Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Jakby ktoś wytarł gumką-myszką

Beata Chomątowska 19-05-2009, ostatnia aktualizacja 20-05-2009 17:01

Spokój, zieleń i historia – to według mieszkańców Muranowa najważniejsze elementy wizerunku dzielnicy. Najwięcej emocji budzi ten ostatni.

Zabudowana i zasiedlona pospiesznie po wojnie, ale wciąż dostrzegalna blizna po getcie, nad którą ciągle krąży duch tragicznej przeszłości? Socrealistyczna „sypialnia” Śródmieścia Warszawy, stołeczny odpowiednik Nowej Huty, wokół którego z racji usytuowania narosło mnóstwo miejskich legend? A może zalążek alternatywnej dzielnicy, jakie wyrosły w zamieszkanych kiedyś przez Żydów częściach innych miast europejskich – Krakowa, Berlina, Budapesztu? Jak jest dziś odbierany Muranów i jaki może być w niedalekiej przyszłości? Odpowiedź na to pytanie usiłowali znaleźć członkowie Centrum Badań nad Uprzedzeniami oraz Pracowni Badań Środowiskowych Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy od marca do czerwca 2007 r. rozmawiali z mieszkańcami, przedsiębiorcami działającymi w dzielnicy, pracownikami okolicznych firm i turystami, a także rozsyłali ankiety.

Rezultatem tych rozmów jest niepublikowany dotąd raport „Muzeum Historii Żydów Polskich – tożsamość, pamięć miejsca, postrzeganie dzielnicy i jej żydowskiej historii” opisujący postawy wobec Muranowa i planowanego Muzeum. Pomysł pierwszych w historii Muranowa, pilotażowych badań zrodził się właśnie tam. Chodziło o sprawdzenie, jak świadomość przyszłej jego budowy wpływa na osoby mieszkające w okolicy i czego w związku z nią oczekują.

- Temat mieszkańców Muranowa, ich refleksji na temat miejsca, w którym przyszło im żyć, dotąd praktycznie nie istniał – mówi Marek Łoś z Muzeum Historii Żydów Polskich. – Efekty badań były na tyle ciekawe, że chcielibyśmy je kontynuować – tym razem z udziałem większej grupy osób i wykorzystaniu nowych technik, np. filmowania opowieści o indywidualnych doświadczeniach naszych rozmówców związanych z mieszkaniem na Muranowie.

29-letnia Agata Maksimowska, doktoranka etnologii, współpracująca przy projekcie, która w marcu 2007 r. chodziła wspólnie z osobami badanymi po Muranowie z aparatem fotograficznym i dyktafonem (część badań odbywała się w formie spacerów, podczas których rozmówcy robili zdjęcia swoich ulubionych muranowskich miejsc), przyznaje, że sama bardzo długo nie miała konkretnych wyobrażeń o tym miejscu, poza przekonaniem, że jest ono silnie związane z żydowskością. A temat żydowski wciągnął ją dopiero na studiach.

- Jednak nawet wtedy trzeba było mozolnie wyszukiwać informacje, a dopóki nie pojawiła się książka Barbary Engelking i Jacka Leociaka „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście”, samemu odwzorowywać na współczesnym planie Warszawy granice przebiegu getta – mówi Agata. – Badania były więc szansą, żeby lepiej poznać teren Muranowa.

- Nie bez znaczenia była lokalizacja naszego wydziału – przy Stawkach, dwa kroki od Umschlagplatzu, w budynku, gdzie w czasie istnienia getta była siedziba oddziału komendy SS - dodaje Dorota Waśniewska (rocznik 1978), druga ze współautorek badania. – To naturalne, że gdy słyszy się o przeszłości tego budynku, chce się wiedzieć więcej też o najbliższej okolicy.

Żadna ze współautorek raportu, który powstawał pod opieką prof. Marii Lewickiej z Pracowni Badań Społecznych IP UW (opróćz Agaty i Joanny dwie pozostałe autorki to Kasia Kuzko i Dorota Waśniewska) nie mieszkały wcześniej na Muranowie. Agata Maksimowska urodziła się i wychowała na warszawskiej Pradze. Joanna Szczepańska, od dziecka mieszka na Ursynowie, a Kasia Kuzko, która przyjechała do Warszawy na studia, od siedmiu lat jest mieszkanką Pragi.

- Im dłużej rozmawiałyśmy z ludźmi mieszkającymi na Muranowie, krążyłyśmy po okolicy, tym silniej zdawałyśmy sobie sprawę ze specyfiki tego miejsca – mówi Kasia Kuzko. – A za pośrednictwem mieszkańców i ich opowieści same zaczęłyśmy się mocniej z nim identyfikować.W badaniach wzięły udział w sumie 124 osoby – mieszkające lub pracujące w rejonie ulic Stawki – Andersa – Jana Pawła II – Nowolipki, a także kilku obcokrajowców, którzy wcześniej nie byli na Muranowie. Co wykazały? Przede wszystkim pomogły zidentyfikować najważniejsze, rzucające się w oczy cechy Muranowa, na których opiera się wizerunek dzielnicy. Wszyscy badani wymieniali zgodnie trzy takie elementy: spokój, zieleń, historia. Zwłaszcza „zaciszność” Muranowa, mimo jego lokalizacji w ścisłym centrum Warszawy, uchodzi za zaletę.

Mieszkańcy bardzo cenią spokój i niedzisiejszy charakter dzielnicy, co powoduje też, że niechętnie myślą o zmianach, które mogłyby nim zachwiać, choć z drugiej strony – dostrzegają ich potrzebę, narzekając na zły stan nie remontowanych od lat budynków czy brak miejsc, w których można byłoby przysiąść i napić się kawy.

Ten zupełnie nie wielkomiejski, nieturystyczny klimat dostrzegają również cudzoziemcy: 32-letni Irlandczyk definiuje Muranów jako „zupełnie wyciszone miejsce, prawie że opuszczone przez ludzi”. Przekłada się on na ważną cechę - lokalność. – Nasi rozmówcy, niezależnie od wieku, podkreślali wyjątkowy charakter więzi sąsiedzkich na Muranowie – mówi Joanna Szczepańska. Mieszkańcy, choć nie znają podręcznikowej historii architektury Muranowa, doceniają ją, wypowiadając się pozytywnie o systemie wewnętrznych podwórek, charakterystycznych patiach, oknach, kolumnach, łukach. Czują się związani z takimi miejscami jak Opera Kameralna czy kościół św. Augustyna.

Na pierwsze miejsce wśród elementów wyróżniających Muranów na tle innych warszawskich dzielnic wysuwa się jednak historia. To ona świadczy o jego unikalności, a jednocześnie stwarza najwięcej problemów, budzi najwięcej emocji. I to właśnie stosunek do historii i jej związek z bieżącym życiem dzielnicy jednocześnie najbardziej interesował badaczy.

Mieszkańcy dostrzegają, że Muranów jest miejscem o zerwanej ciągłości: „nic nie zostało, tak jakby wymazane, gumką myszką ktoś wytarł i pozostał pusty plac”. A jednak pełno tutaj oficjalnych miejsc pamięci, które mają przypominać o przeszłych zdarzeniach. Ciągle przenikają się z prywatną przestrzenią żyjących w ich obrębie ludzi. Niektóre zostają oswojone. – Skwer przy pomniku Bohaterów Getta to obszar, na którym toczy się życie społeczne, tworzą się i są podtrzymywane więzi: tu spotykają się właściciele wyprowadzanych na spacer psów, latem miejsce zamienia się w osiedlową plażę, zimą dzieci zjeżdżają z górki na sankach - mówi Dorota Waśniewska. W lokalnym slangu mówi się wymiennie o „Gęsiówce”, w odniesieniu do stojących tu kiedyś ruin więzienia, ale także o „psim polu”.

Mimo to często nie wiedzą, jak pogodzić świadomość historii i poczucie bycia u siebie. 30-letnia uczestniczka badania przyznaje, że gdy zastanawiała się nad zakupem mieszkania na Muranowie, bardzo mocno męczyło ją, że znajdowało się w bloku pomiędzy Pawiakiem a Pomnikiem Bohaterów Getta („Tu było getto, powstanie, kilka metrów od mojego bloku masz te kamienie i kopiec Anielewicza.) A 23-letni Francuz mówi: „Może ci ludzie tutaj mają jeszcze coś w rodzaju poczucia winy. To trochę tak, jakby wprowadzić się do mieszkania kogoś, kto umarł. Jakbyś ty nie miała gdzie mieszkać i powiedzieli ci: on umarł, możesz przyjąć jego mieszkanie. Po czym dowiadujesz się, że ten ktoś nie umarł ze starości, tylko został zamordowany w potwornych okolicznościach”.

Lęk, onieśmielenie, poczucie winy odczuwane przez mieszkańców w stosunku do Muranowa, zdaniem autorów raportu stwarza potrzebę, aby – przy pomocy architektury, działalności na tym terenie – miejsca o wymiarze duchowym zyskały również pozytywny wymiar, poprzez odwołania do wydarzeń budzących pozytywne emocje. Jak napisali w artykule konferencyjnym podsumowującym badania, równie ważne jest wskazanie granicy między pamięcią a życiem codziennym, ukształtowanie przestrzeni fizycznej tak, aby określić granice styku tych dwóch sfer, umożliwić mieszkańcom wyjście z „miejsca pamięci”. Trzeci wniosek: konieczność zadbania o poczucie bycia u siebie zarówno żyjących tutaj na co dzień, jak i ludzi, którzy odwiedzają Muranów ze względu na jego przestrzeń. I wreszcie: stworzenia mostu nad przerwaną historią – taką rolę może pełnić, przywoływana poprzez różne działania, historia przedwojenna, budząca pozytywne skojarzenia, a także miejsca dające poczucie sensu, trwania pewnej żyjącej wspólnoty w miejscu, o trudnej i bogatej przeszłości.

- Co ważne, badania jednoznacznie pokazały, że mieszkańcy Muranowa mają niezmiernie pozytywny stosunek do powstającego tutaj Muzeum Historii Żydów Polskich - mówi Marek Łoś. – Więcej: upatrują w nim szansę na pozytywną zmianę dzielnicy.

Zmiana ta jest praktycznie nieunikniona: po otwarciu Muzeum na Muranów trafiać będzie więcej niż dotychczas turystów, pewnie też przyjezdni z innych części Warszawy będą zaglądać tu częściej niż dziś. Muzeum może stać się też zalążkiem nowych inicjatyw, jak kawiarnie, galerie, sklepy czy punkty usługowe przeznaczone zarówno dla miejscowych, jak i przybyszów. Do godziny zero zostały jeszcze trzy lata, jest więc szansa, by – jak przyznają autorzy raportu – powoli i świadomie kształtować to miejsce, tak, by zachowując cenne elementy z dnia dzisiejszego wzbogaciło się o nowe wartości.

Jak to zrobić? - Wiele zależy od tego, na ile nowe działania będą mieć charakter promocyjny, a na ile będą uwzględniać potrzeby lokalnej społeczności. Trzeba pamiętać, że starsi ludzie, którzy są najliczniejszą grupą wśród mieszkających na Muranowie, i młodsi mieszkańcy potrzebują miejsc na Muranowie, do których mogliby zejść w kapciach, żeby poczytać gazetę, napić się herbaty czy porozmawiać z barmanem – mówi Joanna Szczepańska. – Jeśli w nowo powstających lokalach drzwi będą otwarte także i dla nich, nie poczują się nagle wywłaszczani przez historię z miejsca, w którym spędzili kilkadziesiąt lat, i które jest też ich domem.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane