Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Mary Roach, "Ale kosmos!" ****

Maciej Robert 14-04-2011, ostatnia aktualizacja 14-04-2011 18:06

Kolejna dociekliwa, inteligentna i dowcipna książka Mary Roach, która tym razem z typową dla siebie dziennikarską swadą przygląda się plusom i minusom podróży kosmicznych.

Mary Roach, "Ale kosmos"
źródło: materiały prasowe
Mary Roach, "Ale kosmos"

Przed nami kolejna książka amerykańskiej dziennikarki Mary Roach. Czytelnicy, którzy zetknęli się wcześniej z którymkolwiek z jej utworów opublikowanych przez wydawnictwo Znak („Sztywniak”, „Duch”, „Bzyk”), wiedzą doskonale, że takiej uczty nie można sobie odmówić.

Roach w genialny wręcz sposób łączy dziennikarską ciekawość z drobiazgowym naukowym śledztwem, natomiast swoje inteligentne wywody przyprawia sporą dawką zgryźliwego humoru. Gdyby Anglicy z grupy Monty Pythona zabrali się za pisanie książek popularnonaukowych, z pewnością efekt byłby podobny. Tym bardziej, że amerykańska autorka chętnie sięga po tematy trudne, drażliwe, kontrowersyjne, wstydliwe i pozostające tabu.

Do tej pory wnikliwie badała „osobliwe życie nieboszczyków”, zajmowała się „nauką na tropie życia pozagrobowego” oraz przyglądała się „pasjonującemu zespoleniu nauki i seksu” (by odwołać się do podtytułów jej książek). W najnowszej książce Roach porzuca podejmowane dotychczas „przyziemne” tematy, wyznaczając sobie cele kosmiczne. Dosłownie – „Ale kosmos!” to opowieść o tym, „jak jeść, kochać się i korzystać z WC w stanie nieważkości”.

Trudno o lepszy termin publikacji takiej książki – polska premiera „Ale kosmos!” zbiegła się mniej więcej z ważną kosmiczną rocznicą. Pół wieku temu (12 kwietnia 1961) Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek odbył podróż w kosmos (choć to określenie nieco pompatyczne, jak na trwające 1 godzinę i 48 minut jednokrotne okrążenie Ziemi po orbicie satelitarnej). Przez następne 50 lat zmieniło się wiele, choć nasza przeciętna wiedza o lotach kosmicznych wciąż nie odbiega od powszechnych stereotypów o stanie nieważkości.

Roach postanawia powiększyć naszą wiedzę, skupiając się nie tyle na nowinkach technicznych zrozumiałych tylko dla inżynierów robotyki i specjalistów z NASA, co na czynniku ludzkim. Maszyny, choć niejednokrotnie zawodne, nie są wszak tak nieprzewidywalne jak poddane czasowej egzystencji w osobliwych warunkach ludzkie ciało i ludzka psychika. „Dla naukowców zajmujących się rakietami problemem jesteś ty. Jesteś najbardziej skomplikowaną częścią maszynerii, z jaką mają i będą mieć kiedykolwiek do czynienia. Ty i twój chimeryczny metabolizm, słaba pamięć, twoja budowa, która materializuje się w tysiącach różnych wersji” – pisze Roach i relacjonuje te najbardziej typowe, ale też te najbardziej zaskakujące zależności związane z ludzką obecnością na orbicie.

Amerykańska dziennikarka sporo uwagi poświęca prozaicznym czynnościom, które w przestrzeni kosmicznej urastają do rangi podstawowych problemów – od osławionych trudności związanych z brakiem grawitacji przez zagadnienia wstydliwe (czytelnik dowie się między innymi, czym jest „kałowy popcorn” i czym grozi wymiotowanie do hełmu) aż po kłopoty wyższego rzędu (jak nie zwariować w kosmicznym odosobnieniu?).

Roach odziera podróże kosmiczne ze wszelkiego romantyzmu i patosu – po lekturze jej książki mało kto będzie zazdrościł astronautom.

Mary Roach

„Ale kosmos!”

tłum. Maciek Sekerdej

Znak, Kraków 2011

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane