Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Przetasowania i powiew świeżości

Aneta Gawrońska 26-03-2019, ostatnia aktualizacja 26-03-2019 00:00

Najemcy czasem wędrują po galeriach, czasem z nich wychodzą. Zmianę miejsc po części wymusza ograniczenie handlu.

Galeria Madison w Gdańsku to miejsce debiutów wielu marek
źródło: materiały prasowe
Galeria Madison w Gdańsku to miejsce debiutów wielu marek

Z centrów handlowych co jakiś czas znikają sklepy i punkty usługowe, nawet te, wydawałoby się, lubiane.

Anna Oberc, dyrektor operacyjny działu powierzchni handlowych w firmie Cushman & Wakefield, wyjaśnia, że rotacja najemców jest wpisana w strategię zarządzania galeriami. – Właściciele optymalizują ofertę przez regularną wymianę najemców, co pozwala wprowadzić do galerii powiew świeżości i nowe atrakcyjne marki – mówi. Z kolei niektóre sklepy się zamykają, bo są po prostu nieopłacalne.

Także Mariusz Majkowski, dyrektor działu wynajmu powierzchni handlowych w CBRE, podkreśla, że duża konkurencja na rynku centrów handlowych powoduje, że galerie starają się o jak najlepszy skład najemców.

– Kończące się umowy to szansa na kontrakt z podnoszącym jakość oferty najemcą – mówi. – Niektóre marki tracą na popularności i nie są już tak interesujące jak przy zawieraniu umowy kilka lat wcześniej. Do wymiany dochodzi także wtedy, gdy najemca nie jest zadowolony z wyników sklepu i dalsza działalność w centrum nie ma sensu. Wtedy poszukuje się kogoś innego na jego miejsce.

Zmiany po latach

Mariusz Majkowski podkreśla, że do największych zmian dochodzi po zakończeniu tzw. pięciolatek, jednych z najczęściej zawieranych umów. – Zdarza się też, że wynajmujący rezygnują z lokali na rzecz ciekawszych konceptów – zauważa. – Niektóre marki, np. CCC, Sinsay czy Martes Sport, chcą powiększyć swoją przestrzeń.

Anna Oberc dodaje, że z galerii najrzadziej wyprowadzają się duże, dobrze znane sklepy odzieżowe, np. marki z grupy Inditex, H&M, LPP, TK Maxx, a także supermarkety. – Choć w przypadku tej ostatniej grupy obserwujemy sporo zmian, m.in. wyjścia z galerii operatorów spożywczych takich jak Alma czy Piotr i Paweł – zauważa.

Duże powierzchnie najmu to jednak ogromna inwestycja. – Otwieranie nowych sklepów silnych sieci międzynarodowych jest zwykle bardzo dobrze przemyślane – podkreśla. – Ryzyko niepowodzenia i konieczności zamknięcia sklepu jest więc mniejsze niż w przypadku mniejszych operatorów i sklepów niesieciowych.

Rynek galerii zmienia się dynamicznie. Obiekty się rozbudowują, powstają nowe. – Najemcy analizują i podejmują decyzje np. o redukcji sklepów w mieście lub przeniesieniu do innej galerii – mówi Mariusz Majkowski. Sklepy zmieniają też miejsca w jednym obiekcie.

– Część najemców powiększa powierzchnię, co wymaga od właścicieli obiektów wygospodarowania dodatkowej przestrzeni – mówi Anna Oberc. Są też najemcy, którzy optymalizują koszty i pomniejszają sklepy, bo np. wzrosła im sprzedaż online.

Mariusz Majkowski zwraca uwagę, że strategia dotycząca składu najemców zakłada koncentrację np. mody i sportu na jednym piętrze. – Przeniesienie jednego najemcy praktycznie nie jest możliwe – zauważa.

Na miejsce w galerii trzeba czasem czekać bardzo długo. Anna Oberc zauważa, że w takich centrach, jak warszawskie Złote Tarasy, Arkadia czy Galeria Mokotów, nie ma wolnych od ręki lokali.

– Trzeba czekać kilka miesięcy, a czasem nawet kilka lat – mówi. – Koncept sklepu musi się też wpisywać w zamysł tenant-mixu galerii. Czasami liczba sklepów z danej kategorii, np. bielizna, moda męska czy kawiarnie, jest już wystarczająca.

Test i dywersyfikacja

Anna Thomas, dyrektor zarządzająca galerią Madison w Gdańsku, zwraca uwagę, że niektóre marki znikają nie tylko z centrów, ale w ogóle z rynku.

– Część testuje rynek i lokalizacje, część nie przetrwa ze względu na niedopasowanie oferty do potrzeb klientów, a czasem prosperity na jakiś biznes się kończy – wyjaśnia. – Salony znikają też ze względu na niedopasowanie oferty do strategii centrum. Czasem odnoszą sukces w obiekcie o innym pozycjonowaniu. Dla galerii takie zmiany są dobre. Dywersyfikują ofertę, zmieniają się zgodnie z potrzebami klientów.

W galerii Madison część najemców jest od początku, czyli od 15 lat – to np. Taranko, Ecco, Douglas, YES, Camille Albane, Elegant. – Madison to obiekt butikowy z ofertą unikatowych marek i usług – mówi Anna Thomas. – To miejsce debiutów, jak Instytutu Zdrowia i Urody Yasumi. Także u nas zadebiutował nowy format sieci spożywczej Netto 3.0 i pierwszy w Trójmieście salon iPerfumy.

Magdalena Kowalewska z firmy Immofinanz, która ma w portfelu centra Vivo!, ocenia, że galerie w najbliższych latach staną się miejscami wielofunkcyjnymi. – Do galerii będzie się przychodziło nie tylko na zakupy, coś zjeść lub wziąć udział w evencie, ale także popracować – mówi. – Dlatego kładziemy duży nacisk na tworzenie stref coworkingowych. Nową strefę otworzyliśmy w VIVO! Lublin. Coraz większe znaczenie w handlu odgrywają najemcy, którzy stawiają na technologię. Przykładem jest otwarcie w VIVO! Stalowa Wola pierwszego w Europie sklepu Orsay Connect – salonu online łączącego zalety zakupów tradycyjnych z nowymi technologiami – wskazuje.

Dodaje, że ograniczenie handlu wpłynęło także na zmiany w rozlokowaniu najemców w centrach. – Ci, którzy mogą być otwarci w niedziele niehandlowe, czyli sektor rozrywki i gastronomii, powinni być możliwie w jednym miejscu. Chodzi o to, by klient nie mijał zamkniętych sklepów i przyciemnionych witryn, przechodząc z np. z restauracji do kina – wyjaśnia.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane