Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kama o zamachu nie wspominała

Marek Kozubal 01-02-2017, ostatnia aktualizacja 01-02-2017 07:28

73 lata temu doszło do brawurowej akcji żołnierzy Armii Krajowych. W centrum Warszawy zastrzelili kata stolicy Franza Kutscherę.

Inscenizacja zamachu na kata Warszawy z 2009 r.
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Inscenizacja zamachu na kata Warszawy z 2009 r.

W środę mija rocznica tej akcji. Z tej okazji w stolicy oraz Piastowie zostaną zorganizowane uroczystości. O godz. 11 odbędą się w Alejach Ujazdowskich 23 przy kamieniu pamiątkowym postawionym w miejscu dokonania zamachu. Następnie w miejscu rozstrzelania warszawiaków przez Niemców w odwecie za zamach. Kwiaty zostaną także złożone (o godz. 12.30) przed Szpitalem Praskim, w którym operowani byli polscy żołnierze – uczestnicy akcji. Kombatanci spotkają się też na moście Śląsko-Dąbrowskim, skąd uczestnicy akcji: „Juno" Zbigniew Gęsicki i Kazimierz Sott „Sokół", skoczyli do Wisły, uciekając przed Niemcami (godz. 13).

Bliscy żołnierzy AK spotkają się też przy ul. Słowackiego 38/46, gdzie mieszkał dowódca oddziału, który dokonał zamachu, „Lot" Bronisław Pietraszewicz (godz. 13.30), oraz w podwarszawskim Piastowie przy ul. Zbigniewa Gęsickiego „Juna".

W listopadzie 1943 r. Kierownictwo Walki Podziemnej wydało wyrok śmierci na austriackiego nazistę Kutscherę – wówczas dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa.

Był on odpowiedzialny za organizację masowych egzekucji na ulicach Warszawy. Wykonanie wyroku powierzono dowódcy Kedywu AK płk. Augustowi Fieldorfowi „Nilowi". Przeprowadzeniem akcji zajął się oddział do zadań specjalnych o kryptonimie „Pegaz", dowodzony przez cichociemnego kpt. Adama Borysa ps. Dyrektor (Pług, Pal). Do zamachu doszło 1 lutego 1944 r. w Alejach Jerozolimskich, w pobliżu ul. Pięknej. Kutschera został zastrzelony.

W wyniku odniesionych ran zmarło czterech jej uczestników: „Lot", „Juno", „Sokół" oraz „Cichy" Marian Senger. W akcji brało udział jeszcze ośmiu żołnierzy AK.

W poprzednim roku odeszły dwie ostatnie uczestniczki tej akcji: „Kama" Maria Stypułkowska-Chojecka, która odpowiadała za sygnalizację, oraz „Dewajtis" Elżbieta Dziębowska.

Organizatorami uroczystości są synowie Kamy Mirosław i Sławomir Chojeccy. – O tym, że mama wzięła udział w tej akcji, dowiedziałem się po 1956 roku, w czasie szkolnego spotkania z mamą w mojej szkole. Nigdy o tym nie opowiadała w domu. Mówiła, że wszystko jest opisane w książkach. Nie lubiła o sobie mówić – wspomina Mirosław Chojecki, wydawca, w PRL działacz opozycji demokratycznej, producent filmowy.

Dodaje jednak, że w jego mieszkaniu przez lata spotykali się powstańcy warszawscy, a także uczestnicy akcji, m.in. Michał Isajewicz „Miś", który kierował samochodem w czasie zamachu, a także „Hanka" Anna Szarzyńska-Rewska, która podobnie jak Kama odpowiadała za obserwację miejsca zamachu. – A mama przed snem śpiewała nam „Pałacyk Michla" czy „Marsz Mokotowa" – dodaje Mirosław Chojecki.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane