Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Protesty ideowe czy proportfelowe

aig 26-09-2016, ostatnia aktualizacja 26-09-2016 09:52

Dlaczego blokowane są budowy?

autor: Marta Bogacz
źródło: Fotorzepa

Część organizacji pozarządowych działa tylko po to, by na oprotestowywaniu inwestycji zbijać kokosy.

W Warszawie właściwie wszystkie duże inwestycje są oprotestowywane, i to na różnych etapach. Nie ma znaczenia, czy jest to biurowiec, centrum handlowe czy nowe osiedle. Właściwie łatwiej by było wymienić te projekty, które nie zostały oprotestowane – usłyszeliśmy w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego.

Z roku na rok, jak opowiadają inspektorzy, jest coraz gorzej. Protestują wszyscy. Nie tylko bezpośredni sąsiedzi, np. wspólnoty czy spółdzielnie mieszkaniowe, ale również stowarzyszenia, fundacje niezwiązane bezpośrednio z terenem inwestycji. Akta niektórych spraw mają sześć–dziesięć segregatorów, a protesty we wszystkich instancjach, w tym w sądach, ciągną się latami.

Nietrudno o powód

O tym, że część stowarzyszeń na oprotestowywaniu inwestycji po prostu zarabia, mówi wprost Jacek Bielecki, ekspert rynku deweloperskiego.

– Problem jest ogromny. Większość inwestycji jest oprotestowywana – podkreśla Bielecki. – Organizacje pozarządowe zgodnie z prawem unijnym mogą to jednak robić, czy to się komuś podoba czy nie. Krajowe przepisy powinny jednak regulować, kogo do tych protestów dopuścić. Dziś wystarczy założyć zwykłe stowarzyszenie, które ma trzech członków, i można zarabiać na protestach.

Zdaniem Jacka Bieleckiego od protestujących organizacji pozarządowych powinniśmy żądać sprawozdań – i finansowych, i rzeczowych. – Powinniśmy weryfikować, co i za ile takie stowarzyszenie zrobiło, czy rzeczywiście działa w interesie publicznym – podkreśla ekspert. – To jednak wymaga prawnych regulacji.

Sławomir Horbaczewski, ekspert rynku nieruchomości, dodaje, że nowe inwestycje siłą rzeczy wywołują konflikty interesów. – Wiele protestów jest uzasadnionych. To naturalne, że właściciele nieruchomości bronią swoich interesów, szczególnie gdy rodzaj i charakter inwestycji utrudni im codzienne życie i spowoduje obniżenie wartości domów czy mieszkań – mówi Horbaczewski. – Właścicielom często udaje się porozumieć z inwestorem i uzyskać jakieś korzyści. Inwestorzy np. modernizują drogi.

Ekspert zwraca uwagę, że wiele protestów zgłaszają także inwestorzy, którzy nie kupili danego gruntu, chociaż bardzo chcieli, lub firmy  wykonawcze, które przegrały przetarg na budowę.

– Część protestów ma na celu wyłącznie wymuszenie od inwestora korzyści finansowych, które z reguły są wygórowane – zauważa Horbaczewski. – Bywa, że właściciele działek czy domów w sąsiedztwie realizowanej inwestycji są inspirowani przez różnego rodzaju spekulantów lub kancelarie prawne, które mogą oczekiwać prowizji od uzyskanych korzyści, ale także reprezentować interesy konkurencji – podkreśla.

Ekspert nie ukrywa, że wielu inwestorów zgadza się wypłacić protestującym żądaną kwotę, aby tylko móc zacząć bądź dokończyć inwestycję. – Każdy przestój na budowie wiąże się z wymiernymi stratami finansowymi. Inwestorzy decydują się zatem polubownie i bez rozgłosu załatwić powstały problem – opowiada Sławomir Horbaczewski. – Część inwestorów nie jest skłonna do ugody z protestującymi, nie chcąc tworzyć precedensu, aby przy kolejnych inwestycjach nie narażać się na następne protesty i nie tworzyć o sobie opinii inwestora, który płaci.

W centrach miast, jak zauważa Horbaczewski, gdzie zabudowa jest gęsta, protesty mogą dotyczyć zwiększenia hałasu, utrudnień w ruchu, możliwości zniszczenia bądź uszkodzenia istniejących budynków, zasłonięcia widoku z okna czy ograniczenia dostępu do światła słonecznego. – Wiele protestów wynika z braku planów zagospodarowania. To lata zaniedbań w tworzeniu wizji i ram dla rozwoju miast, opracowywania stref dla poszczególnych funkcji: mieszkalnej, biurowej, usługowej – mówi ekspert. – Najlepszym, a właściwie powinniśmy powiedzieć, najgorszym przykładem jest Śródmieście Warszawy, gdzie obok niższych budynków wyrastają wysokościowce. To fatalne sąsiedztwo, jednakże miasto, stolica dużego europejskiego kraju i prężny regionalny ośrodek biznesowy dla Europy Środkowo-Wschodniej, musi się rozwijać, czego przejawem jest konieczność budowania nowoczesnej przestrzeni biurowej.

I podkreśla, że stowarzyszenia i organizacje zajmujące się oprotestowywaniem inwestycji często posługują się argumentami ekologicznym. – Mówi się o migrujących ptakach, wodach gruntowych, lokalnych gatunkach fauny i flory – wylicza ekspert. – W wielu przypadkach jest to wyłącznie podszywanie się pod organizacje ekologiczne w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Skutkiem ubocznym jest psucie opinii tym organizacjom ekologicznym, które faktycznie walczą o cele społecznie użyteczne – mówi Horbaczewski.

Także Mateusz Juroszek, wiceprezes spółki Atal, mówi o trudnościach w prowadzeniu inwestycji. Jedną z przyczyn jest brak planów miejscowych. – Do przeciwności można też zaliczyć często nieuzasadnione protesty zgłaszane do samorządowego kolegium odwoławczego, które mają na celu wyłącznie utrudnienie rozpoczęcia budowy przez inwestora – przyznaje.

Konflikt interesów

Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych, opowiada, że w Warszawie, Poznaniu, we Wrocławiu czy w Szczecinie, jeśli planowany jest duży projekt – są protesty i konflikty.

– Z jednej strony jest entuzjazm mieszkańców, że będzie nowy obiekt, a z drugiej zawsze jakieś społeczne grupy nie są zadowolone. Stąd konflikt interesów – wyjaśnia Radosław Knap.

Dodaje, że aby zapobiec protestom, inwestorzy starają się rozmawiać z lokalnymi społecznościami, podawać merytoryczne argumenty, proponować rozwiązania. Nie zawsze jednak kompromis jest łatwy do osiągnięcia.

– Przy budowach centrów handlowych proces decyzyjny jest złożony, mamy konsultacje trójstronne – podkreśla Radosław Knap.

Mariusz Zabielski, partner zarządzający w spółce Reduto Partners, szacuje liczbę inwestycji blokowanych przez organizacje ekologiczne na tysiące.

– Są podmioty, które poprzez protesty realizują swoje prywatne cele. Liczą, że blokując inwestycje, osiągną korzyści majątkowe. Zdarza się, że ktoś zakłada stowarzyszenie w celu wstrzymywania inwestycji konkurencji – opowiada Mariusz Zabielski. – Znanym przykładem jest budowa warszawskiej galerii handlowej Arkadia, gdzie jedno stowarzyszenie – bez podania przyczyn – wycofało wcześniej złożony protest, co może nasuwać pewne domysły.

Mariusz Zabielski przypomina, że Stowarzyszenie Ochrony Dziedzictwa Kulturowego i Architektury Warszawy w ciągu jednego roku wniosło ponad 50 skarg do WSA, blokując inwestycje m.in. Skanska Property czy Bouygues Immobiler. – Innym przykładem jest stowarzyszenie Przyjazne Miasto, które doprowadziło do wstrzymania na pół roku realizacji galerii handlowej Złote Tarasy. Ekolodzy z Opola zablokowali na pięć lat budowę spalarni w Bydgoszczy i przyczynili się do opóźnienia podobnych inwestycji w Warszawie, Poznaniu i Krakowie. Inne fundacje blokowały budowę bloków elektrociepłowni w Opolu lub obwodnicy Augustowa – wylicza przykłady ekspert Reduto Partners.

Bartosz Clemenz, partner w kancelarii Greenberg, Traurig, Grzesiak, zwraca uwagę, że protesty różnych stowarzyszeń czy fundacji i blokowanie inwestycji zdarzają się we wszystkich krajach rozwiniętych, nie tylko w Polsce. Należy się temu przeciwstawiać.

– Pamiętam sprawę związaną z działalnością jednego ze stowarzyszeń, które rutynowo zaskarżało dziesiątki decyzji administracyjnych dotyczących dużych inwestycji. Blokowało ono m.in. budowę kilku centrów handlowych w Warszawie. Stowarzyszenie podnosiło argumenty związane z ochroną środowiska, a jednocześnie próbowało m.in. blokować budowę dużej oczyszczalni ścieków w mieście. Sprawa zakończyła się odejściem prezesa tego stowarzyszenia – przypomina Bartosz Clemenz.

Jego zdaniem należy przyjąć żelazną zasadę, by nigdy nie ulegać szantażom, co zniechęca do kolejnych prób. — zk

Przeciwko budowie przez GTC dużego centrum w Wilanowie protestuje Fundacja Nasze Miasteczko

W Warszawie głośno jest o inwestycji giełdowego GTC, które chce postawić galerię handlową w Wilanowie. Inwestycja czeka na zielone światło od ratusza, utknęła w gąszczu formalności związanych z modyfikacją planu miejscowego.

Budowa dużego obiektu budzi sprzeciw części radnych Wilanowa. Wśród krytyków jest również Fundacja Nasze Miasteczko, współzałożona przez architekta Guya Perry'ego, autora masterplanu Miasteczka Wilanów i właściciela IN-VI, pracowni architektonicznej, która świadczyła usługi na rzecz GTC przy tworzeniu koncepcji Galerii Wilanów.

Deweloper daje do zrozumienia, że powołanie negatywnie nastawionej do inwestycji fundacji to efekt zakończenia współpracy biznesowej z IN-VI. Pracownia odpiera zarzuty, twierdząc, że od początku krytykowała stworzenie galerii w formie jednolitego gmachu, a współpraca zakończyła się z powodu różnicy zdań. —ar

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane