Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pieniądze za arenę tylko dla Legii

Maciej Miłosz 05-10-2011, ostatnia aktualizacja 05-10-2011 16:01

Urzędnicy już od dwóch miesięcy analizują, czy miasto może zarabiać na nazwie stadionu przy Łazienkowskiej. A klub cały czas czerpie zyski.

autor: Przemek Wierzchowski
źródło: Fotorzepa

Choć nie wiadomo dokładnie, ile Legia zarabia na tym, że stadion nazywa się Pepsi Arena, to nieoficjalnie mówi się o 6 mln zł za rok.

W lipcu wyszło na jaw, że klub podpisał umowę sponsorską z producentem napojów. Miejscy urzędnicy zapowiadali wtedy, że kwestia, kto powinien dostawać pieniądze za nazwę – miasto czy Legia – jest wciąż otwarta i umowa dzierżawy stadionu jej nie reguluje.

Efektów tych zapowiedzi nie ma. – Nasi prawnicy wciąż analizują ten problem – odpowiada Agnieszka Kłąb, rzeczniczka prasowa ratusza.

Z kolei wiceprezydent Andrzej Jakubiak, który był odpowiedzialny za renegocjacje umowy z Legią (podpisał ją Kazimierz Marcinkiewicz), odmawia komentarza w tej sprawie.

Zdecydowanie bardziej rozmowni są przedstawiciele klubu. – Umowa dzierżawy stadionu pomiędzy Legią a miastem jasno określa, że możemy używać stadionu do celów komercyjnych. Dlatego z nazwą Pepsi Arena nie ma żadnego problemu – mówi członek zarządu klubu Marek Drabczyk. – To jest naprawdę korzystna sytuacja dla samorządu. Co sezon płacimy prawie 4 mln zł za dzierżawę, utrzymujemy stadion (koszt ok. 8 – 10 mln zł rocznie) i zapewniamy, że to miejsce żyje. Od otwarcia w sierpniu ubiegłego roku odwiedziło nas 700 tysięcy ludzi.

Nieoficjalnie mówi się, że analizy urzędników potrwają co najmniej do końca roku. Ratusz nie wyklucza także drogi sądowej.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane