Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Adam Małysz wrócił do pracy z opóźnieniem

Paw 16-02-2010, ostatnia aktualizacja 17-02-2010 12:25

Na dużej skoczni w Whistler zawodników przywitały mgła i deszcz ze śniegiem. Nie wiało, ale i tak pierwsza seria treningów zaczęła się później.

źródło: AFP

Skończyło się wolne po sobotnim pierwszym konkursie i Adam Małysz, wicemistrz z normalnej skoczni, odetchnął z ulgą. – Siedzieć w wiosce, na sucho patrzeć i się przygotowywać to nie jest fajne. Lepiej sobie iść poskakać. Zresztą dziennikarze już przed konkursem na normalnej skoczni mi mówili, że może bym sobie odpuścił, bo dużo tych prób, a ja robiłem swoje. Jakby Hannu Lepistoe powiedział, że odpuszczamy, to co innego – mówił Małysz, cytowany przez PAP.

Zakupy w wiosce olimpijskiej i gra w siatkówkę szybko go znudziły, medal świętował krótko. Zastanawiał się, czy nie dopingować z trybun Justyny Kowalczyk i Tomasza Sikory, ale doszedł do wniosku, że biegi i biatlon jednak lepiej ogląda się w telewizji.

Teraz już będzie miał zajęcie. Skoczkowie mają treningi również dziś i jutro, a w piątek wieczorem kwalifikacje do konkursu. Zawody zaczynają się w sobotę o godz. 20.30 polskiego czasu.

Pozostali medaliści z normalnej skoczni, mistrz Simon Ammann i trzeci w konkursie Gregor Schlierenzauer, wczoraj jeszcze zrobili sobie wolne. Małysz w pierwszej serii treningowej skoczył 135 m, najdalej poleciał Norweg Anders Bardal, ale z wyższego rozbiegu – 139 m.

Linia rekordu skoczni, należącego od roku do Schlierenzauera, leży jeszcze 10 metrów dalej, ale to już jest miejsce, w którym trudno ustać po lądowaniu i jury zrobi wszystko, by nie dopuścić do powtórki szalonych zawodów sprzed roku. Wtedy obydwa konkursy wygrał Schlierenzauer, a Małysz – jeszcze bez Lepistoe na wieży trenerskiej – był ósmy i czwarty.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane