Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Dookoła szafy: sierpień miesiącem oszczędzania

Małgorzata Krężlewicz-Dzieciątek 03-08-2009, ostatnia aktualizacja 27-10-2009 17:13

Magda ma ciemne włosy, mocny makijaż i piękny uśmiech. Na szczęście coraz częściej go pokazuje na swoim szafiarskim blogu. Prowadzi go już półtora roku. Moja ulubiona warszawska szafiarka chętnie zgodziła się na rozmowę o szafiarstwie.

źródło: baglady.blogspot.com
źródło: baglady.blogspot.com
źródło: baglady.blogspot.com

Od marca 2008 r. Magda prowadzi bloga BagladyShop.blogspot.com. Prawie codziennie pojawia się na nim nowy wpis: zdjęcie, komentarz, obowiązkowo "metryczka" - jaki ciuch, skąd pochodzi. Jest jedną z dziesiątek polskich szafiarek. Jednocześnie jedną z najbardziej oryginalnych. Ma swój wyrazisty styl. Lubi Kayah i Erykę Badu. Uwielbia dużą, orientalną biżuterię i długie sukienki. Kibicuje warszawskiej Polonii. Przez ciążę trochę zaniedbała kibicowanie, ale ma zamiar do niego wrócić. W końcu jej synek skończył pięć miesięcy.

Umawiamy się na Polu Mokotowskim. Przed spotkaniem dwa dni wymyślam, w co się ubrać. Jest pierwszą szafiarką, z którą się spotkam. W końcu i tak nie zdążam wrócić do domu i włożyć tego, co zaplanowałam. Na wszelki wypadek nie pytam więc, jak się jej podoba mój strój.

Magda jest śliczną dziewczyną z szerokim uśmiechem, który nie znika z jej ust. Bardzo serdeczna i miła. Często się śmieje i żartuje - początkowo chciałam zaznaczyć to w rozmowie, ale mogłabym równie dobrze napisać, że śmieje się cały czas. Po kilku chwilach rozmowy zapominam, że znam ją tylko ze zdjęć i że dopiero co się spotkałyśmy. Spacerujemy po parku i gadamy o modzie, forach dyskusyjnych, dzieciach. Siadamy w cieniu na ławeczce i zaczynamy "właściwą" rozmowę.

Załóżmy, że przyszłam zupełnie nieprzygotowana. Co to w ogóle jest "szafiarka"?

Myślę, że podstawowym kryterium jest posiadanie bloga. To istnieje tylko w internecie. Szafiarka to dziewczyna - najczęściej dziewczyna, bo mamy w Polsce też dwóch chłopaków - która na blogu pokazuje zawartość swojej szafy. Warunkiem jest, żeby robiła to na sobie. Nie tak, że powiesi na wieszaku swoje ubranko. Jesteśmy swoimi manekinami.

Nie da się być szafiarką bez pokazywania siebie?

Niektóre dziewczyny nie pokazują swojej twarzy. Zasłaniają ją aparatem albo robią retusz zdjęć. Ale większość jednak pokazuje twarz.

I naprawdę ubierają się, robią sobie zdjęcia, a potem wychodzą na miasto?

Ja mam nadzieję, że tak jest! Parę razy pojawiły się takie zarzuty, że część szafiarek pokazuje na blogu stylizacje, a nie to, jak chodzi po ulicy. Myślę, że jak się przegląda niektóre blogi, to można odnieść takie wrażenie.

Że to przebranie, a nie ubranie?

Tak, że to jest na potrzeby bloga. Czasami też się nad tym zastanawiam, jak oglądam niektóre blogi, czy naprawdę dziewczyny chodzą tak po ulicy.

A nie jest tak, że blog szafiarski jest realizacją marzeń o karierze modelki, stylistki albo fotografa mody? Że to jest zobaczenie siebie na łamach magazynu, żurnala? Otwierasz bloga i masz swój własny magazyn modowy...

W moim przypadku na pewno tak nie jest. Nigdy nie chciałam być modelką ani nikim takim. To zaspokojenie pewnej próżności i ja się do tego przyznaję. To jest bardzo miłe, jak wklejasz zdjęcia i masz na to odzew pewnej liczby osób. Pozytywny odzew! Chociaż myślę, że część szafiarek tak to właśnie traktuje. Że chciały być stylistkami. Uważają się, za trendsetterki... Ale myślę, że to jednak mniejszość...

To po co się prowadzi takiego bloga?

Hobby jak każde inne... Często mnie o to pytają. Szczególnie część mojej rodziny. To po prostu hobby. Na pewno dla zaspokojenia pewnej próżności.

Blogi szafiarskie to ewenement w polskim internecie. Jakiś czas temu przetoczyła się przez media dyskusja na temat chamskich, negatywnych komentarzy, wyżywania się w internecie. Tymczasem na blogach szafiarskich właściwie tego nie ma.

Tak. Dlatego często pojawia się zarzut, że jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji... Miałam taki moment, że chciałam, żeby było inaczej. Chodziłam po blogach i zostawiałam bardzo różne komentarze. Nie chamskie, ale po prostu, że to jest niefajne, że to można by zmienić... Z drugiej strony jednak się zastanawiam. Jeśli ubrałam się w taki, a nie inny sposób, to jestem do tego całkowicie przekonana. Po co więc to zostawiać takie komentarze? Bez sensu.

Czujesz się dzięki swojemu blogowi znana, rozpoznawalna? Twojego bloga odwiedza chyba sporo osób...

W porównaniu z innymi, tymi najsławniejszymi, to chyba jednak niewiele... Znana? Nie, nie. Nigdy mnie nikt na ulicy nie zaczepił.

Nie? Ja się mogę przyznać, że kiedyś widziałam Cię na Nowym Świecie i jestem przekonana, że to byłaś Ty!

Tak, często dostaję takie komentarze, że ktoś mnie gdzieś widział i rozpoznał. Zastanawiam się wtedy gorączkowo, jak byłam wtedy ubrana. Takie komentarze się zdarzają. Ale na ulicy nikt do mnie nigdy nie podszedł i nie powiedział, że czyta mojego bloga. To było by chyba dziwne. Tak jak spotkanie z inną szafiarką. Zastanawianie się, co ona sobie o mnie pomyśli. Albo czy wygląda tak jak na zdjęciach.

Mówiłaś, że chciałaś coś zmienić, żeby nie odbierano Was jako towarzystwa wzajemnej adoracji...

Mamy swoje forum i tam debata na temat komentarzy pozytywnych była. Jest parę takich osób - zresztą to chyba widać? - które pozostawiają komentarze obiektywne i sugerują, co można ulepszyć. I takich komentarzy jest coraz więcej. Któraś szafiarka opowiadała mi, że zrobiła taki test, że weszła na 20 różnych blogów i zostawiła na nich miłe komentarze. Potem sprawdziła, ile osób na te komentarze odpowiedziało na jej blogu. Prawie wszystkie.

Myślisz, że po negatywnych komentarzach albo stwierdzających "jest fajnie, ale", te osoby by nie odpowiedziały?

Pewnie odpowiedziałyby w podobnym tonie. Jesteśmy kobietami, babami! I to trochę wpływ ma. To nie jest nic takiego, jeśli ktoś napisze "nie podoba mi się". Ale jednak zadra jakaś jest.

Każdy chce być piękną...

Zdarzają się chamskie komentarze, ale najczęściej od anonimowych użytkowników. Podobno im popularniejszy blog, tym ich jest więcej. Bardzo rzadko się zdarzają, tak naprawdę.

A dlaczego macie zamknięte forum?

To jest forum na publicznym serwerze. Jak się wejdzie na forum Moda, to widać, że szafiarki nie są zbyt popularne. Myślę, że to dlatego, żeby nie było "trollowania". Żeby nie było pisania, że jesteśmy beznadziejne, że jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji... tylko po to. Chociaż awantury na naszym forum też się czasem zdarzają.

I wpuszczacie prawie każdego?

Ja się nie zajmuję wpuszczaniem na forum, ale myślę, że nie ma specjalnych wymogów poza posiadaniem bloga. Myślę, że zasady wpuszczania na to forum nie są bardzo restrykcyjne.

Przyznam szczerze, że czasem też się zastanawiam nad założeniem szafiarskiego bloga. Ale wtedy patrzę w lustro i myślę "nie... przecież jestem za gruba, za brzydka".

Oj, szafiarki są bardzo różnorodne. Ja teraz mam ogląd tego, bo dodaję co tydzień nowe blogi do spisu. Był taki okres słomianego zapału wśród nowych osób. I to były blogi, na których pojawiały się dwa-trzy zdjęcia. A potem nic się na nich nie działo. Ale teraz jest coraz fajniej.

A czy żeby być szafiarką trzeba mieć bardzo mało kompleksów, czy to jest sposób na ich leczenie?

A, nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Czy to jest sposób na leczenie kompleksów...? Nie, nie. Myślę, że nikt tego w takich kategoriach nie postrzega.

W jednym z portali społecznościowych pojawił się test, w którym jedną z odpowiedzi, wyników jest tekst "jesteś szafiarką - ubierasz się tak, jak wszyscy, ale wydaje Ci się, że jesteś wyjątkowa". Co o tym sądzisz?

Myślę, że tak, jak wszystkie stereotypy i ten ma trochę prawdy w sobie. Są takie szafiarki, które ubierają się stereotypowo i jest taki efekt: trochę śmieszny, trochę straszny. Trochę tak jest.

Jakie są inne stereotypy na temat szafiarek?

Wczoraj czytałam na blipie... Jedna dziewczyna pisała o tej oryginalności. I o doborze kolorów. "Dobierz do siebie potencjalnie niepasujące kolory i ma Ci się wydawać, że one do siebie pasują". No, jest tak trochę... ja tak miałam, że w pewnym momencie zaczęłam kombinować na potrzeby bloga. To nie znaczy, że nie wychodziłam tak na ulicę. Ale miałam wrażenie, że ciągle to samo. Szczególnie, że dostawałam takie komentarze. Potem stwierdziłam, że to bez sensu. Ale myślę, że tak trochę jest, że sporo szafiarek ubiera się na potrzeby bloga. Bo takie są wymogi ich publiczności: żeby było oryginalnie, żeby było inaczej. I jest kombinowanie. I wtedy najczęściej jest to przekombinowane.

Ale z drugiej strony są przeboje szafiarskie.

Tak, naszyjnik, okulary-nerdy, beżowe spodnie z H&M. Bo H&M to nasza Mekka, niedługo tam pielgrzymki będziemy urządzać... Ale na ulicach tego nie widać. Ostatnio była taka rozmowa na temat pewnego naszyjnika, ale ktoś zauważył, że nie widział na ulicy, żeby ktoś go nosił, tylko na blogach. My nie promujemy mody, nie jesteśmy trendsetterkami. Niektórzy by chcieli, ale nie, niestety nie.

W artykule w "Newsweeku", który ukazał się na początku lipca, została postawiona teza, że pisma modowe zaczynają się Was bać i zaczynają Was zauważać jako środowisko opiniotwórcze...

O, ja myślę, że to mocno na wyrost.

Na wyrost?

Tak. Ryfka była w "Twoim Stylu", ale czy tak ogólnie zauważają? Nie.. ja myślę, że mają lekko pobłażliwy stosunek do nas. Nie traktują nas poważnie.

Na jednym z blogów szafiarskich przeczytałam takie wyznanie, że autorka robi tyle innych rzeczy, natomiast w pewnym momencie poczuła się "panią od sukienek" i poczuła, że właśnie przez ten pryzmat jest postrzegana na zewnątrz. Nie boisz się sprowadzenia do roli "pani od sukienek"?

Nie boję się. Ja mam wolny zawód, więc ja się nie boję być "panią od sukienek". To właśnie dowodzi, że pokazywanie ciuszków w internecie nie jest poważnie traktowane. Nie, ja się nie boję. Ale gdybym miała pracę, w której chodziłabym do biura, to może było by to traktowane z przymrużeniem oka.

Ale to jest chyba jeden z powodów, dla którego niektóre szafiarki nie pokazują twarzy?

Tak, myślę, że tak jest.

Co Ci dało szafiarstwo?

Mój mąż stwierdził, że to bardzo fajnie, że mam bloga. Wiem, że często jest tak, że narzeczeni, chłopacy uważają, że nie jest to specjalnie poważne hobby. A mój mąż stwierdził, że to fajnie, że poznaję dużo ludzi, że mam, co robić i tak dalej. Naprawdę poznałam bardzo dużo fajnych ludzi i mówię o szafiarkach i o osobach komentujących na moim blogu. Moja siostra ostatnio weszła na mojego bloga i zobaczyła komentarze. I była zszokowana, że to są ludzie, którzy nie napiszą "o, jaka śliczna sukienka" tylko i wyłącznie, ale jak piszę o swoich prywatnych sprawach, to doradzą i się przejmują. I była zdziwiona. Pozytywnie zdziwiona.

A czy są negatywne strony posiadania szafiarskiego bloga?

Tak. Niektórzy za dużo wiedzą... Ale to tylko jedna taka kwestia. Tak ogólnie, to nie.

Jaki jest Twój ulubiony blog szafiarski?

Mam kilka takich... Bastet, bo ma podobny styl do mnie. Jest bardziej konsekwentna w nim. Jest przemiłą dziewczyną. Poznałam ją ostatnio osobiście. Ma na imię Dagmara. Drugą moją ulubioną Dagmarą jest Vintage Girl. Fantastyczna! Jakbym była taka szczupła, to tak bym chciała wyglądać. Rurzowa... Ona ma stosunkowo nowego bloga. Fantastyczny jest. Też trochę podobny. Ale Vintage Girl jest całkowicie odmienna. Ryfka, oczywiście! Ja się przyznaję, że tak, jak komentujący najczęściej nie czytam tego, co się pisze, tak Ryfka jest osobą, którą czytam zawsze. I to tak powoli... i się delektuję tym, co ona pisze. Należy do moich ulubionych. Zawsze czekam na nowe wpisy.

Gdyby ktoś chciał się przekonać, co to znaczy "szafiarka", jakie blogi byś poleciła? Te same?

Wiadomo, że trzeba zacząć od bloga Szafa Sztywniary. Palma pierwszeństwa się należy, bo była pierwsza. W ogóle to fantastycznie, że jest taką fajną osobą. Bo jakby autorem tak popularnego bloga była inna osoba, antypatyczna, to nie byłoby fajnie. A ona jest fajna. Pisze fantastycznie... Wiadomo, że ten styl, który ona prezentuje jest inny niż mój, ale zawsze coś ciekawego zamieści. Tak, Szafa Sztywniary jest lekturą obowiązkową!

Czy jest coś, czego absolutnie byś nie założyła?

Podobno nie powinno się mówić "nigdy"... ale chyba spódniczki mini. No i okularów-nerdów. To jest porażka, nie znam nikogo, kto by w nich dobrze wyglądał.

Nikogo?

Nie. Naprawdę. Nie widziałam żadnej szafiarki, która by w nich ładnie wyglądała...

Szafiarskie plany na przyszłość?

Coraz więcej notek... Czasami mi się nie chce, ale chciałabym, żeby było ich coraz więcej. Nie mam planów, żeby było coraz bardziej oryginalnie albo inaczej, nie.

Najbliższe polowanie ciuchowe?

Obiecałam sobie, że sierpień będzie miesiącem oszczędzania, ale dzisiaj chciałam iść po t-shirty do Bershki. Ale naprawdę muszę oszczędzać. Nie kupuję drogich rzeczy, ale jak to się zsumuje, to mało nie jest...

Rozmawiamy jeszcze długo. O butach, o panterce na ubraniach, o szarawarach. Magda jest ciekawa, jakie szafiarskie blogi ja czytam. Zastrzega, że szafiarki to nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji, ale przecież nie będą pisać, kto z kim się nie lubi i dlaczego. Po jej opowieściach nie mogę się doczekać też kolejnych spotkań - m.in. z Ryfką, najbardziej znaną polską szafiarką.

Oczywiście, zapominam zapytać o kilka rzeczy - na przykład o to, czy Magdzie podoba się warszawska ulica. Może jeszcze będzie kiedyś okazja? Obiecuję sobie, że jeszcze kiedyś wyciągnę Magdę na spacer. Żegnamy się przed Bershką.

Kilka dni po rozmowie Magda wrzuca na bloga zdjęcia w nowym t-shircie z Bershki. Podoba mi się. Może też powinnam zajrzeć do tego sklepu?

ŻW Online

Najczęściej czytane