DRUKUJ

Broń (nie) dla sportowca

Marek Kozubal 03-12-2008, ostatnia aktualizacja 04-12-2008 00:58

Policja nie chciała wydać zezwolenia na broń sportową zawodnikowi. Jej zdaniem, miał za słabe wyniki w strzelaniu. Sprawa skończyła się w sądzie porażką mundurowych.

autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa

Pan Łukasz, prawnik, od dziesięciu lat jest członkiem Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego i klubu sportowego Legia. Ma licencję sportową, zdobył srebrną odznakę strzelecką. Od ośmiu lat lat bierze udział w zawodach sportowych, w niektórych zdobywa czołowe lokaty.

- W połowie 2007 roku wystąpiłem do Komendanta Stołecznego Policji o wydanie pozwolenia na broń palną sportową - mówi. Chciał mieć pozwolenie na dwa sportowe pistolety. - Bez posiadania indywidualnej broni, dopasowanej do konkretnej osoby, nie można doskonalić umiejętności - uzasadniał.

Pan Łukasz spełniał wszystkie wymogi ustawowe, m.in. nie był karany. Zgodnie z uchwałą Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego co najmniej sześć razy w roku brał udział w zawodach.

Warszawska policja przez 10 miesięcy rozpatrywała jego wniosek. Przez ten czas pan Łukasz udowadniał, że brał udział w zawodach i osiągał w nich dobre wyniki. Zgromadził i przekazał do Pałacu Mostowskich m.in. dyplomy, a nawet tarcze z zawodów z przestrzelinami.

Pomimo tego, w kwietniu tego roku szef policji Jacek Olkowicz nie wydał mu zgody na broń sportową. Uzasadnił to tym, że pan Łukasz nie osiągnął "wybitnych, ponadprzeciętnych wyników".

Zawodnik odwołał się od tej decyzji do Komendanta Głównego Policji, ten jednak podtrzymał odmowną decyzję. Dlatego pan Łukasz złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

- Odmowy wydawania pozwoleń na broń sportową przez policję, to wielki problem. Skutkiem jest to, że ten sport nie może się rozwijać. Policja arbitralnie, w niejasny sposób, określiła kryteria, które decydują o tym, czy ktoś dostanie czy nie pozwolenie - mówi prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego Tomasz Kwiecień.

- Policja uzasadnia taką politykę względami bezpieczeństwa. Tyle, że przestępstwa popełniają osoby posiadające nielegalną broń pochodzącą z przemytu, a nie ci, którzy mają na nie pozwolenia - uzasadniał przed sądem swoje racje pan Łukasz.

- Łatwiej można zdobyć broń myśliwską i strzelać do zwierząt niż sportową, z której można strzelać do papierowej tarczy - dodaje. Dowód? Parę miesięcy temu policja wydała mu pozwolenie na sześć sztuk broni myśliwskiej.

Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację panu Łukaszowi. Uchylił zaskarżoną przez niego decyzję Komendanta Głównego Policji i nakazał policji zwrócić 200 zł kosztów sądowych. W uzasadnieniu sąd stwierdził m.in., że policja w dowolny sposób oceniła materiał zebrany przez skarżącego, dotyczący jego osiągnięć sportowych. - Nie wyjaśniła, co to oznacza zawody niższej lub wyższej rangi - dodała sędzina.

- Ten wyrok może ukształtować orzecznictwo w sprawie wydawania pozwoleń na broń - uważa prezes związku sportowego.

Marcin Szyndler, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nie chciał komentować wyroku. - Osoby, które uprawiają strzelectwo sportowe nie muszą posiadać indywidualnej broni, mogą korzystać z tej, która znajduje się w klubach - powiedział tylko.

W 2007 roku o pozwolenie na broń palną sportową starało się w komendzie stołecznej 31 osób, zgodę otrzymały cztery.

Życie Warszawy