Perła Potockich w ruinie
Nikt nie czuje się odpowiedzialny za fatalny stan Morysina.
Osoby zwiedzające pałac w Wilanowie nie wiedzą nawet, że w pobliżu rezydencji Jana III Sobieskiego znajduje się miejsce niegdyś magiczne, które dzisiaj jest w stanie ruiny.
Morysin to XIX-wieczny park krajobrazowy typu angielskiego. Od zachodu graniczy z Jeziorem Wilanowskim i Kanałem Sobieskiego, od wschodu i północy z rzeką Wilanówką. Nieliczne osoby, które tam się udają, mogą natrafić na zniszczone zabytki.
Tymczasem jeszcze w czerwcu 1937 r. Stefan Wiechecki „Wiech" w swoich niedzielnym reportażu pisał: „W tej chwili elektrowóz zatoczył łuk na wilanowskiej pętli i przystanął. Z wnętrz wysypał się tłum wycieczkowiczów, obładowany paczkami i walizkami z żywnością (...) Za chwilę rozłożą się warszawiacy obozowiskiem na przyległych łąkach »Morysinka«. Pójdą w ruch noże, widelce i butelki".
Już w XVII wieku teren ten został zagospodarowany jako zwierzyniec i połączony mostem z ogrodem przypałacowym. „Sobieski poprowadził oś symetrii biegnącej od bramy wjazdowej przez dziedziniec, pałac, ogród tarasowy, dalej przez most na Jeziorze Wilanowskim oraz drogę do Zawad" – pisała Aleksandra Witak w publikacji „Morysin – zaniedbana część Wilanowa" („Ochrona Zabytków").
Dewastacja pod okiem muzealników
Rozkwit tego miejsca związany był z planami Stanisława Kostki Potockiego, który pod koniec XIX wieku postanowił stworzyć tam odrębne założenie parkowe. Po jego śmierci zaopiekowała się tym miejscem jego żona Aleksandra. Od tego czasu Lasek na Kępie określany był Morysinkiem, nazwanym tak na cześć jej wnuka – Maurycego. Na początku XIX wieku powstał tam murowany pałacyk w kształcie rotundy, Oraculum, a później też dom stróża i brama neogotycka, a także liczne drewniane obiekty gospodarcze, np. dom ogrodnika. Potoccy zakładali też, że Morysinek będzie przynosił dochody i pozwoli na osiągnięcie niezależności gospodarczej, założyli sad, ogród, pola uprawne.
W okresie międzywojennym w Morysinie organizowane były imprezy okolicznościowe, a obiekty były konserwowane. W czasie wojny pałacyk zajęli oficerowie niemieccy. Obiekty te zostały wprawdzie zdewastowane, ale ocalały. Po wojnie teren ten komunistyczne państwo odebrało Branickim i przekazało Muzeum Narodowemu w Warszawie, a także pobliskiej akademii rolniczej SGGW. Zlokalizowano tam działki pracownicze dla muzealników. Pomimo to obiekty zabytkowe były rozbierane lub ulegały zawaleniu. A teren w niekontrolowany sposób zarastała roślinność.
– Przed wojną w parku wilanowskim był prom, który przewoził warszawiaków na drugą stronę łachy wilanowskiej, a także były łódki, które można było wynajmować. Mój syn w trakcie spaceru po „parku w Morysinku" widział dziewięć dzików i trzy sarny. To miłe, ale przecież to park zapisany jako zabytkowy w rejestrze zabytków – mówi Adam Rybiński, jeden z potomków Branickich.
Tylko wykroczenie
Obiekty te nie doczekały się renowacji, chociaż wpisane zostały do rejestru zabytków w 1973 r., a w 1994 roku zostały uznane za pomnik historii. Plany odbudowania tego terenu w czasach PRL zarysował prof. Gerard Ciołek, inne dotyczące odbudowy tego miejsca koncepcje powstały też dla dyrekcji muzeum w Wilanowie w 1989 r. Do dzisiaj jednak nic nie zrobiono.
W 2009 r. do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z dewastacją tego terenu. Złożyła go Fundacja im. Adama i Beaty Branickich z Wilanowa. Prokuratura uznała, że doprowadzenie do ruiny zabytkowego terenu to jedynie wykroczenie, którym ma zająć się policja. Sprawa została umorzona.
O losy Morysina zapytaliśmy mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Rzeczniczka Agnieszka Żukowska zapowiedziała, że „Wydział strategii i kontroli po sprawdzeniu statusu formalnoprawnego czterech obiektów wpisanych do rejestru zabytków wraz z parkiem (...) zaplanuje oględziny parku w Morysinie po powiadomieniu dyrekcji muzeum".
Czy Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie ma plany związane z próbą ratowania znajdujących się tam zabytków? Nie wiemy. Dyrekcja placówki nie odpowiedziała na pytania „Rzeczpospolitej".
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.