Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

M.E.N. - salon urody tylko dla prawdziwych mężczyzn

Agata Sabała 01-02-2010, ostatnia aktualizacja 01-02-2010 12:45

Na stolikach prasa kobieca, katalogi z fryzurami dla pań, pastelowy wystrój, w telewizorach program o modzie, kosmetyki o damskim zapachu. Nie! Nic z tych rzeczy nie znajdziesz w salonie M.E.N. To fryzjer i kosmetyka stworzone z myślą o mężczyznach.

Salon .M.E.N. to odpowiedź na potrzeby mężczyzn.
źródło: materiały prasowe
Salon .M.E.N. to odpowiedź na potrzeby mężczyzn.
źródło: materiały prasowe
źródło: materiały prasowe

Żeby wszystko było jasne: panie nie mają tam czego szukać. Nie zostaną ostrzyżone, bo nie ma damskiego fryzjera, nie ma dla nich zabiegów kosmetycznych, kosmetyków, nie skorzystają nawet z solarium. To męski świat. – Kobiety są oczywiście mile widziane, o ile przyprowadzą ze sobą swoich mężczyzn – mówi Przemysław Kamola, właściciel salonu M.E.N.

Salon mieści się na Ursynowie, przy stacji metra Stokłosy. Działa od października. Jak zapewnia jego właściciel to nie tylko jedyne takie miejsce w Warszawie, ale nawet w całej Polsce.

Na pohybel fryzjerskim fast foodom

Skąd wziął się pomysł, żeby stworzyć salon fryzjerski wyłącznie dla mężczyzn? – Nie jestem fryzjerem, tylko klientem - opowiada Przemysław Kamola. - Zdałem sobie sprawę z istnienia takiej niszy podczas wizyt u sieciowego fryzjera w centrum handlowym. Byłem zniesmaczony, bo przypomina on fast food: kobiety farbują włosy, robią sobie loki, a mężczyzna jest obsługiwany na odczepnego. W jednym miejscu mycie, w innym strzyżenie, siedzenie z mokrą głową. To niekomfortowa sytuacja. Do tego wszystko zaprojektowane z myślą o kobietach. Zdałem sobie sprawę, że w kwestiach urody mamy zupełnie inne potrzeby i punkt widzenia, dlatego tak trudno stworzyć miejsce, gdzie atmosfera byłaby przyjazna dla obu płci. Dlatego zaprojektowałem miejsce, gdzie mężczyzna od początku do końca byłby w centrum zainteresowania. - mówi.

Różnicę widać już po wystroju: skórzane kanapy, dominuje czerń i pomarańcz, wyłącznie męska prasa, w telewizorach tylko sport albo programy informacyjne. Dogodne godziny otwarcia: od 7, żeby można było wpaść przed pracą do 21, a w soboty do 18, kiedy na Ursynowie niemal wszystko jest już pozamykane. Specjalne męskie kosmetyki. Zadbano nawet o drobiazgi: w solarium jest specjalny wieszak na marynarki, a łóżko opalające zamówiono większe, żeby zmieścił się nawet wysoki i postawny mężczyzna.

Nawet stanowiska do strzyżenia wyglądają inaczej: są podzielone na boksy. W każdym znajduje się myjnia, miejsce, gdzie można zostawić swoje rzeczy, specjalny fotel fryzjerski z podnóżkiem i zagłówkiem. Salon zatrudnia tylko wykwalifikowanych fryzjerów męskich, którzy znają specyfikę włosów, skóry głowy i problemów panów.

- Klienci dowiadują się o możliwościach zagęszczania włosów, redukowania siwizny - opowiada właściciel. - Fryzjer spokojnie porozmawia z klientem, doradzi, zrobi masaż głowy.

Stereotypy zapewniają komfort

Wszyscy zatrudnieni fryzjerzy to mężczyźni. To nie dyskryminacja: do tej pory nie udało się znaleźć kobiety zajmującej się fryzjerstwem męskim. - Ma to też znaczenie psychologiczne - wyjaśnia właściciel. - Mężczyzna fryzjer budzi zaufanie, bo wiadomo, że sam ma podobne problemy z fryzurą: nosi koszule z kołnierzykiem i wie, jak do nich podciąć włosy, ma podobne doświadczenia jak klient.

W salonie pracuje jednak jeden rodzynek: pani kosmetolog.

- Z zabiegami kosmetycznymi jest inaczej niż z fryzjerskim - tłumaczy Kamola. - Mężczyźni inaczej postrzegają swoją sferę intymną: trudno byłoby im zaakceptować rozbieranie się przy innym mężczyźnie, np. do depilacji. Łatwiej zaakceptować dotyk damskich niż męskich dłoni. Kobieta-kosmetyczka budzi też większe zaufanie. Mężczyzna automatycznie zakłada, że się na tym zna, bo to panie są specjalistkami od kosmetyków.

Gabinet kosmetyczny jest zamykany, żeby każdy klient czuł się swobodnie. - Wielu mężczyzn nie chodzi do kosmetyczki, bo się wstydzi, zdarzało im się, że podczas manicure czy pedicure byli obrzucani spojrzeniami przez obsługę czy inne klientki - mówi Kamola. - Obsługa dopiero się uczy, że mężczyzna też może o siebie dbać i taki widok dziwi. Dlatego panowie wolą przychodzić do nas, bo tu dobrze się czują.

Inne są też zabiegi kosmetyczne, przeznaczone specjalnie dla męskiej skóry. Popularnością cieszą się zabiegi na twarz podrażnioną po goleniu, suchą. Panowie przekonują się też do manicure, szczególnie ci, którzy reprezentują firmy i wiedzą, że dłonie są ich wizytówką.

Bez siwizny, za to z brzytwą

Spośród wielu usług fryzjerskich dużym zainteresowaniem cieszy się Cover - tuszowanie siwizny.

- Farbowanie jest dla niektórych mężczyzn kłopotliwe, bo efekt będzie się rzucał w oczy, może sprawiać wrażenie hełmu na głowie, a mężczyznom nie chodzi o to, żeby wszyscy zwrócili uwagę na jego nowy wygląd – tłumaczy Kamola. - Cover zajmuje jedynie 5 minut i działa wybiórczo tylko na siwe włosy, nie zmienia koloru pozostałym. Nie pokrywa też całej siwizny, jedynie 80-90 proc., co daje efekt odmłodzenia.

W ofercie jest też usługa, którą trudno znaleźć w salonach męskich: golenie brzytwą.

- Konia z rzędem temu, kto znajdzie fryzjera, który potrafi to robić – mówi Przemysław Kamola. - Golenia brzytwą nie uczy się już w szkołach fryzjerskich, to wymierająca usługa, którą przywracam do życia. To nie zwykłe pozbycie się włosów z twarzy, ale cały rytuał. Takie golenie trwa kilkadziesiąt minut: najpierw rozgrzewanie skóry ręcznikiem, nakładanie piany pędzlem, masaż twarzy, później samo golenie, bardzo precyzyjne, na koniec masaż, nakładanie preparatów po goleniu. To jak chwila relaksu w dobrej restauracji. Nie zastępuje to codziennego, szybkiego golenia, ale pozwala się odprężyć. Sam próbowałem. To bardzo miłe, a wcale nie lubię się golić.

Właśnie do golenia brzytwą salon zamówił specjalne fotele z zagłówkami, żeby można było wygodnie odchylić głowę do tyłu.

Pomyślano też o użytecznych drobiazgach. Każdy klient dostaje kartę z nazwiskiem, za każdą usługę naliczane są punkty, które można wymienić na dowolne zabiegi, zgodnie z cennikiem. Karta pozwala też zarejestrować się przez internet. Z tej opcji korzysta już połowa klientów. Po zalogowaniu widać całą historię wybieranych usług, kupowanych kosmetyków, co ułatwia życie panom, którzy nie zwracają uwagi na takie drobiazgi jak nazwa szamponu. Fryzjera można też wybrać na podstawie zdjęcia, jeśli klient zapomni imienia i będzie wiedział tylko, że strzygł go wysoki brunet.

- Chcę, żeby mój salon był jak samochód lepszej klasy: można jeździć małym i być z niego zadowolonym, ale kiedy raz spróbujemy poprowadzić auto luksusowe, nasze stare zacznie nas uwierać. Chcę, żeby klienci do nas wracali, a jeśli nawet z jakiegoś powodu nie będą mogli, u innych fryzjerów poczują dyskomfort - żartuje Kamola. - Zależy mi na tym, żeby mężczyźni zobaczyli, że może może istnieć miejsce specjalnie dla nich.

Salon FRYZJER M.E.N.

Al. Komisji Edukacji Narodowej 83 (przy stacji metra Stokłosy)

Godziny otwarcia: Poniedziałek - Piątek 7 – 21, Sobota 8 - 18

tel. (022) 401 10 50

email: salon@fryzjermen.pl

www.fryzjer.men.pl

Jeszcze więcej o zdrowiu, urodzie i modzie znajdziesz w serwisie uroda.zyciewarszawy.pl

uroda.zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane