Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Czarne chmury nad Polonią

Michał Płociński 26-04-2017, ostatnia aktualizacja 26-04-2017 10:13

Do końca sezonu pozostało siedem meczów. Nie wiadomo, czy Polonii uda się wygrzebać ze strefy spadkowej.

autor: Piotr Nowak
źródło: Rzeczpospolita

Kibice zaczęli już oswajać się z degradacją z II ligi, a jeszcze niedawno prezes Polonii Warszawa Jerzy Engel ogłaszał pięcioletni plan powrotu do ekstraklasy i zapowiadał budowę nowego stadionu. Czy spadek będzie oznaczał kolejne bankructwo klubu?

„Typy, weźcie się w garść, gracie za Warszawę, a nie za jakąś Kozią Wólkę. Ponowny spadek to śmierć" – skomentował jeden z kibiców pod postem z wynikiem meczu w Tarnobrzegu. Polonia w sobotę przegrała 0:1 z miejscową Siarką. W ośmiu wiosennych meczach zdobyła ledwie sześć punktów.

Od lat w klubie nie jest kolorowo, choć już wydawało się, że po dramatycznym bankructwie sprzed kilku lat wszystko zaczyna zmierzać ku lepszemu. Od jesieni 2013 r. Czarne Koszule pną się po ligowej drabinie od piątego poziomu rozgrywek, a rok temu, już pod wodzą prezesa Jerzego Engela, awansowały do II ligi. Z początku Polonię odbudowywali kibice i działacze zajmującego się szkoleniem młodzieży i stowarzyszenia Miejski Klub Sportowy Polonia Warszawa.

Mimo szybkich awansów środowisko polonijne bardzo mocno się podzieliło. Najpierw MKS nie potrafił porozumieć się z fanami, a później Jerzy Engel, po tym, jak wydawało się, że już dogadał się z grupami kibicowskimi w sprawie przejęcia drużyny seniorskiej, w czasie negocjacji mocno się z nimi skonfliktował. Dziś na stadionie fani nie prowadzą zorganizowanego dopingu, sprzeciwiając się rządom prezesa, który jako dyrektor sportowy dał Polonii jak na razie ostatnie mistrzostwo Polski w 2000 r.

Stadion czy biurowce

Wszystkich mógłby połączyć plan budowy nowego stadionu, który jest oczkiem w głowie prezesa, ale w obliczu katastrofalnych wyników drużyny nawet to bardziej dzieli, niż łączy. Chodzi o obiekt mogący pomieścić kilkanaście tysięcy widzów. Do tego na placu przed stadionem mają stanąć dwa komercyjne biurowce. Tyle że prezes nie zdradza, kto tak właściwie ma stać za tą inwestycją. Obiecywał, że wszystko ogłosi pod koniec marca, gdy dostanie już od miasta cały teren w dzierżawę. Jednak w stołecznym ratuszu można usłyszeć, że Engel próbuje stosować taktykę faktów dokonanych, informując media, że właściwie wszystko jest już dogadane.

Projekt nowego obiektu na razie trafił do urzędu wojewódzkiego i ma jeszcze powrócić do miejskiej komisji, która dopiero przygotuje warunki dzierżawy terenu. Do porozumienia jest jeszcze daleko, bo zgodę musi wydać Rada Warszawy.

– Samorząd warszawski nie daje na ten obiekt ani złotówki. Warunki zabudowy muszą być zgodne z biznesplanem, który przygotowaliśmy – informuje prezes. O co chodzi? Wszystko wskazuje na to, że Engel chce najpierw budować biurowce, a dopiero potem stadion. Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przyznaje, że z jej punktu widzenia takie rozwiązanie absolutnie nie wchodzi w grę. Nietrudno się domyślić, dlaczego ratusz nie chce na to przystać.

– Właściwie nikt nie wie, co na czas budowy stanie się z innymi sekcjami sportowymi Polonii – mówi Kamil Czarzasty, dziennikarz „Sportowych Faktów". Spółka Engela prowadzi wyłącznie seniorską sekcję piłkarską, a koszykarze czy koszykarki korzystają z hali znajdującej się na terenie stadionu. – Obawy, że spółka zdominuje polonijne środowisko i utrudni innym życie, nie są bezzasadne, w końcu prezes Engel o swoich planach nie mówi zbyt wiele, więc nikt nie może być pewny swojej przyszłości – dodaje Czarzasty.

Dlatego też MKS wystosował już do władz miasta wniosek o dzierżawę bocznego boiska, na którym trenuje młodzież. – Podchodzimy do tego podobnie jak cała polonijna społeczność. Z lekką nadzieją, ale też z bagażem doświadczeń. Było już tyle projektów, tyle makiet, że łatwo w tym się pogubić. Jak widać, nic się z tych pomysłów nie ostało. Jak baraki pod stadionem stały, tak stoją – mówi Kamil Majewski, dyrektor sekcji piłkarskiej w MKS. Jerzy Engel już raz próbował budować stadion, w 2004 r. Wtedy o inwestorze z początku również nie chciał zbyt wiele mówić.

– Przykro słuchać kogoś takiego jak pan Majewski, który wypowiada się na tematy, o których nie ma żadnej wiedzy – odpowiada Engel. I wyjaśnia: – Ówczesne władze miasta nasz projekt mocno popierały, mimo że nie doszło do realizacji. Polonia zyskała oświetlenie i podgrzewaną płytę.

Spór o młodzież

Relacje Polonii SA i MKS Polonia jeszcze bardziej pogorszyły się w marcu, gdy spółka wbrew wcześniejszej umowie ze stowarzyszeniem postanowiła powołać własną akademię szkolącą młodzież. Spółka zarzuca MKS, że ten „nie wychowuje młodzieży w polonijnym duchu".

– A wychowuje? – pyta Engel. I dodaje: – Jeżeli w momencie, gdy przejmujemy klub, najlepsi piłkarze są z niego wypychani, to co to znaczy? Jeżeli ściąga z całej Polski dzieciaki, to wielu z nich myśli tylko o tym, by odejść stąd do większego klubu. Naszą filozofią jest otworzyć szeroko bramy dla chłopców z Warszawy i Mazowsza, dla których gra w Polonii będzie czymś najważniejszym w karierze – opowiada prezes. Kłótnia ta mocno podzieliła fanów, bo MKS ma w środowisku kibicowskim także kiepski PR.

Prawdziwa gra toczy się jednak o pieniądze z programu „Pro Junior System", poprzez który PZPN promuje szkolenie zawodników w klubach. Związek płaci za grę młodzieżowców, którzy przez okres trzech pełnych sezonów trenowani byli w klubie pomiędzy 12. a 21. rokiem życia. – Tracimy kilkaset tysięcy złotych rocznie – przyznaje Jerzy Engel. – System ten znakomicie wymyślił PZPN, nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy z niego rezygnować.

Tylko goli brak

Do końca sezonu pozostało siedem meczów. Czy Polonii uda się wygrzebać ze strefy spadkowej? – Wiemy, jaki mamy cel, znamy tabelę. Ale nie wpadamy w depresję, bo widzimy w każdym meczu, że nie odstajemy od żadnego przeciwnika. Wręcz często to my dominujemy na boisku. Jedynie mamy problemy ze strzelaniem bramek – ocenia trener Wojciech Szymanek.

Szkoleniowiec, mimo że związany z drużyną od lat, nie cieszy się wśród kibiców zaufaniem. – To oczywiście duże wyzwanie dla młodego trenera, bo objął klub będący w strefie spadkowej. Ale dałem olbrzymi kredyt zaufania trenerowi Szymankowi, tak samo jak kiedyś dałem Dariuszowi Wdowczykowi – odpowiada kibicom Engel. Fani na internetowych forach atakują prezesa, że nie zatrudnił trenera z zewnątrz, tylko przekazał drużynę w ręce dotychczasowego asystenta szkoleniowca, człowieka bez żadnego doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu drużyny. Szczególnie że w mediach wśród typów na nowego trenera pojawiały się nazwiska bardzo doświadczonych szkoleniowców, jak choćby Leszka Ojrzyńskiego. – To trener ekstraklasowy, gdzie Ojrzyński przyjdzie do drugoligowej Polonii?! – odbija piłeczkę prezes. – Polonia nie płaci wielkich pieniędzy ani trenerom, ani piłkarzom.

Dopingu na stadionie nadal nie ma, mimo że by się dziś przydał jak nigdy. Słychać jedynie przyśpiewki: „ Niech nie zmylą was wyniki, młody Engel mistrz taktyki" oraz „Junior bufonie, przez ciebie Polonia tonie". Odnoszą się one do syna prezesa, Jerzego Engela Juniora, bo wielu kibiców wierzy, że trener Szymanek jest tylko figurantem, a drużyna to folwark prezesa i jego syna.

– Byłbym kretynem, gdybym nie rozmawiał o prowadzeniu drużyny z selekcjonerem Engelem i Jerzym Engelem Juniorem, który ma ogromną wiedzę. Niektórzy nie rozumieją, że jak trener Engel Jr pomagał w treningach i siedział na ławce trenerskiej podczas meczów, to drużyna osiągała świetne wyniki. W tym sezonie nie ma go z nami i ta piłkarska maszyna funkcjonuje gorzej – odbija piłkę Szymanek.

Koncepcja prezesa

Trudno nie odnieść wrażenia, że prezes bardziej niż na utrzymaniu koncentruje się na budowie nowego obiektu. Engel wyjaśnia: – Najpierw musimy zamknąć proces inwestycyjny. Bez tego rozwój Polonii nie jest możliwy, bo żaden poważny sponsor nie przyjdzie na stadion otoczony barakami i toi toiami. Wizja rozwoju jest jasna. Nowy stadion da klubowi stabilizację i pewność, że nie będą już pojawiać się w Polonii żadni podejrzani biznesmeni. Klub musi raz na zawsze zabezpieczyć swoją przyszłość. Spadek sprawiłby nam wielką przykrość. Nie dopuszczamy do siebie takiej myśli. Ale w praktyce oznaczać to będzie tylko tyle, że o rok wydłużyłby się nasz powrót do ekstraklasy. Tak wielkich planów, jakie mamy, nie można opierać wyłącznie na kwestiach sportowych. Do II ligi awansowaliśmy bardzo szybko i wszystkim się wydawało, że jesteśmy od razu gotowi do kolejnych awansów – mówi prezes.

Kibice zastanawiają się, czy jeśli spółka nie dostanie od miasta dzierżawy terenu, to Engel nie okaże się kolejnym po Januszu Wojciechowskim i Ireneuszu Królu grabarzem Polonii; czy nie zostawi klubu na lodzie po spadku do III ligi. W rozmowie z „Rzeczpospolitą" Jerzy Engel przyznaje, że jeśli nie dostanie dzierżawy, to „Polonia będzie miała bardzo trudną przyszłość". Pytanie tylko, jak trudną.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane