Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pełna kolektywizacja zabawy

Katarzyna Czarnecka 21-11-2010, ostatnia aktualizacja 22-11-2010 20:29

Zabawa w holu dawnego Komitetu Centralnego PZPR, praca przy odnawianiu mebli z PRL i obserwowanie działań zespołu komiksiarzy. Takie m.in. atrakcje czekały na uczestników pierwszej odsłony 5. Festiwalu Warszawskiego Niewinni Czarodzieje.

Uczestnicy przekonali się, że PRL-owskie meble mogą nabrać nowego blasku
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Uczestnicy przekonali się, że PRL-owskie meble mogą nabrać nowego blasku
Maciej Maleńczuk wprowadził do Domu Partii klimat dancingu
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Maciej Maleńczuk wprowadził do Domu Partii klimat dancingu
Organizatorzy festiwalu, czyli Instytut Stefana Starzyńskiego i Muzeum Powstania Warszawskiego, zaproponowali w sobotni wieczór także koncert jazzowy. Aga Zaryan wykonała m.in. piosenki, które śpiewała Kalina Jędrusik
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Organizatorzy festiwalu, czyli Instytut Stefana Starzyńskiego i Muzeum Powstania Warszawskiego, zaproponowali w sobotni wieczór także koncert jazzowy. Aga Zaryan wykonała m.in. piosenki, które śpiewała Kalina Jędrusik

Organizatorzy podstępnie wykorzystali fakt, że budynek przy Nowym Świecie nie jest już Domem Partii. I do holu niedostępnego niegdyś gmachu zaprosili zwykłych warszawiaków. W dodatku na prowodyra zabawy wybrali Maćka Maleńczuka.

Tańce w marmurach...

Wokalista od razu ujawnił swą niepokorną naturę, pozwalając sobie na uwagę: „Gdybyż te ściany mogły mówić”. Po czym zaintonował piosenkę rozpoczynającą się słowami „Nigdy więcej”, co w tych okolicznościach zabrzmiało co najmniej dwuznacznie.

To nie wszystko. W programie jego dwugodzinnego koncertu nie pojawiły się żadne pieśni wzmagające uczucia patriotyczne. Zaproponował utwory dancingowe, i to nawet te napisane przez artystów krajów imperialistycznych.

Z niepokojem stwierdzić należy, że lud pracujący miasta – i jak można domniemywać wsi – na lep Maleńczuka dał się złapać. Uczestnicy imprezy oklaskiwali go zawzięcie, zmuszając nawet do trzech bisów. Niektórzy nie ograniczyli się do podrygiwania pod sceną, ale niepomni na wezwanie „przestrzegaj podstawowych zasad BHP” ryzykowali zdrowiem, wykonując na marmurowej posadzce tańce mające rodowód amerykański. 

Na nic także zdały się rozwieszone na ścianach ostrzeżenia „alkohol wróg szczęścia” czy „imperialistyczny wróg kusi cię coca colą”. Na oba rodzaje napojów rozbawieni obywatele skusić się dawali (co prawda nie w nadmiarze). I przekąszali je tatarem, śledzikiem czy zimnymi nóżkami, przygotowanymi przez jedną z warszawskich restauracji.

Dancing trwał do późnej nocy, wypełniając monumentalną przestrzeń nieprzyzwoitym wręcz hałasem. Można by westchnąć: „gdybyż towarzysz Gomułka to widział...”.

... praca w kolektywie ...

Zgrany kolektyw działał i w sobotę, i w niedzielę. Udowodnił niedowiarkom, że razem można nie tylko niekonstruktywnie się bawić, ale też zrobić coś ciekawego i pożytecznego zarazem.

Byli jednak i tacy, którzy – zgodnie z hasłem „w pocie czoła pięknieje człowiek” – postanowili przeznaczyć czas na pracę. Skrzyknięci przez artystkę Agę Szreder spotkali się w 1500 m2 do Wynajęcia, aby zająć się wyprodukowanymi przez nasze przodujące zakłady meblami. Owym służącym niegdyś polskim obywatelom przedmiotom odmawia się teraz – niesłusznie – urody i funkcjonalności. W efekcie często lądują na śmietniku.

– Wynajdywanie ich jest więc może zajęciem dość wstydliwym. Ale one są tego warte – mówi Szreder.

Dzięki jej determinacji i pomysłowości uczestnicząca w warsztatach Magda mogła nie tylko sprawić, aby podniszczony fotel zyskał nowe żółte nóżki, ale i znaleźć niestandardowe zastosowanie dla kuchennej półki.

– Mam dużo kolczyków i korali, które wciąż się plączą – mówi. – Wykorzystam sznurki i haczyki i będę mogła biżuterię przechowywać w porządku. Cezary zdecydował się na jeszcze większą modyfikację. Z plastikowego siedziska tramwajowego wykonał fotel bujany, pełniący też funkcję gazetownika.

– Oczywiście nie można zostawić fotelika w takim stanie, w jakim jest – stwierdził. – Pomalowany na czarny półmat, będzie fajnie kontrastował z nogami z jasnego drewna.

Zgrany kolektyw działał i w sobotę, i niedzielę. Udowodnił niedowiarkom, że razem można nie tylko niekonstruktywnie się bawić, ale też zrobić coś ciekawego i pożytecznego zarazem.

... i w szczytnym celu

Podobny efekt osiągnęli w piątek komiksiarze. Zebrali się we Wschodniej Rogatce Mokotowskiej na pl. Unii Lubelskiej i stworzyli rysunki, których głównymi bohaterami byli Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski.

W ich ujęciu twórcy dumy Telewizji Polskiej końca lat 50., czyli Kabaretu Starszych Panów, stali się np. emisariuszami Ziemi na planecie ufoludków. Cóż, można oczywiście ze zdziwieniem przyjmować takie prace, ale władze już jakiś czas temu przyjęły do wiadomości fakt, że próby ograniczania nieokiełznanej wyobraźni artystów nie zawsze są politycznie słuszne. A już szczególnie w sytuacji, kiedy dochód ze sprzedaży ich wytworów ma być przekazany na cel szlachetny – w tym wypadku działalność fundacji Sue Ryder.

I tak zespół twórców opowieści obrazkowych, wśród których byli m.in. Przemek „Trust” Truściński czy Tomasz Niewiadomski, można zaliczyć do grupy uczestników pożądanych w naszym kraju społecznych działań. I do przodowników, którzy z radością wyrabiają przynajmniej 300 procent normy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane