Karaluchy w Koperniku, auto miłości i tunel strachu
Popsuł się karaluch, brakuje instrukcji? 400 licealistów i studentów sprawdza działanie eksponatów w ostatniej galerii „Re:generacja”.
Po stole biegają karaluchy. Słychać, jak poruszają skrzydłami, dotykają się długimi czułkami.Wokół stołu stoi grupa nastolatków. Dotykają owadów, śmieją się i wygłupiają. – Obrzydliwe. Dobrze, że nie są żywe, bo żywego karalucha w życiu bym nie dotknęła – przyznaje jedna z dziewczyn.
Stół to jeden z eksponatów, który stanął w ostatniej galerii w Centrum Nauki Kopernik. – Ma pokazać, że to, co na pierwszy rzut oka wydaje się nam okropne, budzi w nas strach lub negatywne emocje, w rzeczywistości takie nie jest. Wszystko jest kwestią postrzegania – tłumaczy Karolina Kanar z Centrum Nauki Kopernik.
W ostatniej galerii „Re:generacja”, której otwarcie zaplanowano na marzec przyszłego roku, zamontowano już niemal wszystkie urządzenia. Wczoraj jako pierwsi ich działanie sprawdzali uczniowie z Liceum im. J. Kochanowskiego.
– Najbardziej spodobał się nam eksponat przy wejściu. Komputer na podstawie wyglądu twarzy rozpoznaje płeć i emocje. Urządzenie testowaliśmy w kilka osób. Mieliśmy przy tym dużo zabawy – opowiadali drugoklasiści Jędrzej Grzędowicz i Ignacy Wilczyński. Chłopcy mieli też kilka krytycznych uwag. – Nie wszystkie eksponaty są opisane w jasny sposób. Zrozumienie, jak działa stół z karaluchami, zajęło nam trochę czasu.
Największe zainteresowanie uczniów wzbudził samochód miłości, który ma oswajać młodych ludzi z seksualnością.
Gdy nastolatkowe siadali za kierownicą auta i zmieniali biegi, w lusterku na tylnym siedzeniu widzieli parę uprawiającą seks. – Trzeba być wystarczająco dojrzałym, żeby zrozumieć, o co chodzi w tym urządzeniu. Niektórzy zamiast potraktować go poważnie, mogą po prostu głupio się śmiać – mówiła Patrycja Twardziak z III klasy. Najbardziej oblegany przez licealistów był tunel strachu. – Ja tam nie wchodzę. Boję się – śmiała się jedna z dziewczyn. A w środku ciemności. Zwiedzający porusza się tylko po cienkiej, białej linii. – W pewnym momencie traci się równowagę. Człowiek ma wrażenie, jakby spadał w dół. Okropne uczucie. Brr... – opowiadała podekscytowana trzecioklasistka Ania Wyszkomirska.
Większość nastolatków była wczoraj po raz pierwszy w CNK. – Tu jest zupełnie inaczej niż w zwykłym muzeum, w którym obsługa wydziera się na zwiedzających, gdy tylko coś poruszą – oceniał Tomek Ponomarów z II klasy.
W galerii „Re:generacja” testy potrwają do końca grudnia. Na początku stycznia przyszłego roku zostanie zamontowany ostatni eksponat. To klatka dla ptaków, zaprojektowana przez Paula De Marinisa, w której będzie palił się płomień w rytm wystąpień dyktatorów, m.in. Stalina i Hitlera.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.