Przewodnik po mieście, którego już nie ma
Gdzie tańczył Konwicki, dlaczego Hłasko stłukł lustro w Spatifie? Tego dowiemy się z „Bedekera warszawskiego”. Podobne ciekawostki pojawiają się też w innych książkach, które wkrótce mają zostać wznowione.
Bedeker – jak sama nazwa wskazuje – jest przewodnikiem. Ale przewodnikiem innym – raczej podaną z przymrużeniem oka, trochę ciekawostkową, a trochę plotkarską gawędą o Warszawie lat 50. Pikantna anegdota walczy tu o lepsze ze statystyką. A horyzont opisywanych tematów rozciąga się od kwestii gastronomiczno-alkoholowych, poprzez salony fryzjerskie, warszataty krawieckie i kioski MO, na urzędach, uczelniach czy po prostu portretach ludzi skończywszy.
Jazzem zdemoralizowani
W około setce wypełniających książkę miniaturowych felietonikach język Budrewicza skrzy humorem, kapitalnym dziennikarskim wścibstwem, ale też ciekawością i znajomością życia miasta od podszewki.
„Starzejemy się moi drodzy”. – tonem komentatora sportowego opisuje jedną z potańcówek w Jazz Clubie przy ul. Mokotowskiej, w czasie gdy polski jazz był jeszcze w powijakach – „Tylko Henryk Tomaszewski pląsa w tym towarzystwie jak równy z równym. I Lenicy całkiem nieźle wychodzi. Konwicki ma już pewne trudności. Braun, Toeplitz, Gruszczyński, Broszkiewicz, Kołakowski – których także zdążył Tyrmand jazzem zdemoralizować – patrzą i słuchają jak w cyrku”.
Aż zżera ciekawość, co w tym momencie robił autor... Zapamiętał w każdym razie dobrze. Podobnie zresztą jak nocne przygody Marka Hłaski w osławionym lokalu Spatif. „W jednej z takich utarczek – czy może nawet bez niej – stłukł stolik Marek Hłasko” – odnotowuje Budrewicz – „Następnego dnia przyszedł z naręczem gladiolusów, wypił na to konto z personelem i głową jednego filmowca stłukł lustro. Następnego dnia przekroczył próg klubu skruszony i smutny, przepraszał za zajście, bijąc się w pierś, po czem uszkodził kandelabry i przemeblował bar”. Cytować można w nieskończoność, bo każda strona to kopalnia dykteryjek o ludziach, którzy tworzyli koloryt tego miasta. Czasem bardzo znanych, czasem zupełnie zwyczajnych, zawsze jednak pod piórem Budrewicza zmieniających się barwnych literackich bohaterów. Tak samo zresztą jak sama Warszawa.
Piąte przez dziesiąte
Stolica miała szczęście do ludzi spisujących historię. „Opowiadania o starej Warszawie” Wiktora Gomulickiego. „Gawędy o Warszawie” Franciszka Galińskiego. „Warszawa” Jana Bystronia. Nie wspominając już nawet o wszystkich publikacjach Stefana „Wiecha” Wiecheckiego ze słynnym „Piąte przez dziesiąte” na czele. To cała góra lodowa znakomitych varsavianistycznych lektur, których „Bedeker...” jest tylko wierzchołkiem.
Porównanie do góry lodowej nie jest tu tylko pustą metaforą – felietony Budrewicza wybiły się dzięki wznowieniu, pozostałe pozycje ostatnie edycje miały nawet 40 lat temu.
– Planujemy wznowienia serii – mówi Agnieszka Szybark z Państwowego Instytutu Wydawniczego mającego w katalogu olbrzymią ilość książek varsavianistycznych, w tym wszystkie wyżej wymienione. Wydawnictwo nie precyzuje terminu ani nie ujawnia konkretnej listy książek. Zważywszy jednak, że przynajmniej książki „Wiecha” i Gomulickiego cieszyły się przed laty opinią bestsellerów ich reedycje wydają się pewne.
Nowe bedekery
Na klasykach nie kończą się wydawnicze zapowiedzi związane z varsavianami. Oprócz nich PIW planuje wydanie serii wspomnieniowej inteligencji warszawskiej o Warszawie. – Będą to wspomnienia dotyczące lat II wojny światowej i wczesnego okresu po wyzwoleniu – dodaje Agnieszka Szybrak.
Nie próżnuje także wydawnictwo Iskry, którego nakładem ukazała się w tym roku znakomite „Życie intymne niegdysiejszej Warszawy” Stanisława Milewskiego. Popularność tego tytułu skłoniła wydawcę do zamówienia kolejnej części.
– Książka wciąż cieszy się ogromną popularnością – mówi Joanna Osiewicz z Iskier. – Co ciekawe, nie tylko w Warszawie, co wydawałoby się naturalne, ale też w innych miastach. Myślę, że druga część powinna być gotowa w przyszłym roku.
Grzechem byłoby nie wspomnieć również o kolejnych częściach tryptyku Budrewicz, opowiadających o Pradze oraz o charakterystycznych postaciach danej stolicy. Mają ukazać się już wkrótce. Kto wie, może uruchomią kolejną lawinę?
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.