Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Profesor to był dżentelmen

Piotr Szymaniak 13-07-2009, ostatnia aktualizacja 14-07-2009 17:23

Na domu przy ul. Piwnej, w którym Bronisław Geremek mieszkał przez 50 lat, odsłonięto tablicę pamiątkową. – Zawsze przystanął, zagadał, doradził – wspominali sąsiedzi profesora

autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

Z dawnych sąsiadów Bronisława Geremka zostało tylko dwóch. Inni się wyprowadzili lub wynajęli mieszkania. Znałem go od dawna, w końcu mieszkał nade mną 30 lat – mówi Jerzy Szyndler z pierwszego piętra kamienicy przy Piwnej 25. – Ceniłem go najbardziej za to, że nigdy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Ani w czasie, gdy działał w opozycji, ani później, gdy już był „na fali” i jako minister jeździł autem z kierowcą. Nigdy się nie wywyższał.

Pan Jerzy z góry patrzył wczoraj na zbiegowisko. W pierwszą rocznicę śmierci profesora przyjaciele i znajomi przyszli go powspominać. A przy okazji na domu zawiesić tablicę „Współtwórcy wolności”. – Bo o Bronku pamiętać trzeba – mówili między sobą.

Byli Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Wielowieyski czy Stefan Niesiołowski. Nie zabrakło gości z zagranicy oraz przypadkowych przechodniów i turystów, którzy przysłuchiwali się wspomnieniom. Po części oficjalnej – tablicę odsłonięto przy dźwiękach „Ody do radości” – przy lampce wina znajomi profesora wspominali zmarłego. Rozdawano też albumy o jego życiu: rozeszły się błyskawicznie.

Z innego świata

Jaki był Geremek? – Niezwykle prawy – uważają sąsiedzi. – Nie znosił korupcji, kumoterstwa czy protekcji. Wiadomo było, że nigdy nie odmówi rady, ale nie używał swoich wpływów, by komuś coś załatwić – zastrzega Szyndler. – I był bardzo przewidujący. Kiedyś, za głębokiej komuny, zwróciłem mu uwagę, żeby lepiej zabezpieczył drzwi do piwnicy, bo ktoś może ją okraść. A on na to: „Wtedy od razu pomyślą, że coś ukrywam. A czy ja mam coś do ukrycia?”.

Lokatorka Kalina Hlimi-Pawlukiewicz dodaje: – Byłam bardzo mała, miałam osiem, dziewięć lat, a nawet w stosunku do mnie zachowywał się elegancko i szarmancko. Zawsze się uśmiechał, kłaniał i przepuszczał na schodach, prawdziwy dżentelmen. Pamiętam też, że jego przedpokój był od podłogi do sufitu wypełniony książkami, a z mieszkania wydostawał się intensywny aromat tytoniu, bo przecież profesor namiętnie palił fajkę.

Pani Kalina wspomina, jak podbierała mu wystawione kolorowe pudełka po tytoniu, jedno ma nawet do dzisiaj. – To był taki powiew egzotyki, Zachodu. Zresztą zarówno pan Bronisław, jak i jego małżonka jawili mi się jako niezwykle eleganckie małżeństwo, wówczas – na początku lat 90. – byli jak z innego świata.

Współtwórca wolności

Od tragicznej śmierci prof. Bronisława Geremka minął rok. Zginął w wypadku samochodowym na drodze krajowej nr 2 w miejscowości Lubień. Prawdopodobnie zasnął za kierownicą. Podczas swojej wieloletniej kariery politycznej był m.in. doradcą „Solidarności” w sierpniu 1980 r., uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu, był ministrem spraw zagranicznych i posłem europarlamentu.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane