Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prosić to sobie możesz...

mkd 15-10-2008, ostatnia aktualizacja 16-10-2008 13:47

Lech Kaczyński i Donald Tusk usiedli obok siebie przy stole obrad szczytu w Brukseli. Nie zakończyło to jednak przepychanek między nimi i ich najbliższym otoczeniem.

Prezydent przybył do pałacu obrad prawie godzinę po delegacji rządowej. Gdy wszedł na salę szefowie MSZ i resortu finansów Radosław Sikorski i Jacek Rostowski opuścili po powitaniach z członkami innych delegacji.

Po wyjściu z sali ministrowie odpowiadali na pytania dziennikarzy. Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział, że obaj (z min. Rostkowskim) są dżentelmenami i nie zamierzali szarpać się z nikim. Dodał także, że prezydent swoim zachowaniem udowodnił, że Polska ma dwie polityki zagraniczne.

Minister Jacek Rostkowski powiedział, że konstytucja Polski jest jasna. - To prezydent współdziała z rządem, a nie na odwrót. - mówił dziennikarzom. Szef resortu finansów zasugerował także, że prezydent nie powinien był w ogóle na szczyt przyjeżdżać.

Ok. godz. 17.00 rozpoczęła się sesja robocza szczytu. Po dziesięciu minutach prezydent Lech Kaczyński opuścił salę. Jego miejsce przy stole zajął minister finansów Jacek Rostowski.

O czym będą rozmawiać na szczycie?

Szczyt UE rozpoczął się od spotkania z Poetteringiem. W tej części szczytu, zgodnie z zapowiedziami, premier Irlandii Brian Cowen poinformował o powodach odrzucenia przez Irlandczyków Traktatu z Lizbony w czerwcowym referendum.

Podczas szczytu będą prowadzone rozmowy dotyczącą m.in. redukcji emisji dwutlenku węgla. Polska zadeklarowała w 2007 r. ograniczenie o ok. 20 proc. w ciągu najbliższych kilku lat. Obecnie jednak polski rząd usztywnił stanowisko. Mówi się nawet o wecie. Zdaniem polskich specjalistów tak drastyczna redukcja grozi zachwianiem polskiej gospodarki - wydobycie węgla jest cały czas bardzo ważną jej gałęzią - i bezpieczeństwa energetycznego - uzależnienie od dostaw gazu z zagranicy.

Lech Kaczyński powiedział w czwartek, że "jeśli będzie trzeba Polska zablokuje wnioski końcowe szczytu" UE w Brukseli, jeśli nie będą spełnione polskie postulaty dotyczące pakietu klimatyczno-energetycznego. Zastrzegł jednak, że nie rozmawiał o tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem.

Nie tylko Polska jest przeciwna pakietowi klimatycznemu. Weto zapowiedział też włoski premier Silvio Berlusconi. Na konferencji prasowej tłumaczył, że włoskie firmy "nie są absolutnie w stanie znieść kosztów" unijnych regulacji, które przewidują redukcję emisji CO2.

Poza kwestiami klimatycznymi na szczycie będą poruszane kwestie związane z kryzysem finansowym oraz ratyfikacją Traktatu z Lizbony.

W kraju i za granicą...

Polityczne przepychanki okołoszczytowe nie skończyły się jednak wraz z wyjazdem prezydenta i premiera z kraju. W programie "Skaner polityczny" prezydencki minister Michał Kamiński powiedział, że prezydent, wychodząc z sali obrad, miał poprosić premiera o streszczenie mu treści dyskusji. Według Kamińskiego Donald Tusk miał odpowiedzieć "Prosić to sobie możesz". To - niepotwierdzone do tej pory - stwierdzenie premiera stało się jedną z czołowych wiadomości wieczornych serwisów informacyjnych.

Prezydent Lech Kaczyński był wieczorem gościem programu "Kropka nad i". Zapytany o wypowiedź premiera, którą przytaczał minister Kamiński, odpowiedział - Zapomniałem już o tym.

Tymczasem na spór między prezydentem i premierem reagują już europejskie media. Włoska agencja prasowa Ansa swoją relację ze szczytu w Brukseli zatytułowała "Fotel dla dwóch, czyli Kaczyński znowu atakuje". Agencja cytuje też anonimowego członka polskiej delegacji - Kaczyński stworzył sytuację trudną dla wszystkich. Prezydent nie jest członkiem delegacji oficjalnej, a jego przyjazd nie był spodziewany. - miał on powiedzieć włoskiej agencji.

Czwartkowe wydania większości europejskich dzienników poświęciły obszerną część relacji z Brukseli konfliktowi w polskim rządzie.

PAP

Najczęściej czytane