Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kożuchy jak dzieła sztuki

Anna Kilian 22-02-2010, ostatnia aktualizacja 22-02-2010 00:17

Agnieszka była modelką w Paryżu. Piotr studiował grafikę w Bostonie. Obywatele świata postawili jednak na polskość. Ich ręcznie haftowane kożuchy nie tylko w zakopiańskim stylu noszą P. Diddy i Rei Kawakubo. "Zdrowiu i Urodzie" zdradzili sekret swojego sukcesu.

Agnieszka Harla
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
Agnieszka Harla
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa

W pięknym drewnianym domu nietrudno poczuć góralski klimat, choć kontrastuje z nim nowoczesny wystrój wnętrz. W jedynym w Polsce miejscu, w którym można obejrzeć kożuchy rodzimej marki Kings&Queens, na ulicy Obserwatorów 7, wita mnie bezpretensjonalnie czarująca i egzotycznie piękna – choć także „nasza” – Agnieszka Harla. Spędzamy godzinę na pogawędce o firmie, której ekskluzywne płaszcze i kurtki podbijają świat.

Haftowane rękodzieło

Agnieszka przez sześć lat pracowała jako modelka w Paryżu, jej partner – Piotr - studiował grafikę w Bostonie i pracował w Nowym Jorku. Teraz zajmuje się produkcją filmową i jest właścicielem Kings&Queens. Do jego rodziców należy Witkiewiczówka. Oboje – Agnieszka i Piotr – lubią traktować słynny zakopiański dom jako element legendy firmy.

Pierwszą kolekcję zrobiliśmy pięć lat temu razem z góralami – mówi Agnieszka. Ale z pewnych powodów już nie kontynuowaliśmy współpracy. Nasze produkty po prostu muszą być najwyższej jakości, począwszy od materiału a skończywszy na najdrobniejszych nitkach haftu, ponieważ trafiamy do klientów, którzy cenią sobie rękodzieło.

W białych rękawiczkach

Właściciele Kings&Queens zrezygnowali z pracy mechanicznej na rzecz całkowitej produkcji ręcznej. Marka zatrudnia trzydzieści hafciarek z Podhala. Ich wspaniała profesja to w Polsce zawód na wymarciu, podobnie jak kapelusznictwo i gorseciarstwo – nie ma żadnych młodych adeptek chcących się uczyć.

Każda z pań pracuje nad jednym kożuchem – w zależności od wielkości i skomplikowania haftu - nawet trzy miesiące. Musi sama ukończyć dekorowanie poszczególnego płaszcza lub kurtki. Kontynuacja pracy nad tym samym kawałkiem skóry przez inną hafciarkę nie wchodzi w grę – zamiana byłaby zbyt widoczna w sposobie wyszywania. Artystki pracują w białych rękawiczkach, by owcza skóra pozostała nieskazitelna.

Kożuchy szyte są tylko z jednego dużego kawałka. Skóry muszą więc być odpowiednich rozmiarów i wysokiej jakości, bez plam. Sprowadzane są z Nowej Zelandii, Australii i Szkocji – nasze polskie nie spełniają wymagań firmy. Łączymy tradycję z nowoczesnością – mówi Agnieszka. Wzory haftów i projekty obszyć tworzą młodzi projektanci.

Dzięki dążeniu do perfekcji – i osiąganiu jej – kożuchy Kings&Queens można znaleźć w najlepszych sklepach multibrandowych zagranicą. Najłatwiej natknąć się na nie w słynnych górskich kurortach na świecie – m.in. w szwajcarskich St. Moritz, Gstaad i Crans - Montanie, francuskim Courchevel i amerykańskim Aspen. Tam ich ceny zaczynają się od dwudziestu tysięcy euro. W Polsce – od ośmiu tysięcy złotych. Kupują je politycy, artyści i znane osoby publiczne.

Dla P. Diddy`ego i Comme des Garçons

- Mamy znajomych w Los Angeles – Michała Jaroszyka i jego siostrę, piosenkarkę Natalię Serafin – opowiada Agnieszka. Jej córka, sześcioletnia Lulu była w tradycyjnie wyszywanym kożuszku na kinderbalu u córeczek-bliźniaczek Seana Combsa, czyli P. Diddy`ego, który zachwycił się jej płaszczykiem. Skontaktował się z rodzicami dziewczynki a Michał wpadł na pomysł, by jeden z najbardziej wpływowych producentów muzycznych zwrócił się do nas. I tak jako Kings&Queens uszyliśmy i wyhaftowaliśmy kożuchy dla jego całej rodziny. A zaczynaliśmy od tego, że pakowaliśmy nasze płaszcze, manekiny i katalogi do wielkiego samochodu i ruszaliśmy w drogę. Oczywiście, często nam odmawiano. Z drugiej strony zwracano na nasze ubrania uwagę, ponieważ są oryginalne. Ale wszystko polega na dobrych kontaktach i to dzięki nim mogliśmy zaistnieć we wspaniałych miejscach, do których zalicza się m.in. londyński Dover Street Market – concept store Rei Kawakubo i jej znakomitej marki Comme des Garçons. Rei i jej mąż Adrian zakochali się w naszych kożuchach. To z kolei stało się dla nas przepustką do sklepów w Paryżu i Nowym Jorku.

Okazuje się, że Japończycy wciąż – już od wielu lat – są zafascynowani Polską. Agnieszka wróciła niedawno z paryskiego Fashion Week, gdzie podczas pokazu nowej kolekcji Comme des Garçons modele chodzili do polskiej muzyki, m.in. Sztywnego Pala Azji.

Rok temu w lutym marka Kings&Queens po raz pierwszy zaprezentowała się podczas nowojorskiego Fashion Week. Jej kożuchy zrobiły tam niesamowite wrażenie. Za granicą ludzie bardziej niż w Polsce doceniają rękodzieło. Dla nich piękne hafty, ręcznie wykonane dekoracje i aplikacje to dzieła sztuki. To bardzo ważne dla Kings&Queens, ponieważ naszymi kożuchami firma podtrzymuje i propaguje na świecie polską tradycję.

Jeszcze więcej o zdrowiu, urodzie i modzie znajdziesz w serwisie uroda.zyciewarszawy.pl

uroda.zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane