Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

„Lubecki” znów wypłynie na Wisłę

Maciej Miłosz 07-02-2011, ostatnia aktualizacja 08-02-2011 08:16

Pięciu armatorów zgłosiło się, by organizować rejsy zabytkowym statkiem. Jak dobrze pójdzie, na holowniku popływamy latem 2012 roku.

*Po remoncie napęd statku stanowić będą dwa boczne koła łopatkowe. Jednostka  ma osiągać prędkość  10 – 12 km/godz.
źródło: materiały prasowe
*Po remoncie napęd statku stanowić będą dwa boczne koła łopatkowe. Jednostka ma osiągać prędkość 10 – 12 km/godz.

Ostatni w Polsce tradycyjny bocznokołowiec ma kursować m.in. do Płocka, Włocławka, Góry Kalwarii czy nad Zalew Zegrzyński.

– Na razie statek stoi w Bydgoszczy – mówi Marek Piwowarski, pełnomocnik prezydent miasta ds. Wisły. – Teraz będziemy negocjować z poszczególnymi oferentami i zaprosimy ich do złożenia oferty ostatecznej. Mam nadzieję, że umowę uda nam się podpisać w ciągu trzech miesięcy – wyjaśnia. Później jednostka trafi do stoczni remontowej i latem przyszłego roku powinna zacząć wozić warszawiaków.

Wisłą do Sandomierza

Jak mają wyglądać rejsy? Rozpatrywanych jest kilka opcji. „Spacer po Wiśle” ma trwać ok. godziny. Byłaby to wycieczka bez przystanków spod Zamku Królewskiego lub pomnika Syrenki. Inna propozycja to „Piknik nad Wisłą” – trzy-, czterogodzinny rejs tam i z powrotem, w kierunku Młocin lub Wilanowa (po drodze ma się odbywać odpoczynek z ogniskiem).

Jest też oferta „wycieczek krajoznawczych”, czyli całodniowych rejsów w stronę Twierdzy Modlin, wspominanej Góry Kalwarii czy Serocka. Oczywiście w czasie ich trwania podróżujący mogliby korzystać z pokładowej restauracji. W grę wchodzą także rejsy kilkudniowe.

Ostateczną decyzję o harmonogramie ma podjąć armator wspólnie z urzędnikami miasta. Koszt inwestycji to ponad 4 mln zł. Inwestor ma wyłożyć część pieniędzy i pobierać opłaty za bilety. Umowa prawdopodobnie będzie obowiązywać 15 lat. Miasto skorzysta na pomyśle w ten sposób, że mieszkańcy będą mieli możliwość ciekawego spędzania czasu.

– Biznes powinien się udać, dużo zależy od tego, jak statek zostanie odremontowany, czy będą na nim miejsca noclegowe. Jeśli ktoś się uprze, to może tam stworzyć nawet 40 miejsc do spania – tłumaczy Mirosław Kaczyński, doświadczony kapitan wiślany. – Reaktywacja “Lubeckiego” to najlepszy dowód na to, że rzeka się budzi. Mnie się marzy powrót tego, co było, czyli dłuższe rejsy np. do Sandomierza czy Płocka. Tam Wisła jest naprawdę piękna, a w Warszawie to taka żegluga międzymostowa.

Dwa razy zatopiony

Holownik “Lubecki” ma 50 m długości, 11 m szerokości i bardzo burzliwą historię. Zbudowany został w latach 1911 – 1912 w Sankt Petersburgu i przetransportowany w częściach koleją do Włocławka, gdzie został zwodowany. W czasie wojny dostarczał materiały wojskom niemieckim.

Od 1918 r. kursował ze stolicy do Nieszawy, gdzie odbierał barki z żywnością dostarczaną z Gdańska przez Amerykanów. W 1920 r. zatopili go bolszewicy i spędził 12 dni pod wodą. Z kolei w 1939 r. zatopiła go załoga polska, ale Niemcy go wydobyli i wcielili do swojej floty.

W 1948 r. holownik zmienił nazwę na “Warmia”. Od 1972 r. służył jako przystań w Serocku. Pięć lat później wymontowano z niego silniki i stał się nabrzeżną restauracją. W 2005 r. kupiła go Hydrobudowa, która cztery lata temu przekazała statek Warszawie. Czy w 2012 r. holownik “Lubecki” znów popłynie?

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane