W poszukiwaniu detali
Fauny, amorki, krasnale – to tylko niektóre z postaci zaludniających fasady stołecznych kamienic. Można im się przyjrzeć podczas otwierającej się dziś w DSH wystawy „Warszawa z głową do góry”.
Po obejrzeniu wystawy zdjęć pochodzących z albumu Magdaleny Hajnosz powiedzenie „diabeł tkwi w szczegółach” nabiera nowego znaczenia. Samymi diabłami co prawda kamienic zbyt często nie ozdabiano, ale pokrewne im rogate dziwotwory czy mitologiczne monstra rzeźbiono na elewacjach zadziwiająco ochoczo. Oczywiście nie samym złem kamienice żyją. Krzepcy socrealistyczni robotnicy, dmące w trąby anioły czy masywne orły zapewniają pod tym względem warszawskim murom etyczną równowagę.
Kłopot w tym, że rzadko je dostrzegamy. Często niewielkich rozmiarów, umieszczone na znacznych wysokościach architektoniczne detale umykają uwadze przechodniów. Nie umknęły jednak uwadze Magdaleny Hajnosz, która sfotografowała dobrze ponad setkę ozdobionych w ten sposób budynków.
Patrząc wzwyż
– Jako osoba niewielkiego wzrostu posiadam naturalny nawyk patrzenia wzwyż i pewnie dlatego zauważam przedmioty i zjawiska dla innych często niedostrzegalne – z przymrużeniem oka Hajnosz odsłania kulisy swojej pracy.
Wydany przez Dom Spotkań z Historią album ogląda się już jednak całkiem poważnie. Autorka podzieliła dostrzeżone przez siebie obiekty na pięć tras spacerowych.
Pierwsza z nich startuje na ul. Kredytowej, by po przejściu ul. Czackiego, Moniuszki, Brackiej, Foksal i Kopernika, Tamką dotrzeć na Karasią. Druga prowadzi spacerowiczów obszarem między MDM-em a pl. Politechniki. Trzecią rozpoczyna na pl. Trzech Krzyży, by lawirując między Traktem Królewskim i Marszałkowską, dobrnąć na ul. Bagatela. Czwartą zwiedzamy Powiśle, od ul. Bednarskiej do Profesorskiej. Piąta wreszcie krąży po okolicach pl. Bankowego i Teatralnego. Hajnosz nie ma wątpliwości, że na każdej z nich czeka szereg architektonicznych niespodzianek.
– Każdy spostrzegawczy przechodzień mógłby na modernistycznej fasadzie kamienicy przy Marszałkowskiej 6 niespodziewanie zobaczyć dzieci bawiące się kolejką parową tuż obok niemal klasycznej alegorii sztuki malarskiej – z przekonaniem zachęca autorka. – Gdzie indziej wspierający balkon skrzydlaty anioł spogląda z góry na zafrasowanego czymś, przykucniętego w narożniku bramy krasnala.
Estetyka i propaganda
Uchwycone obiektywem Hajnosz rzeźby, płaskorzeźby i drobniejsze zdobienia pochodzą z różnych okresów. Najstarsze z nich, najmniej liczne – z XVIII wieku. Najliczniejsze powstawały od przełomu XIX i XX wieku do końca dwudziestolecia międzywojennego. Ostatnim okresem, kiedy bardzo dbano o zdobienia budynków – choć raczej z powodów propagandowych niż estetycznych – był stalinizm i obowiązujący w nim socrealizm. Pokryty patyną i pozbawiony ciężaru ideologicznego, także on nabiera dziś uroku architektonicznego dziwactwa. Najmłodszym z prezentowanych budynków jest BUW.
Prezentacja fotografii Magdaleny Hajnosz, a zarazem spotkanie z autorką, odbędzie się dziś w Domu Spotkań z Historią (ul. Karowa 20). Obejrzymy zdjęcia z albumu, a także jego prezentację multimedialną.
Z Magdaleną Hajnosz, malarką i autorką książki "Warszawa z głową do góry", rozmawia Wojciech Lada.Co było pierwsze - Pani spacery po mieście, czy zainteresowanie detalami architektonicznymi?
Ponieważ mieszkam w Warszawie "od zawsze", najpierw oczywiście były spacery po mieście i wiele razy zauważałam ciekawe rzeźby i inne ciekawe detale jak np. okna, czy zwieńczenia drzwi, albo krasnale w bramach.
Rozmawiając ze znajomymi zauważyłam, że wielu ludzi nie ma pojęcia o tym, jak piękne rzeczy można zobaczyć w Warszawie. Dominuje powszechny pogląd, że "Warszawa jest brzydka, a ładne są tylko fragmenty". To jest moja odpowiedź na ten schemat.
Kamienice ozdabiano wyłącznie z powodów estetycznych czy też miały jakieś symboliczne znaczenie?
Wiele budynków jest ozdobionych tzw. "alegoriami", które były przez budowniczych, czy inwestorów traktowane jako rodzaj "wizytówk". Np. na budynku hipoteki (Solidarności 58) - alegoria Oświaty, Pracy, Sprawiedliwości i Twórczości, czy na gmachu NOT na ulicy Czackiego alegoria Przyszłości jako kobiety z promieniami radu w dłoni, albo na gmachu banku - alegorie Przemysłu, Sztuki, Handlu i Nauki.
Ozdobne budynki świadczyły zarówno o zamożności właściela, jak i o jego ambicjach.
Jakie są najstarsze Pani "obiekty", a które z nich są najmłodsze? Kiedy przestano ozdabiać kamienice i o czym to świadczy?
Najstarsze są chyba pałace na ulicy Długiej, a najnowsze to budynki Giełdy przy ulicy Książęcej i BUW przy Dobrej, Bogato ozdabiane są najczęściej budynki użyteczności publicznej, i jest to chyba sprawa budżetu, który jest przeznaczony na budowle o znaczeniu prestiżowym. Prywatne budowle jeżeli są ozdabiane to raczej skromnie.
Powstaje album, wystawa... Czy planuje Pani zorganizowanie spacerów wytyczonymi przez Panią trasami?
Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia i obserwacje będą służyć lepszemu poznaniu miasta zarówno turystom, jak i w równym stopniu warszawiakom.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.