Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Marek długo poczeka na karę

Paw 26-03-2010, ostatnia aktualizacja 26-03-2010 22:31

FIS nie może ukarać Polki, póki decyzji nie podejmą władze ruchu olimpijskiego. – Nie wyznaczyliśmy sobie jeszcze żadnego terminu – mówi rzecznik MKOl.

Kornelia Marek brała erytropoetynę (EPO) w Vancouver, ale laboratorium olimpijskie ogłosiło wynik testu po olimpiadzie. Gdyby miało dowody winy wcześniej, sprawa byłaby prosta. – Podczas igrzysk działamy szybko, bo wszyscy są na miejscu. Wzywamy winowajcę, dajemy mu szansę obrony, wydajemy werdykt – mówi rzecznik MKOl Emmanuelle Moreau.

MKOl podejmie tylko decyzje dotyczące igrzysk. Unieważni wyniki Marek z Vancouver, ale dyskwalifikowanie biegaczki zostawi FIS. Nie ogłosi też od razu, czy wyklucza Polkę z następnych igrzysk – w Soczi, choć tej kary Kornelia nie uniknie.

– Przepis o wykluczaniu z kolejnych igrzysk tych, którzy brali doping podczas olimpijskiej rywalizacji, działa tak: jeśli są sądzeni w trakcie igrzysk, MKOl decyduje od razu. Jeśli po igrzyskach, sportowiec zostaje wykluczony automatycznie, gdy jego federacja zdyskwalifikuje go na dłużej niż sześć miesięcy – mówi rzecznik MKOl. Za EPO nie dostaje się mniej niż dwa lata, więc jeśli FIS uzna Marek za winną, Polka ma Soczi z głowy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane