Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Czas wyciągania i pisania wniosków

Anna Brzezińska 01-03-2010, ostatnia aktualizacja 02-03-2010 21:05

Przygotowanie aplikacji o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 miasto powierzyło zewnętrznej organizacji. Za wypełnienie wniosków zapłaci ponad pół miliona złotych.

źródło: materiały prasowe
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

W tym tygodniu ratusz podpisze umowę na przygotowanie wniosku z fundacją Pro Cultura. Czemu urzędowy zespół ds. ESK nie mógł wypełnić aplikacji sam?

– Nasza grupa liczy trzy osoby. Zajmujemy się wszystkim, łącznie z nowo powołanymi projektami takimi jak Orange Warsaw Festival, Festiwal Designu czy Przemiany – mówi Ewa Czeszejko-Sochacka, pełnomocnik ratusza ds. ESK. – We współpracy z zespołem eksperckim lepiej przygotujemy dokument.

Eksperci poszukiwani

Pro Cultura została wyłoniona w przetargu. Chętni do udziału w nim mieli tydzień na złożenie ofert. Zwycięska organizacja jest jedyną, której się to udało.

– Siedem dni to niewiele na przygotowanie oferty, której wymagania są bardzo wysokie. Znalezienie w tym czasie chociażby dwóch wymaganych zagranicznych ekspertów z UE jest wręcz niemożliwe – uważa Karol Wittels, współpracownik Fundacji Obserwatorium oraz Serwisu NGOfund, zajmującego się m.in. pozyskiwaniem funduszy.

– Poważna instytucja z takimi ekspertami współpracuje na co dzień – uważa zaś Czeszejko-Sochacka.

Jednym z wymogów było też zrealizowanie co najmniej jednego zamówienia kulturalnego dla sektora publicznego. Pro Cultura, której prezes prof. Dorota Ilczuk doradza miastu w sprawach ESK, może się takimi pochwalić. Wystarczy wymienić, że na zlecenie miasta stworzyła Program Rozwoju Kultury w Warszawie do 2020 r., który ma zostać włączony do aplikacji.

Wychodzimy przed szereg

Nie tylko wysokie wymagania nasuwają wątpliwości co do przetargu. Najwięcej kontrowersji wzbudza kwota. Za opracowanie aplikacji miasto zapłaci fundacji 548 tys. zł.

– Ta kwota nie jest duża, bo Warszawa poważnie podchodzi do ESK – uważa pełnomocnik, która sama jeszcze półtora roku temu koszt wypełnienia dokumentu szacowała na 200 tys. zł.

Pierwszy wniosek, który do końca sierpnia trzeba złożyć w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ma charakter wstępny. Zgodnie z ministerialnymi wskazówkami część informacji można w nim wpisać bez podawania szczegółów. To jednak, zdaniem pełnomocnik, w wypadku stolicy nie jest dobre rozwiązanie. Warszawa powinna wyjść przed szereg.

– My nie chcemy wypełniać wniosku hasłowo, bo to by znaczyło, że stolica zakłada, iż może nie wygrać – mówi pełnomocnik ESK i dodaje, że w ramach przetargu drugi wniosek również opracuje Pro Cultura.

To nie byle jakie miasto

Każde ze startujących do tytułu ESK miast rządzi się innymi zasadami. Część urzędów całość koordynacji oddała w ręce zewnętrznych firm, co zdaniem obserwatorów jest najlepszym rozwiązaniem. Pierwszym, które zdecydowało się na takie rozwiązanie, był Gdańsk.

– Dziś nad tworzeniem aplikacji pracuje niezależny zespół kierowany przez zwycięzców konkursu na operatora projektu – mówi Sławek Czarnecki z gdańskiego biura ESK.

Podobnie jest w Łodzi czy Poznaniu – gdzie właśnie podpisywana jest umowa z operatorem. – Głównym naszym zadaniem jest przygotowanie wniosku. Ale wpisuje się w to również stworzenie programu, jego wdrożenie i promocja – wylicza Krzysztof Nowak, szef zwycięskiego konsorcjum Profile.

W poznańskim biurze miasta o ESK troszczy się tylko jedna osoba. Do jej obowiązków należy przede wszystkim informowanie mieszkańców i dbanie o stronę kandydata.

Jednak zdaniem Czeszejko-Sochackiej taki model nie sprawdziłby się w Warszawie.

– My nie chcemy zewnętrznej koordynacji. Wolimy wybrać w przetargu jednostkę, która nam pomoże. Warszawa nie jest byle jakim miastem, ale stolicą. Po jej aplikacji komisja będzie się spodziewać czegoś więcej. Tłumaczenia te nie przekonują Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury, która już przygląda się zamieszaniu wokół aplikacji.

– Znów w przygotowaniach do ESK popełniono błąd – uważa Grzegorz Lewandowski, szef komisji. – Nie wiem, jak można było przegapić chociażby fakt, że osoba, której fundacja wygrała, zasiada już w zespole miasta.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane