Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie wiadomo, kto podał EPO

Janusz Pindera 29-03-2010, ostatnia aktualizacja 31-03-2010 21:47

Sprawa Kornelii Marek prawdopodobnie nigdy nie zostanie wyjaśniona. Raport komisji PZN w środę.

Kornelia Marek
autor: Piotr Guzik
źródło: Fotorzepa
Kornelia Marek

Pierwszy na ostatnie rozmowy do siedziby Polskiego Związku Narciarskiego przyszedł Witalij Trypolski. Fizjoterapeuta Kornelii Marek przyjechał do Krakowa pociągiem z Kijowa.

Ukrainiec przyznał już wcześniej, że w Vancouver to on dawał biegaczce zastrzyki i choć tłumaczył, że zawartość strzykawek nie miała nic wspólnego z etrypoetyną, podejrzenia zostały. Po nim pojawili się dr Jarosław Krzywański z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej (przyleciał rannym samolotem z Warszawy) oraz zawodniczki i serwismeni. – Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zacznie mówić prawdę – powiedziała dziennikarzom Paulina Maciuszek. Sylwia Jaśkowiec rzuciła krótko: – Porozmawiamy po przesłuchaniu. Obie biegły z Kornelią Marek w Vancouver w sztafecie 4x5 km.

Podczas krótkiej konferencji prasowej przewodniczący komisji powołanej do zbadania sprawy, prof. Zbigniew Waśkiewicz, przyznał: – Nie jesteśmy w stanie nikomu udowodnić winy. Możemy się tylko pewnych rzeczy domyślać. Trypolski powtarzał to, co mówił wcześniej: że czuje się niewinny.

Pytany, co było w strzykawce, gdy robił zastrzyki, zasłaniał się tajemnicą lekarską. Komisji też powiedział niewiele, ale wywarł na niej lepsze wrażenie niż Kornelia Marek.

– O Trypolskim zawodniczki i zawodnicy powiedzieli, że informował o każdym podawanym leku, dawał ulotki – tłumaczył Waśkiewicz.

Tylko dlaczego odpytywana wcześniej przez komisję Marek nic o tych ulotkach nie wspominała? Mówiła o bezgranicznym zaufaniu do doktora (Trypolski jest lekarzem internistą, ale nie nostryfikował dyplomu w Polsce) i o tym, że nie będzie za każdym razem sprawdzać zawartości strzykawki. I prosiła, by nie obwiniać doktora, bo ona też jest winna, choć wierzyła, że brała tylko witaminy.

– Kto z nich kłamie, Trypolski czy Kornelia? Niestety, tego też nie wiemy – Waśkiewicz potwierdza bezradność komisji.

Większość pytań zadawanych w tej sprawie pozostała bez odpowiedzi. Nie wiadomo, kto kupił zakazane EPO, przemycił je do Kanady i wstrzykiwał je Marek. Trypolski mówi, że EPO każdy może wstrzyknąć sobie sam. Dr Krzywański potwierdza. – To są iniekcje podskórne, łatwe do przeprowadzenia.

– Takie sprawy powinny być automatycznie kierowane do prokuratury – uważa prof. Szymon Krasicki, wiceprzewodniczący komisji. – Nie mieliśmy uprawnień, by rozjaśnić tę sytuację.

Raport komisji powstanie do środy i zostanie przekazany PZN.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane