Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bełchatów znowu bije Legię

Krzysztof Lech 20-03-2011, ostatnia aktualizacja 21-03-2011 21:18

Piłkarze Legii nie wyciągnęli wniosków z porażki 1:2 ze Śląskiem Wrocław. W niedzielę zagrali fatalnie i po raz drugi w sezonie przegrali z GKS Bełchatów 0:2.

Trener Legii Maciej Skorża zapowiadał rewanż
autor: Guzik Piotr
źródło: Fotorzepa
Trener Legii Maciej Skorża zapowiadał rewanż

Jesienią Bełchatowianie pokonali w Warszawie Legię 2:0 po golach Marcina Żewłakowa. Teraz trener stołecznej drużyny Maciej Skorża zapowiadał rewanż.

- Nie mam wątpliwości, że Legia obecnie jest zdecydowanie lepszą drużyną, a ostatnia porażka ze Śląskiem była wypadkiem przy pracy, który nie może się powtórzyć – mówił przed meczem. Na odprawie zespół obejrzała cały przegrany mecz ze Śląskiem. Podobno dogłębnie analizował wszystkie błędy. Jak się okazało nie wyciągnął z tego wniosków.

GKS wiosną jeszcze nie wygrała meczu. Wbrew zapowiedziom w jego składzie pojawił się Marcin Żewłakow, choć podobno był bez formy. W Legii zagrał za to Michal Hubnik, którego występ z powodu urazu do końca był niepewny. Na środek obrony powrócił Inaki Astiz, zastępując Słoweńca Dejana Kelhara.

Od początku meczu w Bełchatowie Legia przeważała, a w 26. minucie powinna prowadzić. W polu karnym gospodarzy nieporozumienie Mate Laciciem z bramkarzem Łukaszem Sapelą wykorzystał Michal Hubnik, zabierając im piłkę. Czech został jednak sfaulowany przez Sapelę, a sędzia podyktował rzut karny. Fatalnie wykonał go Ivica Vrdoljak. Kapitan Legii zamiast strzelić podał do bramkarza GKS.

To był decydujący moment meczu. Gospodarze nabrali pewności siebie i zaczęli nękać Legię. I cel osiągnęli. Katem znowu okazał się Marcin Żewłakow. Po szybkiej kontrze doskonale podał mu na lewe skrzydło Tomasz Wróbel. Skaba nawet nie zauważył jak piłka przeleciała mu między nogami.

Z pięciu w tym sezonie bramek, aż trzy Żewłakow strzelił Legii. Po przerwie stołeczna drużyna zepchnęła gospodarzy do defensywy, ale bez skutku. Grała bez pomysłu, a w jej poczynaniach dużo było chaosu. Legioniści słyszeli już chyba gwizdek kończący mecz, kiedy w doliczonym czasie gry stali i patrzyli się jak Maciej Małkowski swobodnie wbiega w pole karne i strzałem między nogami Wojciecha Skaby zdobywa drugą bramkę dla GKS.

- Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. To nasza druga ligowa porażka z rzędu i to pokazuje, że wciąż nie potrafimy zagrać dwóch spotkań na wysokim poziomie. Straciliśmy bardzo, bardzo ważne punkty – mówił po meczu trener Legii. Smutną minę miał oglądający mecz z trybun były bramkarz Legii Jan Mucha.

Zespół Macieja Skorży nie wykorzystał potknięcia Jagiellonii i okazji wskoczenia na drugie miejsce w tabeli. W czterech meczach ligowych wiosną zdobyła tylko cztery punkty. Teraz piłkarze będą mieli czas na przemyślenia, bowiem to była ostatnia kolejka ekstraklasy przed dwutygodniową przerwą na mecze reprezentacji.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane