Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie rób tego w domu, czyli uwaga na kosmetyki gabinetowe

Agata Sabała 22-03-2010, ostatnia aktualizacja 22-03-2010 15:03

Profesjonalny, gabinetowy, bezpieczny. Aukcje internetowe kuszą nas kosmetykami, jakich używają w salonach. Uważaj, bo niektóre zamiast upiększyć, mogą zrobić krzywdę.

Czasem na poparzenia chemiczne pomoże kolejny krem. Po innych pozostanę głębokie blizny.
źródło: IStockPhoto
Czasem na poparzenia chemiczne pomoże kolejny krem. Po innych pozostanę głębokie blizny.

26-letnia Ola padła ofiarą własnej naiwności. Kupiła na aukcji internetowej kosmetyk bez ulotki informacyjnej. Nie wiedziała, że takie preparaty mogą używać wyłącznie kosmetyczki. Oszpeciła się na całe życie: ma głębokie blizny na policzkach, czole i brodzie.

Pomimo takich przypadków na Allegro nadal można kupić produkty, których nieprofesjonalne użycie może skończyć się bardzo źle. Przykład? "Bezpieczne profesjonalne kwasy glikolowe AHA 50 proc." - kusi aukcja. Z opisu dowiemy się, że produkt zapewnia bezpieczeństwo i skuteczność. Sprzedawca zachwala właściwości kwasów AHA, ich właściwości złuszczające i odmładzające. Znajdziemy zalecaną częstotliwość wykonywania zabiegów, czas trwania. Uprzedza, że może nastąpić chwilowe uczucie pieczenia. Nie pada żadne ostrzeżenie o tym, że kwas glikolowy i mlekowy w takim stężeniu może być żrący, niebezpieczny dla skóry i w domowych warunkach łatwo zrobić sobie nim krzywdę. Dla porównania krem z kwasem AHA o stężeniu 12 proc., który można kupić w aptece, ma o wiele dokładniej napisaną ulotkę, więcej ostrzeżeń, a sam krem potrafi piec i podrażnić nieprzyzwyczajoną skórę tak, że nawet szybkie zmycie wodą nie pomaga.

Nawet jeśli w opisie aukcji czy na ulotce kosmetyku znajduje się informacja, że produkt jest przeznaczony tylko do użytku profesjonalnego czy w gabinetach kosmetycznych, nikt nie sprawdza, kim jest kupujący. Dlatego pozostaje nam liczyć na własny rozsądek.

- Kupuję na Allegro kosmetyki profesjonalne - przyznaje 29-letnia Łucja. – Lubię np. polską Ziaję z serii Pro. Maseczki, toniki czy peelingi są lepsze niż te sprzedawane do użytku domowego i tańsze, bo za wielką butlę płacę zwykle kilkanaście złotych. Kupowałam też maski algowe takie, jak stosują kosmetyczki. Jednak nigdy nie odważyłabym się kupić np. stężonego kwasu. Nie mam nic przeciwko sprzedawaniu zwykłym użytkowniczkom np. ziołowego toniku czy maseczki z naturalnej algi, bo tym nikt nie zrobi sobie krzywdy, ale niebezpieczne kosmetyki nie powinny trafiać w nieprofesjonalne ręce. - dodaje.

– Ceny na aukcjach są bardzo konkurencyjne w porównaniu do tych w gabinetach – przyznaje Kamila Strzałka, kosmetyczka z salony Milord. – Kobiety chcą wyglądać jak po wizycie u kosmetyczki. Ale cena w salonie, to nie tylko wartość samego kosmetyku, ale też profesjonalnej porady, dobrania do typu cery, wzięcie odpowiedzialności za skutki użycia. Jeśli polecę coś klientce i będzie niezadowolona, przyjdzie do mnie z pretensjami. Jak kupi coś na własną rękę, może mieć pretensje tylko do siebie.

Czego powinnyśmy się zdecydowanie wystrzegać?

– Profesjonalne preparaty kosmetyczne, zawierające np. kwasy o wysokich stężeniach czy składniki do głębokiego złuszczania i mikrodermabrazji, powinny być stosowane wyłącznie w gabinetach przez wykwalifikowanych kosmetologów lub lekarzy medycyny estetycznej – ostrzega Beata Przybyszewska-Kujawa, kosmetolog z Centrum Kosmetyki i Promocji Zdrowia. – Przy ich niewłaściwym zastosowaniu mogą pojawić się trudne do usunięcia lub nawet nieodwracalne uszkodzenia skóry, takie jak np. rumień, blizny, przebarwienia, nadmierne wysuszenie i złuszczanie naskórka – dodaje

Kamila Strzałka ostrzega właśnie przed produktami złuszczającymi. – Eksperymentowanie z kwasami jest niebezpieczne – mówi kosmetyczka. – Uważać trzeba też na stężoną witaminę C czy retinol. Nieodpowiednio użyte mogą narobić szkód, np. kiedy nie kupimy kremu zabezpieczającego skórę przed słońcem. Mogą powstać przebarwienia, z którymi już nic nie da się zrobić. Substancje aktywne powinny być zawsze kontrolowane przez kogoś, kto się na tym zna.

Strzałka podaje przykład preparatu Cosmelan, który w salonach kosmetycznych pojawił się niedawno.

– To rodzaj peelingu, który wcześniej mógł być stosowany tylko w gabinetach lekarskich. Teraz można go używać w kosmetycznych, ale tylko tych, którymi opiekuje się lekarz – mówi. – Te zaostrzenia pokazują, że naprawdę wymaga profesjonalnej wiedzy, nie tylko kosmetycznej, ale medycznej. A pojawił się na Allegro! Najsmutniejsze jest to, że takimi preparatami handlują osoby ze środowiska: dystrybutorzy czy kosmetyczki, a doskonale wiedzą, czym grozi użycie w domu. To karygodne.

Uważać trzeba na składniki, które mogą uczulać.

– To na szczęście mniejszy problem, bo przewitaminizowanie czy uczulenie jest procesem przejściowym – mówi Strzałka. – Mogą nam wyskoczyć pryszcze, wysypka, liszaj, ale z czasem znikną.

Nieodwracalne mogą być za to uszkodzenia skóry spowodowane... woskiem do depilacji.

- Płynny wosk i urządzenia do podgrzewania, jakich używają kosmetyczki, można kupić nie tylko w internecie, ale nawet w centrach handlowych – opowiada Strzałka. – Kobietom wydaje się, że użycie jest bardzo proste, w końcu tyle razy widziały, jak się to robi. Jednak widzieć, a zrobić, szczególnie sobie samej. Zdarzały mi się klientki, które chciały zaoszczędzić i pojechały na plażę z krwiakami w okolicy bikini czy na nogach. Po nieumiejętnym użyciu wosku można wyglądać jak ofiara przemocy domowej, a nawet zerwać naskórek i spowodować trwałe blizny.

Czy są kosmetyki gabinetowe, które możemy bezpiecznie kupić i używać bez obaw?

Nie zrobią nam krzywdy popularne maseczki algowe, szczególnie te ze sproszkowanych glonów, bo są całkiem naturalne. Nie zaszkodzą ziołowe toniki, lekkie kremy nawilżające. Najlepiej jednak najpierw skonsultować się z kosmetyczką.

– Kosmetyki profesjonalne mają z zasady wyższe stężenie składników aktywnych, dlatego zawsze warto zachować ostrożność. Możemy taniej kupić to, czego już używałyśmy, powtórzyć kosmetyk, który poleciła kosmetyczka, dobrała do naszego typu cery – tłumaczy Strzałka. – Jeśli chcemy kupić coś złuszczającego, wybierzmy produkty z drogerii czy apteki. Są słabsze, sprawdzone pod katem domowego użytku.

Bezpieczniejsze są profesjonalne kosmetyki do włosów. Ampułkę odżywczą, za której nałożenie w salonie zapłacimy kilkadziesiąt złotych, na aukcji kupimy z kilka. Szampony, odżywki, maski czy kosmetyki do stylizacji, jakich używają fryzjerzy, kupimy bez problemu w salonach, sklepach dla profesjonalistów i w internecie. Te najlepsze są dość drogie, sprzedawane często w dużych opakowaniach, ale też dobrej jakości. Przed zakupem warto jednak poradzić się dobrego fryzjera (a nie takiego, który chce tylko sprzedać jak najwięcej kosmetyków) , który pomoże dobrać produkt do rodzaju naszych włosów. Zwróćmy też wagę na to czy kosmetyk jest przeznaczony do codziennego użytku. Niektóre produkty fryzjerskie są skoncentrowane, mają dać piękny efekt po wyjściu z salonu, jednak stosowane codziennie nadmiernie obciążą włosy.

Jeszcze więcej o zdrowiu, urodzie i modzie znajdziesz w serwisie uroda.zyciewarszawy.pl

uroda.zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane