na moich płytach.

* Jazz na Starówce: Gary Guthman Quartet, Rynek Starego Miasta, wstęp wolny, sobota (13.08), godz. 19

Życie Warszawy

Najczęściej czytane