Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Alarm bombowy kosztuje tysiące

Agata Łukaszewicz 22-05-2019, ostatnia aktualizacja 22-05-2019 10:10

Nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności grozi za fałszywe doniesienia. 
Sądy są w takich sprawach nieubłagane i rzadko zawieszają wykonanie kary.

autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

Szkoły, sądy, urzędy miasta, komisariaty policji, siedziby dzienników – wszystkie te instytucje zetknęły się już z doniesieniami o alarmach bombowych. Niby-niegroźny telefon czy e-mail, a odpowiedzialność karna całkiem spora. I bardzo prawdopodobna.

Prokuratura w tych sprawach nie odpuszcza. Dowód? Od stycznia 2016 r. warszawscy śledczy prowadzili 250 postępowań w sprawie fałszywych alarmów. W ich efekcie do sądów trafiły zaledwie 44 akty oskarżenia. Coraz częściej wyroki są bezwzględne, a to oznacza, że podsądni idą do kryminału i płacą wysokie grzywny.

Do więzienia 
bez zawiasów

Artykuł 224a kodeksu karnego przewiduje za taki fałszywy alarm karę więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Takie też kary grożą tym, którzy takimi alarmami próbowali zakłócić tegoroczne matury.

– Skala zakłóceń matur w tym roku przeszła wszelkie oczekiwania – mówi „Rzeczpospolitej" Sławomir S., policjant ze specjalnego zespołu tropiącego niedoszłych bomberów. Zwraca uwagę, że taki telefon lub e-mail nie są bynajmniej traktowane jak głupi żart.

Na lotnisku

Dwa lata temu sprawca fałszywego alarmu najpierw spożywał alkohol i dobrze się bawił, a potem spał i niczym się nie przejmował – mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku kończącego tę sprawę. Karol J. wywołał go trzy lata temu w wielkanocny wieczór na lotnisku w Modlinie. Na nagraniu słychać, jak J. informuje o ładunku wybuchowym. Mówił bełkotliwym tonem, ale wskazywał precyzyjną godzinę eksplozji.

– Tego zdarzenia nie można w żaden sposób rozpatrywać w kategoriach żartu. Oskarżony jest osobą dorosłą, doskonale zdaje sobie sprawę, jakim zjawiskiem jest terroryzm. Kilka dni wcześniej był zamach w Brukseli – podkreślał sędzia.

Ładunek wybuchowy na lotnisku w Modlinie miał zostać podłożony w Wielkanoc, dokładnie o godz. 23.33. Służby ewakuowały ok. 800 osób. Prokurator Maciej Godzisz domagał się dla Karola J. surowej kary: roku i ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia oraz 80 tys. zł nawiązki dla spółki Ryanair, która z powodu alarmu musiała przekierować cztery swoje samoloty na Okęcie, i 50 tys. zł na rzecz lotniska w Modlinie. Oskarżyciel wniósł także o podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Oskarżony wypierał się swojego sprawstwa. Tuż przed zakończeniem procesu się przyznał. Ekspertyza potwierdziła bez cienia wątpliwości, że to właśnie Karol J. dzwonił na lotnisko z fałszywą informacją o bombie.

Sąd był nieubłagany: dwa lata i cztery miesiące więzienia – taką karę wymierzył sprawcy dwóch fałszywych alarmów bombowych w Modlinie. Sprawca będzie musiał też zapłacić 70 tys. zł na rzecz Ryanaira oraz 40 tys. zł lotnisku w Modlinie, a także pokryć koszty procesu, czyli ponad 6 tys. zł.

Co więcej, sąd na wniosek prokuratora zdecydował też o podaniu wyroku do publicznej wiadomości. Jego treść, po uprawomocnieniu się, jest dostępna na stronach internetowych lotniska i przewoźnika.

Wybuchowe sprawy...

Kolejny przykład. Prokuratura w Kielcach postawiła zarzut Alfredowi K., którego fałszywy alarm o podłożonej bombie doprowadził do ewakuacji ok. 300 osób z gmachu Sądu Rejonowego w Kielcach. 31-latek przyznał się do winy.

31-latek we wtorek 18 grudnia 2018 r. przed godziną 14 zadzwonił na numer alarmowy 112. Powiedział, że w sądzie przy ul. Warszawskiej podłożony jest ładunek wybuchowy. Ewakuowano ok. 300 osób – sędziów, pracowników administracji, prokuratorów, adwokatów, petentów.

Gmach sądu sprawdzał specjalistyczny patrol pirotechniczny. Niczego podejrzanego w środku nie znalazł.

– Sprawcy fałszywych alarmów bombowych muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami – mówi „Rzeczpospolitej" Janusz Dąbrowski ze specjalnej grupy weryfikującej doniesienia o bombach. I przypomina, że za fałszywe zgłoszenie o podłożeniu bomby grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Może zostać również zasądzone pokrycie kosztów akcji służb, sięgających nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

– Paraliż pracy niektórych instytucji – sądów, szkół, lotnisk, urzędów – może doprowadzić do poważniejszych konsekwencji, np. narażenia zdrowia i życia wielu osób. To także się przekłada na wysokość kary. Ponadto poszkodowane instytucje mogą pozwać sprawców w postępowaniu cywilnym, żądając ogromnych kwot odszkodowania – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

...i wystrzałowa matura

W maju 2019 r. w wielu szkołach w całej Polsce ogłoszono alarmy bombowe – poinformowały lokalne media. W kilku placówkach egzamin rozpoczął się ze sporym opóźnieniem. Centralne Biuro Śledcze Policji informowało o podejmowanych przez osobę lub osoby działaniach, których celem było sparaliżowanie przebiegu egzaminów maturalnych.

Wszystkie alarmy okazały się fałszywe.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane