Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Twardzielka ze straży miejskiej

blik 07-09-2008, ostatnia aktualizacja 08-09-2008 20:42

Choć ponad połowę trasy Małgorzata Dziobkowska pokonała boso, to jednak ukończyła jeden z najtrudniejszych biegów w Polsce – „Maraton Twardziela“.

źródło: Życie Warszawy

Zawody, w których startowali żołnierze i pracownicy służb mundurowych, odbyły się w sobotę w Dziwnowie pod Koszalinem. Wzięło w nich udział 16 osób, w tym jedna kobieta – właśnie Małgorzata Dziobkowska ze stołecznej straży miejskiej.

Zawodnicy mieli do pokonania 42 km i 195 metrów, a trasa biegła nie tylko plażą, ale też przez bagna i jezioro, które musieli przepłynąć na pontonie (sami go też pompowali).

Poza tym uczestnicy maratonu musieli dodatkowo zaliczyć sześć zadań taktycznych, jak np. strzelanie z łuku i z broni palnej, a przez cały czas biegli z ciężkim plecakiem.

– „Maraton Twardziela“ to chyba najtrudniejszy wyścig, w jakim brałam udział. Jest bardzo zaskakujący. Nie wiadomo, kiedy kończy się dany etap i łatwo o pomyłkę. Sama pobiegłam za daleko i musiałam zawracać – opowiada pani Małgorzata.

Strażniczka ponad połowę trasy przebiegła boso.– Miałam tak zdarte pięty, że musiałam zdjąć buty, inaczej nie dobiegłabym do mety. Najgorzej było w lesie, gdzie pełno było szyszek i wystających korzeni. Miałam bezpłatną akupunkturę – śmieje się strażniczka. I dodaje, że choć kilku mężczyzn odpadło z biegu, ona ani przez moment nie myślała o rezygnacji. – Nie po to jechałam aż 600 kilometrów, by się później wycofać – tłumaczy.

Małgorzata Dziobkowska w maratonach biega od kilku lat. Ma ich na swoim koncie dziewięć. W tym roku zaliczy tzw. koronę, czyli pięć najważniejszych polskich maratonów. Poza tym strażniczka brała udział w trudniejszych zawodach, np. „Bieg Katorżnika“.

W straży miejskiej pracuje ponad sześć lat. Jest w Wydziale Służby Dyżurnej. W centrali przy Czerniakowskiej przyjmuje telefoniczne zgłoszenia od mieszkańców.

Po męczącym maratonie mogła odpoczywać tylko dwa dni. We wtorek wraca na dwunastogodzinną służbę.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane