Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Najodważniejszy i niezłomny

Paweł Łepkowski 25-05-2018, ostatnia aktualizacja 25-05-2018 09:14

70 lat temu, 25 maja 1948 r., w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów przy ul. Rakowieckiej zabity został strzałem w tył głowy rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego Witold Pilecki.

Proces przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w marcu 1948 r. Na ławie oskarżonych od lewej siedzą: Witold Pilecki, Maria Szelągowska i Tadeusz Płużański
źródło: IPN
Proces przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w marcu 1948 r. Na ławie oskarżonych od lewej siedzą: Witold Pilecki, Maria Szelągowska i Tadeusz Płużański

To morderstwo stało się wymownym symbolem nowego ustroju, który dotarł nad Wisłę wraz z sowieckimi czołgami.

Czy do tej śmierci musiało dojść? W 1946 r. Pilecki dostał rozkaz jak najszybszego opuszczenia Polski i ucieczki na Zachód, aby uniknąć aresztowania. Czemu tego nie uczynił, skoro był świadomy, że Polska zamieniła się w sowiecką kolonię? Niektóre źródła podają, iż winę ponosiła jego żona Maria Pilecka, która zdecydowanie odmówiła wyjazdu z kraju razem z dziećmi. Inna wersja mówi, że rotmistrz nie miał komu przekazać swoich obowiązków. Być może nie zwlekałby z ucieczką, gdyby wiedział, że ubecy już depczą po piętach jego współpracownikom.

Aresztowano go 8 maja 1947 r. w mieszkaniu państwa Sieradzkich przy ul. Pańskiej w Warszawie. W więzieniu na Rakowieckiej wpadł w łapy sadysty Eugeniusza Chimczaka, który – jak relacjonował ks. Antoni Czajkowski – wyrywał bohaterowi polskiego podziemia paznokcie z dłoni i stóp, miażdżył jądra i nabijał na nogę od stołka. Pilecki został oskarżony o zorganizowanie na terenie Polski sieci wywiadowczej na rzecz gen. Andersa i przygotowywanie tzw. likwidacji mózgów MBP – zamachu na wyższych rangą pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.

Tylko ta druga część oskarżenia budzi kontrowersje. Pilecki i jego współpracownicy faktycznie mieli bowiem za zadanie stworzenie sieci wywiadowczej w Polsce Ludowej. Już w kwietniu 1944 r. Komenda Główna AK utworzyła organizację dywersyjną NIE, której zadaniem była budowa wywiadu i kontrwywiadu Armii Krajowej na obszarach zajętych przez Armię Czerwoną. Członkowie tej organizacji mieli jednak unikać bezpośredniej walki zbrojnej z Sowietami i polskimi komunistami.

Po przyjeździe do Warszawy w grudniu 1945 r. Pilecki zorientował się, że NIE całkowicie się rozpadła. Miasto było jedną wielką ruiną, a dawni przyjaciele i znajomi albo nie żyli, albo nie chcieli kontynuować działalności konspiracyjnej. Należało opracować nową strukturę i metodę działań siatki wywiadowczej. We wrześniu 1946 r. Pilecki poznał dwóch byłych żołnierzy AK – Tadeusza L. Płużańskiego (ps. Tadeusz Radwan) oraz członka siatki wywiadowczej Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj Leszka Kuchcińskiego. Ten drugi okazał się konfidentem, którego MBP wyznaczyło do rozpracowania siatki Pileckiego i przygotowania kompromitującego „Raportu Brzeszczota” – sprawozdania, w którym Kuchciński zawarł sugestię o konieczności przeprowadzenia „likwidacji mózgów MBP”, w tym między innymi: dyrektor Departamentu V MBP Julii Brystygierowej, kierownika Wydziału IV MBP Józefa Różańskiego i zastępcy dyrektora Departamentu I MBP Józefa Czaplickiego (wł. Izydora Kurca). Na podstawie „Raporta Brzeszczota” oraz zeznania Tadeusza Płużańskiego (zapewne wymuszonego potwornymi torturami przez trzech stalinowskich oprawców: Różańskiego, Chimczaka i Humera) prokurator mógł oskarżyć uczestników tzw. Grupy Witolda o „działalność bandycką”.

15 marca 1948 r. – po pokazowym procesie stalinowskim, w czasie którego oskarżyciel mjr Czesław Łapiński i przewodniczący składu sędziowskiego ppłk Jan Hryckowian (obaj należeli do AK) prześcigali się w oczernianiu oskarżonych – zapadły trzy wyroki śmierci. Jedynie w wypadku Witolda Pileckiego prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie.

Rotmistrz Witold Pilecki został zamordowany strzałem w potylicę – w taki sam haniebny sposób, jak zabijano polskich oficerów w Katyniu i Charkowie. Szczytem perfidii komunistów było zatajenia przed pogrążoną w rozpaczy rodziną (żoną, córką i synem) miejsca pochówku rotmistrza. Dopiero w 2012 r. specjaliści z IPN ustalili, że ten bohater Armii Krajowej i dobrowolny więzień niemieckiego obozu zagłady KL Auschwitz został pochowany (podobnie jak inni zamordowani przez UB działacze polskiego podziemia) na tzw. Łączce, w kwaterze pod murem na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach

 

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane