Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wściekli Polacy: to skandal!

ar 13-06-2008, ostatnia aktualizacja 13-06-2008 13:20

- Okradziono nas z tego, na co zasłużyliśmy - mówił po meczu z Austrią wzburzony Leo Beenhakker. Jeszcze mocniejsze słowa padły z ust Mariusza Lewandowskiego: - To jest k... skandal - wściekał się pomocnik, komentując kontrowersyjną decyzję sędziego z ostatniej minuty.

Powiedzieli po meczu:

Leo Beenhakker: Wszystko zaczęło się od normalnego rzutu wolnego. Ale ten rzut wolny trzeba było powtórzyć. Potem piłkarze przepychali się na polu karnym jak to zwykle. Ale sędzia chciał pokazać, że jest dużym chłopcem i podyktował rzut karny. Jestem w tym biznesie od 43 lat. Wiele widziałem, nigdy nie miałem problemów z sędziami. Ale tego co zdarzyło się dziś nie rozumiem. Wy mi to wyjaśnijcie. Brak mi słów nie rozumiem tego co się stało. Cała sytuacja jest faktycznie niesamowita. Komu zależało na tym, byśmy odpadli. Do takich starć dochodzi praktycznie w każdym meczu i nie dyktuje się karnych. Oglądałem dziesiątki takich sytuacji i nie widziałem, żeby ktokolwiek dyktował nawet za to faul. Dlatego dziwię się, że coś takiego się stało. Dużo łatwiej było pogodzić się z porażką z Niemcami. Tam rywale strzelili nam dwa gole więcej. Tutaj okradziono nas z tego na co zasłużyliśmy.

Mariusz Lewandowski: To jest k... jakiś skandal. Zawodnik potknął się o własne nogi. Powinien dostać kartkę za symulowanie. Tyle się przed mistrzostwami o tych kartkach mówiło. To ja się pytam, gdzie są te kartki? Ja ich nie widzę. (...) Człowiek się na mnie oparł, położył. Przewrócił się sam. Nie było karnego. Wszyscy to widzieli i wszyscy mówią, że nie było tego karnego. (...) Sędzia jest z Anglii, prowadzi mecze w dobrej lidze, na dobrym poziomie. Każdy może popełnić błąd. Ale taki?

Paweł Golański: Czuję się oszukany jako piłkarz i Polak. Jasne, mogliśmy wcześniej strzelić drugiego gola, ale takich karnych się nie dyktuje. Co do naszej bramki - spalonego nie było. Widzieliśmy tę sytuację na powtórkach, w szatni. W pierwszej połowie graliśmy słabo, w drugiej oni nie stworzyli sobie sytuacji. O szansach na ćwierćfinał nie mówię, nadzieję odebrał nam sędzia.

Mariusz Jop: Na początku nie zrozumiałem się z Marcinem Wasilewskim. Myślałem, że jestem sam, nie widziałem tego Austriaka. Dobrze, że dziś mieliśmy Artura w bramce. W drugiej sytuacji, po naszym rożnym, poszła kontra i bodaj Michał Żewłakow nie wyszedł do spalonego. Ale nie spodziewałem się zmiany w przerwie.

Dariusz Dudka: Sędzia odebrał nam szanse na ćwierćfinał. Jakby każdy arbiter gwizdał takie faule, to w każdym meczu byłoby po dziesięć karnych. Na początku źle sobie podpowiadaliśmy, znowu zawiodła komunikacja. Zaczęliśmy mecz źle mentalnie, złe było wszystko: od ustawienia przez podania do akcji. Potem się uspokoiliśmy, odepchnęliśmy Austriaków od naszej bramki. A w końcu i tak o wszystkim zdecydował sędzia... Na nic nasz wysiłek.

Artur Boruc: Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę. Coś sobie obiecujemy, mówimy, a potem... wygląda to kompletnie odwrotnie. No, ale od tego jestem żeby bronić. Nie wyciągamy żadnych wniosków z pomyłek i to boli. W końcu wybrnęliśmy z opresji, ale jak się okazało - nie do końca. Sędzia? To w końcu my gramy i biegamy za piłką po boisku. Dziś nam nie pomógł, to fakt. Takie życie. Nie ma żadnego znaczenia, że nie było kołyski dla mojego synka... Przykro mi, bo takie remisy, z zespołami gorszymi od siebie, bolą bardziej niż porażki z lepszym od siebie, kiedy nie możesz nic poradzić.

Marek Saganowski: Czujemy się mocno skrzywdzeni. Po czymś takim w lidze angielskiej sędzia Howard Webb pauzowałby kilka miesięcy. Zawiedliśmy się na nim bardzo, bowiem od początku podcinał nam skrzydła. Gram w Anglii, może w niższej lidze, ale wiem, że dopuszcza się tam do męskiej rywalizacji.

Roger Guerreiro: Miałem nadzieję, że mój gol okaże się zwycięski. Byliśmy tak blisko... Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, co stało się w końcówce, bo nic nie wskazywało, że możemy stracić bramkę. Bez zastanowienia wymieniłbym swoją nagrodę za trzy punkty. Zadedykowałem gola zmarłemu pół roku temu ojcu. Teraz już zawsze będę tak robił. On był moim największym kibicem. Cieszę się, że kibice skandowali moje imię. To znaczy, że docenili moją ambicję i moje umiejętności. Zresztą wspaniale dopingowali cały zespół. Obiecuję, że zawsze będę dawał z siebie wszystko. Dla nich, dla Polski.

"Gazeta Wyborcza"

Najczęściej czytane