Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Stonesi wywołają rockową burzę

Jacek Cieślak 08-07-2018, ostatnia aktualizacja 09-07-2018 09:09

Najstarszy i najdroższy zespół świata zagra na PGE Narodowym 8 lipca pewnie ostatni koncert w Polsce.

Ron Wood (1947), Mick Jagger (1943), Keith Richards (1943), Charlie Watts (1941). Razem mają 295 lat
źródło: materiały prasowe
Ron Wood (1947), Mick Jagger (1943), Keith Richards (1943), Charlie Watts (1941). Razem mają 295 lat

Warszawa znalazła się w ekskluzywnym klubie 14 europejskich metropolii, do których Stonesi zaplanowali przyjazd wiosną i latem. Mówi się, że warszawskie honorarium może wynosić 5 mln dol.

To rekord w Polsce. Bilety były drogie, ale i tak rozeszły się błyskawicznie. To dla muzyków codzienność. Jesienno-zimowe tournée objęło 14 występów dla prawie 800 tys. fanów i przyniosło wpływy szacowane na 120 mln dol. Najbardziej dochodowy był występ w Paryżu. Wpływy wyniosły 18,5 mln dol. Stonesów oglądało 110 tys. fanów.

Córka Gomułki

Tegoroczne występy „No Filter" Jagger, Richards i spółka zaczęli 17 maja w Dublinie. Show na PGE Narodowym będzie czwartym w naszej stolicy, mało kto bowiem pamięta, że 13 kwietnia 1967 r. dali w Sali Kongresowej dwa koncerty jednego dnia. Występy obrosły legendą, była to bowiem pierwsza wyprawa muzyków za żelazną kurtynę, okraszona milicyjnym pałowaniem fanów.

Plotkowano, że celem grupy była Moskwa, ale tam burzycieli młodzieży nie wpuszczono. U nas miała zadziałać córka I sekretarza PZPR Wiesława Gomułki. Problemy z rozliczeniem honorarium miał rozwiązać wagon wódki, którego muzycy nigdy nie odebrali, bo cło w Anglii było horrendalnie wysokie.

Show wpłynął na wielu młodych Polaków i przyszłych muzyków, m.in. Zbigniewa Hołdysa i Krzysztofa Cugowskiego. Mieli jeszcze okazję zobaczyć Briana Jonesa, który utopił się w swoim basenie po potężnym party w 1969 r. Zastąpił go młodziutki Mick Taylor. W 1975 r. na jego miejsce przyszedł Ron Wood, gitarzysta The Faces, kumpel Richardsa od wciągania koki.

Obecni liderzy zespołu, czyli Keith Richards i Mick Jagger, znali się z podstawówki, ale dojrzałą przyjaźń rozpoczęli 17 października 1961 r. na stacji podlondyńskiej kolejki Dartford. Uwagę Keitha przykuły bluesowe płyty Chucka Berry'ego i Muddy'ego Watersa niesione przez Micka. Grupa zawiązała się 12 lipca 1962 r.

Cudowna trylogia

Gniewny rhythm and blues stał się atutem na tle łagodniejszych The Beatles. Slogan Stonesów mówił: „Czy puściłabyś z nimi swoją córkę?". Matki zaprzeczały, a ich pociechy na widok Jaggera wpadały w histerię. I tak jest do dziś.

Longplayem Stonesi debiutowali w kwietniu 1964 r. Nie ma ich pośród rekordzistów sprzedaży, albumów rozprowadzili 250 mln, mniej od The Beatles. Powodem była m.in. umowa, wikłająca ich w niekorzystny podział tantiem z menedżerami, powielającymi te same utwory na krążkach o różnych tytułach. Stonesi nie komponowali też tyle co Lennon i McCartney. Z menedżerami procesowali się jeszcze w połowie lat 80.

Największy sukces odniosła składanka „Hot Rocks" (12 mln ezg.). Bluesowo-hardrockowa trylogia „Beggars Banquet", „Let It Bleed" i „Sticky Fingers" z przełomu lat 60. i 70., która pozwoliła wyjść z cienia Beatlesów, rozeszła się w 20 mln egz. Spośród albumów studyjnych największy sukces komercyjny odniosła płyta „Some Girls" (ok 11,5 mln egz.). Ostatni autorski studyjny album „A Bigger Bang" kupiło 2,7 mln fanów. Niewiele. Może dlatego Stonesi zamiast komponować nowe płyty, wolą koncertować.

Upadek Richardsa

Drugi polski koncert odbył się dopiero w wolnej Polsce – 14 sierpnia 1998 r. w Chorzowie po premierze „The Bridges To Babylon". Nie oglądaliśmy już wtedy basisty Billy'ego Wymana, który odszedł w 1993 r., a mimo to całe tournée osiągnęło rekordowe wpływy 274 mln dol. Trzeci warszawski show na Służewcu 25 lipca 2007 r., po premierze „A Bigger Bang", nie miał przesadnie wielkiej widowni. A choć perkusista Charlie Watts niezmiennie równo wybijał rytm – zespół balansował nad przepaścią. Ilustrował to cudownie pijany Keith Richards, gibiący się do przodu i do tyłu na przedzie sceny. Wielu fanów zadawało sobie pytanie: „Spadnie czy spadnie?". Jagger był wściekły, ponieważ Richards spadł już wcześniej, tyle że z palmy, miał operację, przez co grupa musiała odwołać wiele koncertów. Nie przeszkodziło to w pobiciu finansowego rekordu. Wpływy z tournée wynosiły 558 mln dol. Do dziś lepszy wynik osiągnęli tylko U2.

Potem relacje między liderami pogorszyła brutalnie szczera autobiografia Richardsa, który opisał znikomość genitaliów Micka, a także sposób, w jaki żartowano z Jaggera w jego obecności, by nie wiedział, że jest tematem szyderstw. Przyszłość grupy zawisła na włosku i gdy cały rockowy świat miał świętować jubileusz 50-lecia – cudem doszło do koncertów. O prawdziwym zmartwychwstaniu można mówić podczas koncertu w Wielki Piątek 25 marca 2016 r. na komunistycznej Kubie, gdzie Stonesi przypomnieli sobie, ile wolności daje ludziom ich muzyka. Od czasu tamtej trasy Mick i Keith znowu są dobrymi kumplami, muzykują wspólnie w garderobie, a nie tylko z myślą o występie za wielką kasę.

Stonesi są mistrzami w zapowiadaniu zmian w repertuarze i grania dawno niesłyszanych przez fanów piosenek. Kiedyś mówili, że ćwiczą na próbach 120 kompozycji. Każdy, kto przegląda listę utworów wykonywanych w ostatnich latach, wie, że to marketing, a rytuałem jest granie najsłynniejszych klasyków. Teraz można liczyć na ok. 20 piosenek, zazwyczaj trzy ulegają zmianie. Najczęściej na finał wykonywane jest „Gimme Shelter" skomponowane przez wściekłego Keitha Richardsa, po tym jak Mick Jagger przespał się z jego dziewczyną, a także „Satisfaction".

Jedyny show

Poza tym Stonesi grają „Street Fighting Man", „It's Only Rock'and'roll", „Brown Sugar", „Start Me Up". W Berlinie wykonali „Like A Rolling Stone". Gdy Jagger wypoczywa przed finałem, Richards śpiewa m.in. „You Got The Silver" i „Slipping Away". Keith uwielbia rozbawić siebie powiedzeniem „Dobrze być tutaj", a gdy publiczność się rozrzewnia – doprowadza ją do wybuchu śmiechu pointą: „Dobrze jest być gdziekolwiek!". Dla nas ma znaczenie, że finał tournée odbędzie się właśnie na PGE Narodowym. Oby był wisienką na torcie. ©℗

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane