Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kolorowe Powiśle razi oczy szarego obywatela

kea 25-08-2012, ostatnia aktualizacja 25-08-2012 09:12

"W naszym mieście jest wielu ludzi, którzy wciąż lubią narzekać, donosić, szukać pretekstu aby przywrócić szarą minioną rzeczywistość" - pisze nasz Czytelnik

źródło: straż miejska

Klubokawiarnia PKP Powiśle od początku zyskała moją sympatię. Po pierwsze dlatego, że dzięki inicjatywie twórców tego miejsca odżył opuszczony, zapominany budynek wybitnego polskiego architekta Arseniusza Romanowicza.

Po drugie zaś, pojawił się w ciekawym miejscu - na styku wypełnionego komercyjnymi lokalami śródmieścia Warszawy i prężnie rozwijającej się dzielnicy, w węźle komunikacji kolejowej i ścieżki rowerowej biegnącej pod skarpą warszawską.

Po trzecie wreszcie dlatego, iż spełnił oczekiwania kolorowej, szukającej alternatywnych miejsc warszawskiej młodzieży, w dużym stopniu młodzieży akademickiej. Wydawało się, że odległy od budynków mieszkalnych żywy obraz nowej, wzorowanej na "berlińskiej" rzeczywistości nikomu nie będzie przeszkadzał.

Niestety okazuje się, że pomimo upływu 25 lat od czasu politycznego upadku komunistycznej rzeczywistości jest w naszym mieście wielu ludzi, którzy wciąż lubią narzekać, donosić, szukać pretekstu aby przywrócić szarą minioną rzeczywistość, gdzie człowiek bał się mówić głośno "bo ściany mają uszy", gdzie aktywiści z ORMO (Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej) donoszą na najbliższych sąsiadów.

Tak zaczął i zakończył swoją działalność w latach 90-tych wzorowany na berlińskich klubach Space Filter na ul. Krzywickiego, który miałem przyjemność, jeszcze będąc na studiach współprojektować. Wówczas sąsiadujący mieszkańcy wojskowych budynków mieszkalnych skutecznie oprotestowali miejsce spotkań młodzieży ze względu na hałas i zaśmiecanie okolicy.

We wszystkich większych miastach Europy w publicznych miejscach, gdzie miasto żyje i gdzie licznie spotyka się młodzież nad ranem jest brudno, rano działają jednak sprawne służby miejskie, szkło, nieczystości są regularnie usuwane.

W moim przekonaniu służby miejskie powinny skupić swoją uwagę na utrzymaniu czystości, ściganiu dilerów narkotykowych i innych grasujących nocą po mieście przestępców a nie na hamowaniu życia publicznego kolorowej młodzieży, wymykającego się z konwenansu szarych zachowań szarych ludzi PRL-u.

Michał Leszczyński,architekt z pracowni Grupa 5 Architekci

List od Czytelnika

Najczęściej czytane