DRUKUJ

Mokasyny i czółenka w wiecznie modnych fasonach

Janina Blikowska, Aleksandra Pinkas 13-07-2009, ostatnia aktualizacja 20-07-2009 22:14

Każda para jest arcydziełem, szyta ręcznie i wykonana z najlepszych skór. Dobrze pielęgnowana może służyć właścicielowi przez długie lata. Zobacz, co o butach na miarę sądzi Maryla Rodowicz i przeczytaj rozmowę z Maciejem Kielmanem, który opowiada m.in. o tym jak szył buty dla... Stevena Segala.

Fot. Marcin Obara. Na zdjęciu Maciej Kielman.
źródło: Życie Warszawy
Fot. Marcin Obara. Na zdjęciu Maciej Kielman.
Naz djęciu Maryla Rodowicz z partnerem. - Buty robione na zmówienie są też bardziej trwałe i nie wychodzą z mody. A ich ceny nie są wyższe od butów znanych marek robionych w fabryce - mówi "Zdrowiu i Urodzie" Maryla Rodowicz.
autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa
Naz djęciu Maryla Rodowicz z partnerem. - Buty robione na zmówienie są też bardziej trwałe i nie wychodzą z mody. A ich ceny nie są wyższe od butów znanych marek robionych w fabryce - mówi "Zdrowiu i Urodzie" Maryla Rodowicz.

Buty to jeden z najważniejszych elementów garderoby. Źle dobrane, ze startymi obcasami i podeszwą mogą popsuć nawet najlepiej skrojoną garderobę. W dopasowanych do kształtu stopy, powleczonych miękką skórą i niezniszczalnych pantoflach będziemy robić wrażenie zawsze bez względu na zmieniające się w modzie trendy.

Arcydzieła z egzotycznych skór

Dla właścicieli manufaktur szyjących buty najważniejsze jest mistrzostwo wykonania, niepowtarzalność i zadowolenie klienta. W Warszawie nie brakuje miejsc, w których można zamówić ręcznie robione pantofle. W niektórych nawet według własnego projektu.

Największą renomą cieszy się pracownia Jana Kielmana, która mieści się w przedwojennej kamienicy przy ul. Chmielnej 6. Firma powstała w 1883 roku. Od ponad 120 lat szyje buty tymi samymi metodami. – Używamy najbardziej popularnych skór cielęcych, kangura, a także tych egzotycznych z krokodyla, czy strusia. Podeszwy powlekamy delikatną skórą bydlęcą – wyjaśnia Maciej Kielman, wnuk założyciela manufaktury. Klienci mogą tu także nabyć eleganckie pantofle z rekina. Najstarszy szyty obecnie w pracowni model buta pochodzi z początku XVIII wieku. To klasyczne, gładkie czółenka z kokardką. Idealne na przyjęcia i wieczorne wyjścia.

Kilka ulic dalej przy ul. Nowy Świat 22 działa manufaktura Jacka Kamińskiego. – Jesteśmy w stanie uszyć każdy but, nawet najbardziej wymyślny – zapewnia właściciel firmy. Można tu też zamówić pantofle według własnego projektu. Z usług pracowni korzysta też wiele gwiazd estrady i kina m.in. Justyna Steczkowska, Stanisław Soyka i Michał Żebrowski.

Kamiński do produkcji butów wykorzystuje skóry cielęce, bydlęce, z węża i rekina. – Nie oszczędzamy na materiałach. Pantofle dobieramy do stopy klienta, a nie na odwrót – przyznaje Kamiński. Firma szyje też buty na potrzeby spektakli teatralnych i produkcji filmowych. – Ostatnio wykonaliśmy pantofle dla aktorów, grających w „Upiorze w Operze” w Teatrze Roma. Nasze buty nosiła też Grażyna Szapołowska w roli Telimeny w „Panu Tadeuszu” Andrzeja Wajdy - chwali się Jacek Kamiński.

Na duże stopy i haluksy

Buty szyte na miarę to nie tylko elegancja i niepowtarzalność wykonania. Są osoby, które z powodów zdrowotnych w zwykłych sklepach nie mogą znaleźć pasującej dla nich pary.

– To pacjenci z płaskostopiem, haluksami, albo różnymi wadami wrodzonymi np. tzw. stopą wydrążoną. Muszą one nosić wygodne obuwie, idealnie dobrane do kształtu stopy – wyjaśnia ortopeda Maciej Brodowski. Obuwie mogą znaleźć np. w pracowni „Zdrowa Stopa” Edwarda Wawra, która przy ul. Grochowskiej 263 na Pradze działa od 1982 roku. – Mamy buty ortopedyczne damskie, męskie i dla dzieci, a także wkładki do pantofli. Robimy też buty w dużych, niestandardowych rozmiarach do 46 damskie i do 50 męskie – opowiada właściciel firmy. Pracownia produkuje też modele historyczne butów m.in. dla bractw rycerskich oraz obuwie regionalne np. kierpce.

Nie na każdą kieszeń

Buty szyte na miarę to spory wydatek. Ich ceny wahają się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Wszystko zależy od materiałów, z których są produkowane. U Kielmana za parę mokasynów, czy czółenek trzeba zapłacić około 2500 tys. zł. Zimowe kozaki ocieplone futerkiem kosztują nawet 5 tys. zł. W pracowni Jacka Kamińskiego buty na miarę są w podobnych cenach i kosztują od 500 do 3 tys. zł. Te ortopedyczne z manufaktury „Zdrowa Stopa” to wydatek od 250 do 500 zł. Klienci zamawiający ręcznie szyte obuwie muszą mieć nie tylko zasobny portfel, ale i dużo cierpliwości. Produkcja butów trwa często kilka tygodni. Na bardziej wymyślne modele z egzotycznych skór trzeba czasami czekać nawet kilka miesięcy.

Buty szyte na miarę wymagają też specjalnej pielęgnacji. Nie można w nich chodzić dłużej niż kilkanaście godzin, bo stracą fason. – Najlepiej nosić je co drugi dzień, a do środka wkładać drewniane prawidła. Wtedy się nie zdeformują – radzi Jacek Kamiński. Trzeba też pamiętać o codziennym czyszczeniu. Na rynku dostępne są różnego rodzaju środku konserwujące obuwie.

– Do modeli z powleczonych cienką, cielęcą skórą można używać past. Buty pokryte grubą skórą wymagają użycia rozgrzanego wosku. Dlatego lepiej oddać je do szewca, który starannie je oczyści – wyjaśnia Edward Wawer. Konserwacji wymaga też podeszwa. Trzeba ją regularnie pastować, bo inaczej popęka.

Ręcznie szytym butom najbardziej szkodzi woda. Nie można w nich chodzić po deszczu. Mokre najlepiej wypełnić gazetami i zostawić do wyschnięcia. Suszenie na kaloryferze lub przy farelce może zniszczyć skórę.

dla „ŻW” Maryla Rodowicz, piosenkarka Czasami korzystam z usług firm szyjących buty na miarę. Zamawiam je głównie na koncerty. W sklepach trudno znaleźć obuwie, które na scenie wygląda nie tylko efektownie, ale jest przede wszystkim wygodne. Szyłam sobie m.in. kozaki z czerwonej skóry do kolan i sandały ze złotych pasków. Buty robione na zmówienie są też bardziej trwałe i nie wychodzą z mody. A ich ceny nie są wyższe od butów znanych marek robionych w fabryce.

Buty nie do zdarcia dla Stevena Segala

Rozmowa z Maciejem Kielamnem, z Pracowni Obuwia Jan Kielman i Syn, z ul. Chmielnej 6.

Czy kryzys dotknął Pana branżę? Czy klienci jednak zamawiają buty?

Maciej Kielman: Zamawiają. Jeśli kryzys dotknął naszą branżę, to na szczęście w małym stopniu. Dziś jest nieco mniej klientów niż rok temu, ale nie wiem czy jest to efekt kryzysu czy też gorszej pogody.

Jakie fasony są w tym sezonie najmodniejsze?

Buty na miarę nie wychodzą z mody. To klasyka. Firmy, które zajmują się szyciem butów ręcznie opierają swoją produkcję na tradycyjnych metodach, które liczą sobie kilkadziesiąt, a czasami i więcej lat. Osoby, które decydują się do nas przychodzić nie ścigają się z trendami mody. Z nimi jest tak jak to mówi krawiec obsługujący Pałac Windsor - „mężczyźni powinni z wielką uwagą wybierać kreację, garderobę czy buty, dokonać zakupu, a następnie zapomnieć o zakupie na parę lat, bo wybierają rzeczy, które się nie starzeją”. A jeżeli ktoś goni za modą, to rzecz którą nosi dziś będzie w złym stylu pojutrze. Dlatego albo ma się własny styl, albo nie.

Często szyje Pan buty celebrytom lub politykom? Kto ze znanych osób jest klientem firmy?

Buty u nas zamawiali prawie wszyscy premierzy. Stawiają zwykle na klasykę, bo przecież trudno dyplomacie proponować ekstrawagancję. Ale zdarzają się, jak choćby czerwona wstawka na czarnym bucie. Nie zdradzę jednak, który z polityków zamówił takie buty.

Jakie najdziwniejsze zamówienie realizowała Pana firma?

O było ich wiele, choćby buty dla Stevena Segala, które szyliśmy z płaszczki stingary, która pokryta jest małymi kostnymi perełkami. Ta skóra jest nie do zdarcia. To było trudne zamówienie, bo przy tej skórze igły pękały, noże się tępiły, ale buty wyszły znakomicie. A Segal był z nich bardzo zadowolony.

Jak zasobnym portfelem trzeba dysponować, żeby zamówić buty w Pana firmie?

To zależy od portfela, bo dla jednych będzie to duży wydatek, dla innych nie. Ceny u nas zaczynają się od 2,5 tys. zł.

ŻW Online