DRUKUJ

Alternatywna historia WZZ wg Anny Walentynowicz

mz 07-09-2008, ostatnia aktualizacja 08-09-2008 13:56

Oskarżenia pod adresem współtwórcy Wolnych Związków Zawodowych - Bogdana Borusewicza i znane już zarzuty wobec Lecha Wałęsy padły podczas niedzielnej konferencji zorganizowanej w Sejmie z okazji 30. rocznicy powstania WZZ.

Anna Walentynowicz
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Anna Walentynowicz

Patronat nad konferencją zorganizowaną przez Annę Walentynowicz - przy pomocy posłów PiS - objął prezydent Lech Kaczyński, który jednak na spotkanie nie przyjechał, mimo zapowiedzi organizatorów. Były premier Jan Olszewski podkreślił, otwierając zgromadzenie, że prezydent "z wielkim żalem" przyjął fakt, iż z powodu licznych obowiązków nie może uczestniczyć w konferencji.

Patronat głowy państwa i dobór gości od dłuższego czasu wywoływał kontrowersje. Na spotkanie nie zaproszono bowiem współtwórców WZZ - Wałęsy, a także Borusewicza, Bogdana Lisa, czy Jerzego Borowczaka.

W konferencji uczestniczył z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz, Anna Fotyga oraz politycy PiS, a także działacz WZZ Krzysztof Wyszkowski.

Na spotkanie do Sejmu przyjechało około 500 osób. Mówcy przekonywali, że nadszedł czas, by do głosu doszły osoby przez lata marginalizowane i odkryły prawdziwą - ich zdaniem - historię WZZ. Uczestnicy w specjalnej uchwale opowiedzieli się za "solidarną Polską" i IV Rzecząpospolitą. Oprócz wątków aktualnych nie zabrakło też powrotu do historii sprzed 30 lat.

Walentynowicz podkreśliła w swoim przemówieniu, że WZZ założyli Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Sokołowski, a współpracował z nimi Lech Kaczyński, który udzielał porad prawnych, przez co miał problemy z doktoratem.

Jak podkreślała Walentynowicz, wkrótce okazało się, że wśród związkowców są agenci bezpieki; jednego z nich ujawniono. - Nie przypuszczaliśmy jednak, że ujawniając jednego agenta, zostawiamy pole do działania innemu agentowi, którym po latach okazał się TW "Bolek", przysłany nam przez SB - powiedziała. Zaraz potem dodała, że Lecha Wałęsę poznała w swoim mieszkaniu "podczas spotkania konspiracyjnego, na którym miał wykład pan Lech Kaczyński".

Walentynowicz oświadczyła, iż działalność WZZ utrudniał Wałęsa, ale też Bogdan Borusewicz, przedstawiciel Komitetu Obrony Robotników, który - jak mówiła - miał za zadanie nie dopuścić do powstania Wolnych Związków Zawodowych, a także oskarżał wielu związkowców o agenturalność.

Na konferencji prasowej zorganizowanej w przerwie spotkania była opozycjonistka tłumaczyła, dlaczego nie zaprosiła na nie byłego prezydenta. - Mając taką wiedzę jaką mamy dzisiaj, jaką każdy już ma na dzień dzisiejszy, to ja proponuję zaciągnąć kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu na temat tego człowieka - powiedziała. Dodała, że jej zadaniem jest przywracanie pamięci o tych działaczach, którzy po 1989 r. byli eliminowani z życia publicznego.

Dziennikarze pytali też, dlaczego w konferencji uczestniczy szef PiS Jarosław Kaczyński, skoro nie był on członkiem WZZ.

Kaczyński ocenił, że ma moralne prawo, by uczestniczyć w konferencji, gdyż chociaż nie był członkiem WZZ, brał czynny udział w działalności opozycyjnej, m.in. w biurze interwencyjnym KOR, które wspierało redakcję "Robotnika".

Szef PiS powiedział ponadto, że "Solidarność" powstała 17 września 1980 roku i za tym, żeby ona powstała, był m.in. on, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz, Karol Modzelewski, a przeciwni temu byli Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek. Zastrzegł jednocześnie, że mówiąc to, nie chce przekreślać zasług tych ludzi.

Walentynowicz powiedziała z kolei, iż to głównie Jacek Kuroń nie pozwalał zakładać WZZ, bo "chciał mieć monopol na opozycję". W swoim przemówieniu Wyszkowski nazwał Borusewicza "żołnierzem Jacka Kuronia". Jego zdaniem, Kuroń nie chciał dopuścić "do powstania "Solidarności", a w pewnym momencie myślał też o "ogłoszeniu Wałęsy agentem SB i usunięciu go (...) z funkcji przewodniczącego związku".

Wyszkowski oświadczył zaś, że jest nieprawdą, iż Jan Lityński pisał z nim deklarację WZZ. Jak wyjaśnił, pisał ją po prostu w jego mieszkaniu i uwzględnił jedną z uwag Lityńskiego.

W swoim przemówieniu owacyjnie witany szef PiS ocenił, że "Solidarność" była wielką rewolucją moralną. Jak ocenił, fenomen '89 r. polegał na tym, że uczyniono wszystko, by ta rewolucja nie została wznowiona.

Zanim prezes PiS zabrał głos, prowadzący spotkanie Antoni Macierewicz zapowiedział go tak, jak gdyby był on jednym z twórców WZZ. Szef PiS dziękował mu "za miłe" słowa i prostował, że był działaczem opozycji, ale "akurat nie na tym odcinku".

W spotkaniu mimo zapowiedzi nie uczestniczył wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS). W przesłanym liście, który Macierewicz ocenił jako kontrowersyjny, podkreślił, że środowisko WZZ było dobrze zintegrowane. "Bezkompromisowe panie: utrzymująca porządek organizacyjny szorstka Joanna i nie mniej pryncypialna Anna i Alina; analityczny i refleksyjny Andrzej, krytyczny Krzysztof, uparty i konsekwentny w swojej pracowitości Bogdan, wreszcie niezawodny barometr nastrojów społecznych i wiecznie kluczący Lech Wałęsa" - napisał Romaszewski.

Jan Olszewski powiedział, że idea i program Polski Solidarnej jest próbą naprawy błędu marginalizacji po 1989 r. tych, którym zawdzięczamy niepodległość.

W specjalnej uchwale uczestnicy spotkania również podkreślili, że "program ich marzeń jest najpełniej zawarty w haśle Polski Solidarnej i IV Rzeczypospolitej".

Także w wystąpieniach dawnych działaczy WZZ można było usłyszeć krytyczne uwagi i aluzje dotyczące Lecha Wałęsy, a także obecnej ekipy rządzącej oraz pochwały dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego i IPN.

Gdy w przemówieniach pojawiały się aktualne wątki polityczne i nawiązania do historycznych sporów, uczestnicy konferencji wyraźnie się ożywiali. Gdy prowadzący spotkanie Macierewicz wspomniał krytyczne wobec spotkania słowa wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego, na sali rozległy się okrzyki "hańba".

Komentując konferencję, Lech Wałęsa stwierdził: "To niepoważni ludzie, włącznie z Kaczyńskim. To ludzie, którzy nie walczyli z komuną, a z Lechem Wałęsą. Jak tylko zacząłem zwyciężać, ustawili się i walczą ze mną. Proszę ich zapytać, kto z nich bywał na obchodach rocznicowych pod pomnikiem? Ja zawsze bywałem".

O Annie Walentynowicz Wałęsa powiedział: "to starsza pani, służyła bezpiece na podrzuconych materiałach".

Borusewicz jako "bzdurne" określił zarzuty pod jego adresem. - To Walentynowicz oskarżała mnie o agenturalność, a nie ja ją - stwierdził.

Zdaniem prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, organizatorzy mają prawo zapraszać takich gości, jakich chcą, aniezaproszenie niektórych osób wynika z podziału, jaki istnieje w środowisku dawnych opozycjonistów. Szef KP PO Zbigniew Chlebowski uważa, że patronat nad imprezą, na którą nie zaproszono głównych twórców WZZ, to poważny błąd prezydenta. Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak podkreśla, że środowisko dawnej opozycji jest podzielone - "ci ludzie nie usiądą razem przez najbliższe lata".

PAP