O małżach i rakach w wodociągach
Wybrańcy, którzy w sobotę byli gośćmi MPWiK, wiedzą już, dlaczego w praskim zakładzie pracują małże. Zatrudnia się je na trzy miesiące.
Ponad 200 osób miało w sobotę okazję poznać tajemnice wnętrz dwóch warszawskich wodociągów – Praskiego i Centralnego.
Obejrzyj zdjęcia z wycieczki po warszawskich filtrach!
MPWiK otworzyło je z okazji Światowego Dnia Wody, który przypada we wtorek.
Zaczęło się od historii, czyli opowieści o prezydencie Sokratesie Starynkiewiczu, jedynym carskim namiestniku, którego Warszawa ma za co lubić. – Bo to on już w pierwszym roku urzędowania zamówił u Wiliama Lindleya budowę tej sieci wodociągowej, która służy stolicy do dziś. W tym roku będziemy obchodzić 125-lecie istnienia – opowiadał Bogdan Szymanowicz z MPWiK.
Warszawiacy w grupach podziwiali zabytkowe, a jednak wciąż czynne tzw. filtry powolne przy Koszykowej.
– Ta podziemna architektura to najbardziej atrakcyjna zdjęciowo część wycieczki – zwracali uwagę goście. Dali się nabrać na zegary pomiarowe – również zabytkowe – na marmurowych stołach z ręcznymi wajchami, którymi kontrolowano wskaźniki w hali tzw. filtrów pospiesznych. Ale wystarczyło odsunięcie tarczy takiego zegara i... w środku pokazywał się komputerowy mechanizm. – Ale ściema! – roześmieli się wszyscy.
– Nie ściema. Prezentujemy, jak elegancko kiedyś budowano – mówi Bogdan Szymanowicz.
Dla porównania zaprowadził też do najnowszej, surowej, oddanej pół roku temu stacji ozonowania i filtracji węglowej.
– Tu, jak widać, nie ma żywego ducha. Żadnych ludzi, zegarów ani pokręteł na wierzchu. Wszystko zautomatyzowane – usłyszeli zwiedzający Wodociąg Centralny. A w tym czasie kolejne grupy wędrowały pod dnem Wisły 311-
-metrowym tunelem prowadzącym z głównego zakładu Wodociągu Praskiego do „brzucha” Grubej Kaśki. To największa dziś w Europie studnia infiltracyjna. Woda jest tu oczyszczana w sposób naturalny, przepływając przez piach. Dumą tego zakładu od ponad roku jest „hodowla” małż. Pracują tam jako czuły naturalny system ostrzegania o jakości wody. Komputer monitoruje ich zachowanie. – Gdy sześć małż jednocześnie w krótkim czasie zamknie swoje skorupy, to znaczy, że parametry wody się zmieniły – opowiadał wiceszef ZWP Paweł Biernacki. – Pracują trzy miesiące. Potem są wymieniane. Małże okazały się mniej tolerancyjne na wodę wiślaną niż raki. Polskie raki już prawie wyginęły, ale amerykański gatunek dostosował się do naszych zanieczyszczeń i nic go nie rusza – śmieje się prezes Biernacki.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.