Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wędliny na starej recepturze, z nazwą z poprzedniej epoki

Janina Blikowska 29-03-2010, ostatnia aktualizacja 30-03-2010 20:14

Szynka jak za Gierka, boczek jak w PRL – to nie slogany reklamowe, a nazwy wędlin, które podbijają nasze stoły. Choć są droższe od innych, to zyskują przychylność warszawiaków.

autor: Dariusz Majgier
źródło: Fotorzepa

Delikatesy Bomi w CH Klif. Na stoisku mięsnym duży wybór wędlin, zwłaszcza tych droższych. Jest m.in. szynka Babuni, ale też "jak za Gierka". – Jest bardzo smaczna. Często ją kupuję – opowiada pani Ewa. Producentem tej ostatniej szynki jest firma Stół Polski, która wchodzi w część koncernu mięsnego "Duda". Seria „Wędliny jak za Gierka” wprowadzona została do nią już siedem lat temu.

– Jak zazwyczaj bywa, pomysł wziął się z obserwacji rzeczywistości. Zauważyliśmy, że w publikowanych w mediach sondażach duża część społeczeństwa z nostalgią wspomina „gierkowską dekadę”. Postanowiliśmy zaryzykować, wykorzystać to i stąd wziął się pomysł na stworzenie serii „Wędliny jak za Gierka”. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Ludzie zaakceptowali je – opowiada Mariusz Nowotczyński, specjalista ds. marketingu w firmie "Stół Polski".

– Okazało się, że dobra koncepcja marketingowa powoduje, iż ludzie ją akceptują. Jak zauważa Mariusz Nowotczyński, jedni klienci pojawienie się tych wędlin odebrali jako grę na sentymentach, inni nieco bardziej żartobliwie, ale sam pomysł się spodobał i z miesiąca na miesiąc pozycja rynkowa serii „Wędliny jak za Gierka” stawała się coraz mocniejsza – tłumaczy przedstawiciel "Stołu Polskiego".

Obecnie firma produkuje „szynkę jak za Gierka”, „polędwicę jak za Gierka”, „baleron jak za Gierka”, „kiełbasę jak za Gierka” i „serdelową jak za Gierka”. Seria ta cieszy się popularnością wśród mieszkańców stolicy. Stanowi jeden z filarów obecnej oferty firmy.

– Już sam fakt, że wędliny te od ośmiu lat utrzymują się na rynku, dobitnie świadczy, o popularności „Wędlin jak za Gierka”, której oczywiście nie byłoby, gdyby za samym pomysłem, nie poszedł odpowiedni smak i wysoka jakość produktów – tłumaczy Mariusz Nowotczyński.

W czym tkwi sukces "wędlin jak za Gierka"? – Podstawowa różnica polega na tym, że jest to szynka przygotowywana zgodnie z oryginalnymi recepturami z lat 70-tych, do których udało się nam dotrzeć. Ponadto „Szynka jak za Gierka” wytwarzana jest w całości z mięsa – tłumaczą przedstawiciele "Stołu Polskiego". Firma na razie nie myśli o rozszerzeniu serii.

Nie tylko "Stół Polski" ma w swojej ofercie wędliny nawiązujące w nazwie do czasów poprzedniego ustroju. Na podobny krok zdecydowała się też Zakład Przetwórstwa Mięsnego Ozimek z miejscowości Święte gm. Stargard Szczeciński. – Mamy w swojej ofercie szynkę, polędwicę, kiełbasę, boczek jak z PRL-u – opowiada Robert Ozimek

Produkty firma wprowadziła na rynek dwa lata temu. – Są oparte na tradycyjnej recepturze, tak jak to się robi w małych zakładach – tłumaczy Robert Ozimek. Wędliny z PRL Ozimka są na razie dostępne głównie na terenie północnej i zachodniej Polski. – Ale chcemy się rozwijać i planujemy ekspansję na Warszawę – zapowiada Robert Ozimek.

Za szynkę czy polędwicę z PRL trzeba zapłacić trochę więcej niż za inne wędliny. Kosztują ok. 25 proc. więcej niż podobne wyroby konkurencji

uroda.zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane