Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Fotoradarów jest wciąż za mało

Robert Przybylski 25-01-2019, ostatnia aktualizacja 25-01-2019 00:00

Nie koncentrujemy się na karaniu, ważna jest edukacja – mówi Alvin Gajadhur, główny inspektor transportu drogowego.

źródło: materiały prasowe

Dostaje pan pogróżki za stawianie fotoradarów?

Alvin Gajadhur: Nie, wręcz przeciwnie, Inspekcja otrzymała ponad 2 tys. wniosków od lokalnych społeczności (m.in. samorządów, szkół, osób fizycznych) z prośbami o instalację urządzeń rejestrujących w miejscach szczególnie niebezpiecznych. System automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym funkcjonuje w GITD od 2011 r. i przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa na drogach.

To chyba Inspekcja powinna pospieszyć się z inwestycjami, bo statystyki nie wyglądają zbyt dobrze. Będzie więcej fotoradarów?

W systemie działa 431 fotoradarów stacjonarnych, 29 mobilnych, 30 urządzeń do odcinkowego pomiaru średniej prędkości i 20 rejestratorów przejazdu na czerwonym świetle. Razem to ponad 500 urządzeń. W grudniu podpisaliśmy z Centrum Unijnych Projektów Transportowych umowę na zakup 358 urządzeń rejestrujących. Projekt będzie współfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Koszt realizacji to 162 mln zł, z czego dofinansowanie ze środków UE wyniesie aż 85 proc., czyli 137,7 mln zł.

Czyli Inspekcja niemal dwukrotnie powiększy liczbę urządzeń?

Tylko 111 stanie w nowych lokalizacjach, reszta to wymiana najstarszych i wyeksploatowanych urządzeń. Miejsca, gdzie staną nowe, wybierzemy na podstawie analizy stanu bezpieczeństwa. Pierwszych instalacji spodziewamy się w III kw. 2020 r. Wśród nowych zakupów będą odcinkowe pomiary prędkości, fotoradary oraz urządzenia rejestrujące przejazd na czerwonym świetle, w tym takie, które po raz pierwszy zamontujemy na przejazdach kolejowych.

System uznawany jest jednak przez niektórych kierowców za opresyjny...

Fotoradar wymaga jedynie dostosowania prędkości do obowiązujących norm. Zdarzają się niestety kierowcy nieodpowiedzialni, bez wyobraźni. Choćby przykład z ostatnich świąt Bożego Narodzenia: na ograniczeniu prędkości do 70 km/h kierowca jechał 170 km/h i na dodatek na podwójnej ciągłej wyprzedzał inny pojazd przy przejściu dla pieszych. Otrzeźwienie często przychodzi po tragedii, np. w więzieniu, ale wtedy jest już za późno.

Liczba urządzeń rejestrujących w Polsce jest dużo mniejsza niż w innych krajach UE. W Wielkiej Brytanii jest ich ok. 5,5 tys., we Włoszech niemal 6 tys., w Niemczech prawie 4 tys., w Belgii ponad 1,1 tys. W Polsce jedno urządzenie rejestrujące przypada średnio na ponad 800 km dróg. Zatem trudno mówić o represyjności, tym bardziej że wszystkie miejsca, w których stoją fotoradary, są odpowiednio oznakowane.

Poza tym nie koncentrujemy się wyłącznie na karaniu. GITD realizuje inicjatywy edukacyjne, prewencyjne i informacyjne, skierowane do różnych grup użytkowników dróg, propagując szeroko rozumiane bezpieczeństwo w transporcie drogowym i zwracając uwagę na negatywne skutki niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Angażujemy się np. w prowadzenie lekcji bezpieczeństwa dla dzieci w szkołach, szpitalach, o co proszą nas opiekunowie tych placówek. Nasza maskotka „Krokodylek Tirek" jest bardzo lubiana przez dzieci. Ta inicjatywa jest dla nas ważna, bo dzieci wpływają na rodziców, aby bezpieczniej jeździli. Jest też duża szansa, że najmłodsi wyrosną na odpowiedzialnych pieszych, rowerzystów, motocyklistów czy kierowców.

Inspekcja powołana została na początku wieku do kontroli transportu drogowego, czyli ciężarówek i autobusów. Czy kierowcy tych pojazdów poruszają się coraz bezpieczniej?

W przypadku samochodów ciężarowych kontrolujemy nie tylko trzeźwość, czas pracy kierowców czy stan techniczny pojazdów, ale także zasady i warunki przewozu towarów. Samochody ciężarowe są coraz bezpieczniejsze, przewoźnicy unowocześniają zaś swoją flotę. W 2017 r. kierujący ciężarówkami spowodowali 3,4 proc. wypadków, zaś kierowcy aut osobowych aż 76,6 proc. Nie należy jednak zapominać, że skutki wypadku z udziałem pojazdu ciężarowego mogą być tragiczne.

Przez blisko 16 lat, do połowy 2018 r., inspektorzy ITD skontrolowali 2,8 mln pojazdów ciężarowych i autobusów, wydali 388 tys. decyzji administracyjnych nakładających kary na przewoźników, wystawili 392 tys. mandatów dla kierowców za łamanie ustawy o transporcie drogowym (np. za zbyt długi czas jazdy) i 289 tys. mandatów za łamanie przepisów o ruchu drogowym. Zatrzymali 200 tys. dowodów rejestracyjnych niesprawnych pojazdów i przeprowadzili 24,6 tys. kontroli w firmach transportowych, sprawdzając prawidłowość rozliczenia 13,5 mln dni pracy kierowców.

Te 200 tys. zatrzymanych dowodów rejestracyjnych to dużo?

Stan techniczny pojazdów wyraźnie się poprawił. Na początku funkcjonowania Inspekcji w 2002 r. zatrzymywaliśmy codziennie wiele pojazdów w fatalnym stanie. Od kilku lat odsetek zatrzymywanych dowodów rejestracyjnych utrzymuje się na poziomie 6–7 proc. W coraz lepszym stanie są szczególnie pojazdy wykorzystywane w transporcie międzynarodowym, co nie jest zaskoczeniem, bo wszelkie nieprawidłowości wykryte przez służby kontrole innych krajów UE mogą skutkować nałożeniem bardzo wysokich kar.

Czy oszukiwanie tachografów, czyli jazda na magnesach, to duży problem?

Niezmiennie większość wykrywanych przez ITD naruszeń, ponad 80 proc., dotyczy przekraczania norm czasu pracy i nieprawidłowego używania urządzeń rejestrujących. To poważne zagrożenie, bo przemęczony kierowca jest na drodze równie niebezpieczny jak będący pod wpływem alkoholu. Znaczący procent kontroli w tym zakresie stanowią także samochody należące do przewoźników zagranicznych. W 2018 r. połowa kontroli dotyczyła zagranicznych pojazdów, podczas gdy w 2015 r. zaledwie jedna trzecia. Coraz częściej zatrzymujemy do kontroli również przeładowane samochody dostawcze, o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony.

Dlaczego? Przecież to nie są ciężarówki?

Rekordzista jadący samochodem o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony faktycznie ważył ponad 11 ton. Takie auta stanowią poważne zagrożenie dla innych użytkowników dróg. Tak przeładowanym samochodem kierowca nie jest w stanie sprawnie manewrować. Te „lekkie" pojazdy nie są wyposażane w tachografy, więc bywa, że ich kierowcy są przemęczeni długą jazdą po Europie bez odpowiedniego odpoczynku. Ponadto dostawczaki nie mają ograniczników prędkości i potrafią bardzo szybko jeździć. Przeciążone auta dostawcze stanowią nieuczciwą konkurencję dla firm transportowych.

Czy przeciążone ciężarówki to plaga polskich dróg?

Notujemy poprawę, choć nadal trafiają się ciężarówki ważące ponad 50 ton zamiast przepisowych 40 ton. Kontrolujemy nie tylko dopuszczalną masę całkowitą pojazdu, naciski osi, ale i sposób zabezpieczenia ładunku. Niektórzy kierowcy uważają, że jeżeli ładunek jest ciężki, to się nie przesunie i nie trzeba go odpowiednio zabezpieczać. To oczywiście nie jest prawda.

Najnowszym zadaniem Inspekcji jest nadzór nad poborem myta i stworzenie nowego systemu. Kiedy będzie on gotowy?

Przejęcie systemu od dotychczasowego operatora nastąpiło w nocy z 2 na 3 listopada 2018 r. i odbyło się zgodnie z planem. Pieniądze wpływają do Krajowego Funduszu Drogowego bez zakłóceń. Jednocześnie pracujemy nad przygotowaniem nowego, przyjaznego dla kierowców, zapewniającego większą szczelność, bezpieczeństwo danych i tańszego od dotychczasowego systemu poboru opłat drogowych. Będzie to polski produkt, o modułowej budowie, a zatem łatwy do rozbudowy o kolejne funkcjonalności, jak np. elektroniczną kontrolę zezwoleń zagranicznych. Prace badawczo-rozwojowe prowadzi Instytut Łączności. Za około dwa lata powinien być gotowy nowy system.

CV

Alvin Gajadhur, doktor nauk chemicznych, absolwent dwóch wydziałów Politechniki Warszawskiej. Urzędnik państwowy. Od 2002 r. pełnił funkcję rzecznika prasowego ITD. 6 stycznia 2016 r. powołany przez premier Beatę Szydło na p.o. głównego inspektora transportu drogowego. Od 7 kwietnia 2017 r. główny inspektor transportu drogowego.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane