Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Chętnie budują pod Warszawą

Aneta Gawrońska 08-02-2016, ostatnia aktualizacja 08-02-2016 10:24

W cenie dwóch pokoi 
na stołecznej Ochocie 
czy Bemowie można mieć 
trzy albo i cztery w Ząbkach albo Pruszkowie.

Zielona Dolina na warszawskiej Białołęce – J.W. Construction oferuje tu mieszkania z dopłatą
źródło: mat. inwestora
Zielona Dolina na warszawskiej Białołęce – J.W. Construction oferuje tu mieszkania z dopłatą

Które podwarszawskie miejscowości stają się coraz bardziej popularne i perspektywiczne? – Powodzeniem wśród pewnej grupy kupujących, dla których kilka minut dłużej w samochodzie czy pociągu podczas dojazdu do pracy nie stanowi dużego problemu, cieszą się od lat Pruszków, Marki, Legionowo, Jabłonna, Ożarów Mazowiecki, Ząbki – wylicza Paweł Zeliaś, szef firmy SalonDomow.pl. – Rekompensują to tańsze lokale i niższe koszty życia.

Zdaniem Pawła Zeliasia potencjał tych miejscowości dostrzegli deweloperzy. – Ofert jest pod dostatkiem, a uzupełnieniem rynku pierwotnego jest rynek wtórny – podkreśla ekspert. Podaje, że 50-metrowe mieszkanie w stanie deweloperskim przy ul. Słonecznej w Markach sprzedało się za 185 tys. zł. – Podobny, ale urządzony już lokal na drugim piętrze bloku bez windy znalazł właściciela za 245 tys. zł – mówi szef SalonuDomow.pl. – Są i droższe lokale tej wielkości, ich cena sięga 300 tys. zł.

– Tańsze mieszkania na przedmieściach Warszawy, a także w miastach satelickich są atrakcyjną alternatywą dla drogich lokali w stolicy – dopowiada Marcin Drogomirecki, analityk portalu Morizon.pl. – Klienci decydują się na taki zakup z różnych powodów. Jedni uznają, że dojazd do pracy spod Warszawy zajmie tyle samo czasu co z peryferyjnej dzielnicy, inni – zwłaszcza mający już rodziny – dochodzą do wniosku, że zamiast dwóch pokoi na Ochocie czy Bemowie w Warszawie lepiej kupić trzy lub cztery w Ząbkach czy Pruszkowie. Różnice cen są bowiem duże, a komfort życia często bardzo podobny.

Z analiz portalu Morizon.pl wynika, że średnia cena mkw. używanego mieszkania w Legionowie wynosi nieco ponad 5 tys. zł. – Kawalerkę można tam kupić za 130 tys. zł, a dwa pokoje – za 180–200 tys. zł – podaje Marcin Drogomirecki. – Za tyle kupimy w Warszawie kawalerkę do remontu.

Taniej jest także w położonych przy drodze na Białystok Markach i w nieco dalszym Radzyminie. – Tam średnia cena mkw. mieszkania wynosi 4,8 tys. zł. Dwupokojowe mieszkanie znajdziemy już za 170 tys. zł – podaje analityk Morizona. – O ponad połowę tańsze niż w Warszawie – ze średnią ceną 4 tys. zł za mkw. – są mieszkania w nieźle skomunikowanym Mińsku Mazowieckim. Kawalerkę można tam kupić za 130 tys. zł, a dwa pokoje na 40 mkw. – za 150 tys. zł. Znajdziemy też 73-metrowy lokal z czterema pokojami, wyceniony na 249 tys. zł.

Drogomirecki zauważa, że nieco drożej niż w Legionowie jest w położonym po przeciwległej stronie Warszawy Piasecznie. – W tej miejscowości, traktowanej niekiedy jako przedłużenie Mokotowa, za metr używanego mieszkania sprzedający żądają średnio ok. 5,5 tys. zł – podaje. – Podobne stawki obowiązują w Pruszkowie (5,4 tys. zł za mkw.). Nieco taniej jest w bardziej oddalonym Brwinowie (5,1 tys. zł). W Grodzisku Mazowieckim średnia cena mkw. lokalu to 4,8 tys. zł. Miejscowości są skomunikowane z Warszawą koleją, co zapewnia szybki i wygodny dojazd do pracy w stolicy – podkreśla.

Paweł Zeliaś zwraca zaś uwagę, że w podwarszawskich miejscowościach bardzo popularne są tzw. mieszkania bezczynszowe. – W jednym budynku, przypominającym dom jednorodzinny, są przeważnie cztery lokale, do których często przynależą ogródki. Mieszkańcom odpadają opłaty dla administratora czy za utrzymanie wind – wyjaśnia szef SalonuDomow.pl. – Powierzchnia części wspólnych jest minimalna. Są oczywiście opłaty za media, remonty, są podatki. Bezczynszowość to więc chwyt marketingowy. Czynsze są po prostu niższe.

Gdy zacznie obowiązywać podatek katastralny, zdaniem Pawła Zeliasia, będziemy świadkami ucieczki z centrum na obrzeża. – A prędzej czy później taki podatek zostanie wprowadzony – mówi ekspert.

– Dziś o trendzie wyprowadzania się z miasta trudno mówić – ocenia Marcin Drogomirecki. – Zakup mieszkania pod Warszawą jest dyktowany w dużej mierze względami finansowymi.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane