Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Komunizm do Pałacu

Aleksandra Pinkas 04-12-2008, ostatnia aktualizacja 11-12-2008 21:40

Znany architekt opowiada „Życiu Warszawy” o koncepcji Muzeum Komunizmu, o potrzebnych środkach na jego powstanie i dlaczego taka placówka jest niezbędna.

*Kiedy spojrzymy w górę, zobaczymy zwalony monument Stalina. Jego głowa będzie leżeć na podziemnym forum wolności przed trybuną honorową, która zostanie zdemontowana i ponownie złożona w podziemiu. W środku przez całą dobę będzie można zobaczyć przez świetlik wyświetlające się gigantyczne portrety wodzów komunizmu
źródło: Życie Warszawy
*Kiedy spojrzymy w górę, zobaczymy zwalony monument Stalina. Jego głowa będzie leżeć na podziemnym forum wolności przed trybuną honorową, która zostanie zdemontowana i ponownie złożona w podziemiu. W środku przez całą dobę będzie można zobaczyć przez świetlik wyświetlające się gigantyczne portrety wodzów komunizmu
*Kiedy spojrzymy w górę, zobaczymy zwalony monument Stalina. Jego głowa będzie leżeć na podziemnym forum wolności przed trybuną honorową, która zostanie zdemontowana i ponownie złożona w podziemiu. W środku przez całą dobę będzie można zobaczyć przez świetlik wyświetlające się gigantyczne portrety wodzów komunizmu
źródło: Życie Warszawy
*Kiedy spojrzymy w górę, zobaczymy zwalony monument Stalina. Jego głowa będzie leżeć na podziemnym forum wolności przed trybuną honorową, która zostanie zdemontowana i ponownie złożona w podziemiu. W środku przez całą dobę będzie można zobaczyć przez świetlik wyświetlające się gigantyczne portrety wodzów komunizmu
źródło: Materiały projektanta

Chce pan przed wejściem do Pałacu Kultury i Nauki wykopać wielką dziurę, przykryć ją szklanym dachem i jeszcze zachęcać ludzi, by do niej zaglądali. Po co?

Czesław Bielecki: By przypomnieć im, czym był komunizm. Bo pamięć o nim powoli zanika. Mijają kolejne lata, a Europa koniec komunizmu kojarzy coraz bardziej z upadkiem muru berlińskiego, a nie z “Solidarnością” i polskimi wyborami 4 czerwca 1989 roku. Ale jak mieć pretensje do zagranicy, jeśli Warszawa – stolica kraju, który jako pierwszy wybił się na wolność od komunizmu – jest wciąż zdominowana przez ikonę stalinizmu. Mimo nowych wieżowców Pałac wciąż góruje nad miastem.

Dla wielu mieszkańców Warszawy jest to najpopularniejszy symbol miasta. Znaleźć go można w folderach turystycznych, na kartkach pocztowych, a nawet jako tatuaż na plecach...

Bo Pałac góruje nad tym miastem nie tylko architektonicznie. Stalin i jego poplecznicy wiedzieli, co robią, wyburzając centrum miasta, budując Pałac i organizując przestrzeń potrzebną im do pochodów, demonstracji siły. W ten sposób próbowali zdominować miasto i jego mieszkańców. I obaliliśmy komunizm, ale temu brutalnemu zamysłowi nie potrafiliśmy się ideowo przeciwstawić. Bo co się zmieniło przez te 20 lat? Mniej widoczny jest napis o fundatorze budynku, zniknęły z wnętrza socrealistyczne rzeźby, do Pałacu wprowadziły się firmy, niedaleko powstały przerażające hale handlowe. Ale to wszystko „robiło się samo”. Nikt nie próbował pokazać, co symbolizował ten budynek, nikt nie zamierzał „wziąć go w nawias”. I nie na chwilę, jakąś wystawą czy happeningiem, ale na stałe, na co dzień. Chcemy to zrobić właśnie dzięki SocLandowi – Muzeum Pamięci Komunizmu.

Pomysł jego utworzenia nie jest nowy, narodził się dziesięć lat temu. Dlaczego postanowił pan do niego wrócić?

W przyszłym roku przypada okrągła rocznica upadku komunizmu w wielu krajach naszej części Europy. To szansa, by przypomnieć o konieczności powstania muzeum oraz o tym, że wokół niego powinien koncentrować się ruch na rzecz walki z zanikiem pamięci o tym, co działo się w Polsce, w Europie Środkowej i Wschodniej oraz szerzej – na całym świcie, przez II połowę XX wieku. Bo mijają kolejne kadencje samorządu, chodzę do kolejnych prezydentów z pomysłem wykorzystania pałacu jako Muzeum Pamięci Komunizmu, a wokół idei cisza.

A jednak coś się zmieniło – otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego, powołano Muzeum Historii Polski...

To rzeczywiście bardzo cenne inicjatywy, ale problemy z pamięcią ciągle mamy. Trwa nieustanny spór wokół lustracji, dla niektórych Kiszczak i Jaruzelski wciąż są ludźmi honoru, co pewien czas ktoś podnosi, że zdrajcą był Kukliński. Płytkość dyskusji na temat bohaterów i nikczemników, rządzonych i rządzących polega na tym, że albo próbuje się powiedzieć, iż nic nie jest jednoznaczne i każdy był właściwie umoczony, albo że naród był dzielny, odważny, nie poddawał się, a garstka agentów manipulowała nim. Chcemy na to spojrzeć w szerszym kontekście i pokazać, że upadek komunizmu był wielkim polskim zwycięstwem – to my pierwsi naruszyliśmy podstawy tego systemu. A nie byliśmy przecież jedyni, najbardziej nieszczęśliwi. Musi to być muzeum międzynarodowe, pokazujące Polskę na tle świata. Bo odnieśliśmy zwycięstwo w skali globalnej.

Zagraniczny gość i tak trafi do Pałacu, choćby po to, by zobaczyć jeden ze stołecznych zabytków. PKiN został bowiem w 2007 roku wpisany na listę zabytków, czyli jest chroniony prawem. Jak to pogodzić z podziemnym Forum Wolności, szklanym dachem i wysokimi masztami?

Jeżeli coś jest zabytkiem, nie znaczy, że nie wolno niczego dotknąć ani zmienić. Chcemy przekształcić charakter Pałacu bez ingerowania w architekturę budynku. Chcemy tylko pokazać, co się kryło za fasadą komunizmu, jak wyglądały jego lochy i tyły. Nasz projekt nie narusza bardziej zabytku niż np. przeszklenie Arkad Kubickiego, zaprojektowanych 200 lat temu jako drogi dla karet, i zrobienie w podziemiach Zamku Królewskiego schodów ruchomych. To jest normalna operacja, której dokonuje się w historycznych budowlach, bo nawet cenny zabytek musi być czasem adaptowany, w tym wypadku uzupełniony przez kontekst podziemnego Forum. Chcemy, by Pałac zyskał nową symbolikę, a część wejściowa, martwa w swoim monumentalizmie, stała się atrakcyjną przestrzenią publiczną.

Z przewróconym pomnikiem Stalina i gensekami wyświetlanymi na telebimie przez całą dobę? Z piwnicami przerobionymi na kazamaty? To przyciągnie ludzi?

Dla mnie najważniejsze są te dwie podziemne kondygnacje w tym właśnie miejscu. Na temat samego scenariusza wystawy potrzebna jest dyskusja, potem konkurs. Choć tak naprawdę ta dyskusja trwa. To wszystko będzie pewnie miało jakieś odbicie w koncepcji wystawy. Obok dyskusji o scenariuszu potrzebna jest jeszcze jedna, już nie tak górnolotna – o pieniądzach. Gospodarka zwalnia, pieniędzy w kasie miasta coraz mniej, druga linia metra odłożona, a Euro coraz bliżej. Czy to dobry czas na budowanie muzeów?

Właśnie że dobry! Dlaczego ci, którzy odwiedzą Warszawę, mają zapamiętać wyłącznie lotnisko i stadion? Zróbmy porządne muzeum, a jest ogromna szansa, że właśnie jego wspomnienie wywiozą kibice, którzy interesują się czymś więcej niż tylko piłką. Tym bardziej że jeśli decyzja zostanie podjęta szybko, można je otworzyć już w 2010 roku.

Więc ile będzie ono kosztować?

W skali wydatków na infrastrukturę publiczną mówimy o sumach relatywnie niewielkich. Bez wystawy i wyposażenia koszt wyniesie nie więcej niż 40 mln zł. Na stadion Legii ma pójść z kasy miasta ponad 400 mln zł. My pod Pałacem zyskamy powierzchnię ok. 7,5 tys. mkw. Przy czym niespełna dwa tysiące mkw. stanowią w tym istniejące, adaptowane podziemia Pałacu. Tym niezbyt drogim, ale natychmiast dostrzegalnym gestem możemy uczynić Pałac znakiem wolności i pamięci.

*o architekcie

Czesław Bielecki – ur. 1948 roku, architekt, publicysta i polityk, działacz opozycji w PRL oraz poseł w latach 1997 – 2001. Po wydarzeniach marcowych został aresztowany, odmówił wyjazdu z Polski. W latach 1970 – 1979 był członkiem konspiracyjnej grupy Polska Walcząca, a w latach 1979 – 1980 Polskiego Porozumienia Niepodległościowego. Od 1980 roku działał w NSZZ „Solidarność”. Zasiadał w Komisji Kultury MKZ Regionu Mazowsze. Podczas stanu wojennego ukrywał się. Był współautorem „Małego Konspiratora”, publikował m.in. w „Tygodniku KOS” (pod pseudonimem Maciej Poleski). W latach 1990 – 1995 jako doradca prezydenta Lecha Wałęsy zasiadał w Radzie ds. Stosunków Polsko-Żydowskich. W 1992 roku był doradcą w rządzie Jana Olszewskiego. Jeden z pomysłodawców Komitetu Stu, przekształconego następnie w Ruch 100. Od 1984 roku prowadzi własną pracownię architektoniczną Dom i Miasto. Jest członkiem m.in. kapituły Nagrody im. Jerzego Giedroycia, Stowarzyszenia Wolnego Słowa, Stowarzyszenia Architektów Polskich, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz PEN Clubu. Wydał kilka książek m.in. „Mały jawniak”, „Gra w miasto”, „Plan akcji”, „Głowa”, „Więcej niż architektura”, „Pochwała eklektyzmu” i „Wizja Polski”.

*o projekcie

Głowa tyrana i telebim z wodzami

Na dziedzińcu Pałacu, między teatrem Studio a Teatrem Dramatycznym, Czesław Bielecki chce stworzyć podziemną i przeszkloną, dwukondygnacyjną przestrzeń. Z placu Defilad można byłoby tam zjechać ruchomymi schodami. A kiedy spojrzałoby się w górę, widać byłoby zwalony monument Stalina. Głowa tyrana ma leżeć na podziemnym forum wolności przed trybuną honorową, która dziś stoi na placu Defilad. Architekt chciałby ją zdemontować i ponownie ustawić w podziemiu. Żeby obejrzeć ekspozycję, nie trzeba będzie koniecznie wchodzić do muzeum. Jej część, m.in. wyświetlane na telebimach gigantyczne portrety wodzów komunizmu, byłaby widoczna przez świetliki umieszczone w posadzce placu. Projekt zakłada też postawienie przed Pałacem Kultury i Nauki dwóch masztów flagowych, wykonanych ze szkła i stali. Zdaniem Czesława Bieleckiego, budowa podziemnego muzeum o pow. 7,5 tys. mkw. kosztowałaby ok. 40 mln złotych.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane