KIO: Warszawskimi śmieciami zajmie się w środę
Krajowa Izba Odwoławcza w środę wyda orzeczenie dotyczące stołecznego przetargu na śmieci, który zaskarżyła firma Byś
Warszawa nie potrafi sobie poradzić ze śmieciową rewolucją. Miastu przed 1 lipca nie udało się wybrać firm, które w jego imieniu będą odbierać i przetwarzać odpady, bo pierwszą specyfikację przetargu zaskarżyły do KIO cztery duże firmy (Remondis, Sita, Partner i Byś), które zarzuciły urzędników „ustawienie" go pod miejską spółkę MPO. W czerwcu KIO przyznała im rację. Stołeczny ratusz przerwał więc wtedy procedurę przetargową. Stołkiem zapłacił za to wiceprezydent Jarosław Kochaniak, który odpowiadał za gospodarkę odpadami.
Z powodu zamieszania z przetargiem w stolicy obowiązuje tzw. system przejściowy odbioru śmieci. Robią to te same firmy, które zajmowały się tym wcześniej, ale płaci im już miasto, a nie spółdzielnie czy właściciele domów. Zmieniły się też stawki. Większość osób płaci mniej, niż początkowo chciało miasto. Takie zasady mają obowiązywać do końca stycznia 2014 roku.
Do tego czasu miasto ma przeprowadzić przetarg na wybór firm, które będą odbierać i przetwarzać stołeczne śmieci. Miasto w drugiej połowie lipca podało nowe warunki specyfikacji przetargowej, gdzie najważniejszym kryterium miała być cena. Jednak kilka dni późnij zaskarżyła je ponownie do KIO firma Byś.
- Miasto nie zastosowało się do poprzedniego wyroku KIO i nie uwzględniło hierarchii postępowania z odpadami w kryterium oceny ofert. Urzędnicy postawili na cenę, a takie oferty gdzie liczy się tylko najniższa cena powodują, że instalacje zaawansowane technologicznie, ekologiczne, które redukują ilość odpadów kierowanych na składowiska, nie są w stanie konkurować z instalacjami, które robią to tylko na minimalnym poziomie – tłumaczyła Monika Byśkiniewicz, współwłaścicielka firmy Byś.
Dodała, że obecna specyfikacja przetargowa godzi w interes firmy i spowoduje, że przedsiębiorstwo nie będzie w stanie wygrać postępowania. - Budując nasz zakład, byliśmy przekonani, że nowa ustawa śmieciowa, będzie preferowała naszą instalację. Przecież miejsce dla takich instalacji jest m.in. w uzasadnieniu do ustawy, gdzie wskazano potrzebę budowy nowych nowoczesnych instalacji, które będą odzyskiwać odpady i stawiać na recykling – mówiła współwłaścicielka Bysia.
Tłumaczyła, że 60 proc. śmieci, które trafia do sortowni jest odzyskiwanych. - W przypadku niesegregowanych odpadów komunalnych najniższa cena w regionie to 240 zł za tonę, w naszej firmie jest to 390 zł. Miasto chce nas zmusić abyśmy ograniczyli odzysk kosztem ceny – dodała. Z jej wyliczeń wynika, że w Europie ceny wahają się od 100 do 200 euro za tonę.
Stołeczny ratusz przyznał, że kryterium najniższej ceny rzeczywiście jest brane pod uwagę.
- Przy czym jest ona rozdzielona na cenę za odbiór tony odpadów od mieszkańców i cenę za zagospodarowanie tony odpadów. Cena za zagospodarowanie jest mniej więcej podobna dla różnych firm. Firmy będą głównie konkurować ceną za odbiór – tłumaczyli urzędnicy. Dodawali, że miasto wzięło także pod uwagę hierarchię postępowania ze śmieciami, ponieważ firmy startujące w postępowaniu będą musiały wykazać się odpowiednim poziomem recyklingu odpadów komunalnych.
Wczoraj KIO wysłuchała obydwu stron, w środę ma wydać orzeczenie.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.