Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Fleet Foxes „Helplessness Blues" ***

Dominika Węcławek 26-05-2011, ostatnia aktualizacja 26-05-2011 07:35

Fleet Foxes, jedno z największych odkryć amerykańskiej sceny folkrockowej, powracają z drugą płytą. I dzielą słuchaczy na zwolenników genialnego anachronizmu i przeciwników okrutnego nudziarstwa.

źródło: materiały prasowe

Gdy ukazywał się ich pierwszy krążek, okrzyknięci zostali fenomenem. Rolling Stone nie szczędził im miejsca na swych łamach, krytycy piali z zachwytu nad sposobem, w jaki uchwycili i przenieśli w nowe tysiąclecie istotę amerykańskiego grania folkowego. Dlatego właśnie druga płyta była jednym z bardziej wyczekiwanych wydawnictw w tym roku. Gdy więc po trzech latach ujrzała światło dzienne z miejsca wzbudziła odczucia ambiwalentne. Bo z jednej strony  to bardzo miłe i ładne kompozycje, z drugiej całość trąci zbyt daleko posuniętą stylizacją.

Fleet Foxes brzmią, jakby w muzyce akustycznej od pół wieku nic się nie zdarzyło. Przy nich Simon i Garfunkel są niemalże jak orędownicy nowoczesności. A miało być cudownie – inspiracje wykroczyły daleko poza granice USA i sięgnęły nawet psychodelii brytyjskiej lat sześćdziesiątych. Dyskretny powiew awangardy okazał się jednak zbyt słaby by rozrzedzić przyciężką, nużąco leniwą atmosferę. Podjęto próby nazbyt nieśmiałe. Warto wymienić utwór tytułowy, bo w nim czuć akurat jeszcze odrobinę życia, jakiś nerw, puls, emocje. Na swoje pięć (a tak właściwie, to osiem) minut zasługuje również poszukujące „The Shrine/ An Argument", gdzie jest miejsce na złość, na niepokój, na więcej  ekspresji wokalnej i improwizacje freejazzowe na saksofonie.

Poza tym „Helplessness Blues" prezentuje się jak przystało na wybór kołysanek. Ballady w rodzaju „Blue Spotted Tail" czy otwierający krążek „Montezuma" ukołyszą do snu nawet najbardziej rozemocjonowane dzieci, a co dopiero dorosłego słuchacza, żądnego świeżości i ekscytujących wypraw w nieznane tereny muzyczne. Ich grupa z Seattle nie zabierze na żaden nowy ląd, ba, nawet o tym starym nie powie nic nowego. Niestety.

Fleet Foxes

„Helplessness Blues"

Wyd. Universal

Cena: 54,49 zł

Data premiery: Maj 2011

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane