Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zapach marihuany już nas nie szokuje

17-05-2008, ostatnia aktualizacja 21-05-2008 12:05

W sobotę ulicami Warszawy przejdą zwolennicy legalizacji marihuany. Czy w kontekście ostatnich wyznań premiera Tuska, który przyznał, że w młodości też palił, legalizacja ma szansę powodzenia? Z Januszem Sierosławskim rozmawia Piotr Szymaniak.

źródło: Życie Warszawy

W sobotę w Warszawie odbędzie się demonstracja zwolenników zalegalizowania marihuany. Podkreślają oni, że, według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), marihuana jest mniej szkodliwa od tytoniu lub alkoholu. Argumentują, że jeśli marihuana byłaby legalna, pieniądze za jej zakup nie trafiałyby w ręce przestępców, a profity w postaci akcyzy mogłoby czerpać państwo.

Janusz Sierosławski, socjolog z Zakładu Badań nad Alkoholizmem i Toksykomaniami w Instytucie Psychiatrii i Neurologii:

To bardzo poważne argumenty. Przynajmniej ten drugi. Natomiast jeśli chodzi o pierwszy, nie jest do końca prawdziwy. Nie powiedziałbym, że jest mniej szkodliwa, ponieważ jedno i drugie powoduje szkody, z tym, że są to szkody innego rodzaju. To tak, jakbym pana zapytał, czy woli pan umrzeć na raka w związku z paleniem marihuany, czy na marskość wątroby w związku z piciem alkoholu.

Co jest mniej szkodliwe?

Zarówno repertuar możliwych szkód związany z używaniem marihuany, jak i z piciem alkoholu jest bogaty. Część jest wspólna, bo jak człowiek jest odurzony, zaburzona jest kontrola jego zachowania, w związku z czym jest np. bardziej narażony na wypadek. To prawda, że po alkoholu pewna część osób popada w agresję, a po marihuanie to się nie zdarza. Ale i po jednym i po drugim, o wiele łatwiej można spaść ze schodów czy wypaść przez okno. Więc zarówno picie alkoholu, jak i palenie marihuany bezpieczne nie jest.

Z tą różnicą, że alkohol jest dozwolony, a marihuana nie.

Pewna część szkód powodowanych przez marihuanę jest pochodną jej nielegalności. Zapalając trawkę, nigdy nie wiemy tak naprawdę, co palimy, bo na rynku dodawane są do konopi różne substancje. Albo to, że mogą nas złapać z tym jonitem w kieszeni i pójdziemy siedzieć. A w areszcie spotkamy różnych, niekoniecznie przyjemnych ludzi i może być to znacznie bardziej traumatyczne niż konsekwencje palenia.

Palił pan kiedyś trawkę?

Ja o sobie nie lubię opowiadać.

Uchyla się pan od odpowiedzi?

Nie czuję się na tyle ważny, żeby kogoś mogło interesować, co kiedyś robiłem.

Czy wyznanie premiera nie daje młodym usprawiedliwienia? Teraz będą mogli powiedzieć: Tato, co z tego, że popalam, premier też to robił i zobacz, co z niego wyrosło.

No cóż... Takie są fakty. Natomiast jakakolwiek działalność profilaktyczna jest sensowna i może być skuteczna tylko wtedy, gdy jest oparta na prawdzie i faktach. Próby straszenia na wyrost albo zakłamywania rzeczywistości nigdy nikomu na dobre nie wyszły. Wszystkie takie komunikaty są przecież weryfikowane przez młodzież – albo na sobie, albo na otoczeniu. Młodzi widzą, że od tego się nie umiera, jak twierdzą niektórzy nawiedzeni „profilaktycy“. Nie sadzę też, żeby dla młodzieży grupą odniesienia byli politycy. Raczej jeśli szukają jakichś wzorców, to wśród gwiazd sportu czy muzyki. Wśród tych ostatnich przyzwolenie na palenie marihuany jest stosunkowo duże. Ja bym odbierał wyznanie Tuska jako sygnał procesu normalizacji. Przy czym rozumianej nie jako tworzenie norm czy zmiana zachowań społecznych, ale normalizacja w sensie postaw, opinii, odczuć społecznych. Co oznacza, że marihuana w coraz większym stopniu przestaje być czymś szokującym, nieznanym, przerażającym. Staje się postrzegana jako jeszcze jedna substancja psychoaktywna, tylko tyle, że nielegalna.

Czy w stolicy przyzwolenie na palenie marihuany jest większe z porównaniu z resztą Polski?

Na pewno Warszawa jest miastem, gdzie używanie i rozpowszechnienie tego narkotyku jest duże. Poza tym, w odróżnieniu od dość konserwatywnego Krakowa, dominują postawy liberalne. Generalnie w wielkich miastach dostępność substancji nielegalnych jest większa, a w Warszawie to już szczególnie.

Czy marihuana jest pierwszym krokiem do przerzucenia się na twardsze narkotyki?

Jeżeli przyglądamy się tym, którzy używają heroiny, kokainy czy amfetaminy, to oni wszyscy zaczynali od marihuany. Ale wcześniej był alkohol. Z drugiej strony, jeśli przyjrzymy się tym, którzy kiedykolwiek próbowali marihuany i sprawdzimy, ilu wśród nich później sięga po mocniejsze narkotyki, to się okazuje, że jest to znikomy procent. Jednym słowem, jeśli ktoś kiedykolwiek próbował marihuany, nie znaczy, że sięgnie po mocniejsze narkotyki.

Co grozi za posiadanie marihuany

Posiadanie narkotyków lub substancji psychotropowych nawet na własny użytek jest niedozwolone. W zależności od wagi można za to trafić nawet na trzy lata do więzienia. Sąd indywidualnie rozpartuje każdą sprawę i może też zasądzić grzywnę lub roczny pobyt w areszcie lub więzieniu.W żadnym kraju w Europie marihuana nie jest legalna. Wyjątek stanowi Holandia, ale tam handel nią jest ograniczony tylko do określonych miejsc, tzw. coffee shopów.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane