Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wiedźmy ****

tr 20-01-2010, ostatnia aktualizacja 20-01-2010 06:06

Teatr Lalka, pl. Defilad 1. tel. 22 620 49 50, od lat 7; adaptacja: David Wood; przekład: Jerzy Łoziński; reżyseria: Agnieszka Glińska; scenografia: Agnieszka Zawadowska; lalki: Katarzyna Proniewska-Mazurek muzyka: Ygor Przebindowski; choreografia: Emil Wesołowski.

źródło: Teatr Lalka

Sceniczna adaptacja opowieści angielskiego pisarza Roalda Dahla, której bohaterem jest chłopiec wychowywany przez babcię, specjalistkę w rozpoznawaniu i ochronie przed wiedźmami. Jej zdaniem te fałszywe damy są dla dzieci bardzo niebezpieczne. Kiedy mały bohater spotka je na swojej drodze, będzie musiał stoczyć z walkę na śmierć i życie. Pokona czarownice ich własną bronią, ale za zwycięstwo przyjdzie mu zapłacić wysoką cenę.

NASZA RECENZJA

Powieści brytyjskiego ekscentryka Roalda Dahla oferują młodym czytelnikom czarny humor i nie dają łatwych rozwiązań. Bliżej im do klasycznych baśni oswajających z lękami i strachem. Tak jest też w "Wiedźmach". Jednak adaptacja, którą dla Lalki przygotowała Agnieszka Glińska, mimo braku klasycznego happy endu, niesie optymizm.

Tytułowe wiedźmy, przywołane w scenicznej adaptacji przez Agnieszkę Glińską, to postaci przewrotne, jak nazwa towarzystwa, pod którego szyldem spotykają się na dorocznym zlocie. Z walką z okrucieństwem wobec dzieci nie mają niczego wspólnego. Symbolizują zło najgorsze, bo ukryte, trudne do rozszyfrowania. Zwłaszcza dla młodych ludzi.

Co prawda główny bohater – siedmiolatek, który wraz z babcią trafia na wypoczynek do hotelu, gdzie zatrzymały się wiedźmy – sporo o nich wie. Dzięki babci. Ale i jemu nie udaje się uniknąć ich bezwzględności. Zostaje zamieniony w mysz.

I choć, zamiast pogrążać się w żalu, ratuje przed podobnym losem inne dzieci, jego stan pozostanie niezmienny. Nie da się go odwrócić cudownym zaklęciem czy eliksirem. Niesprawiedliwe? Smutne? W pierwszym momencie wydaje się, że tak. Jednak w spektaklu, na którym odciska się autorska interpretacja Glińskiej, przejawiająca się m.in. w osłabieniu drastyczności i przewartościowaniu części powieściowych scen) finał zyskuje nowy, optymistyczny wymiar.

Pojawia się bezwarunkowa akceptacja ze strony kochającego człowieka. Mądre, pełne oddania współuczestniczenie w nieszczęściach jakie dotykają wnuka(chłopiec przeżył śmierć rodziców) pozwala zamknąć spektakl optymistycznie. A nawet dowcipnie. Warto podkreślić, że „Wiedźmy” w Lalce to szereg znakomicie ze sobą współgrających elementów. Przede wszystkim aktorskiego pomysłu na postaci – szorstkiej ale kochanej babci, groźnych, lecz też karykaturalnie komicznych, wiedźm. Postaci hotelowej obsługi bawią gagami a mali bohaterowie zaskakują wcieleniami. Chłopca i jego towarzysza w nieszczęściu Bruna grają aktorzy równocześnie animujący lalki (znakomicie udające dzieci). Ale w części scen, jedynie dzięki wyobraźni scenografa Agnieszki Zawadowskiej, wcielają się też w myszy.

Reżyserskie pomysły wspomaga też światło wyreżyserowane przez Jacqueline Sobiszewski, ożywiające białą, prostą scenografię; muzyka Ygora Przebindowskiego, choreografia Emila Wesołowskiego oraz nastrojowe animacje Antoniny Benedek.

Jolanta Gajda-Zadworna

Życie Warszawy

Najczęściej czytane