Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zaczarowane wycinanki ***

tr 18-05-2010, ostatnia aktualizacja 24-05-2010 07:55

Teatr Baj, ul. Jagiellońska 28, tel. , od lat 3, czas: 60 min, autor: Ireneusz Maciejewski, reżyseria: Ireneusz Maciejewski, scenografia: Tomáš Volkmer, muzyka: Piotr Klimek, ruch sceniczny: Ewelina Ciszewska, w nagraniu muzyki udział wzięli: Mateusz Czarnowski – akordeon, marimbafon, Jarek Izdepski – kontrabas, Piotr Klimek – dzwonki, perkusjonalia.

źródło: Teatr Baj

W baśniach aż roi się od niezwykłych przedmiotów. Bywa, że stoliczek sam się nakrywa, krzesiwo daje władzę nad groźnymi brytanami, dywan lata w powietrzu, a woda życia przywraca chorym zdrowie. W tej bajce magiczną moc mają nożyczki, które bohater opowieści dostaje od kolorowej rybki. Wszystko, o czym się zamarzy, a następnie wytnie nimi z papieru, natychmiast staje się rzeczywistością. Czy zaczarowane wycinanki przyniosą chłopcu szczęście? Może się bowiem okazać, że kiedy ma się już wszystko, jest potwornie nudno, a proste zabawy z rodzicami stają się wartością najcenniejszą.

Widzów zaskoczy bogactwo wykorzystanych w spektaklu środków wyrazu (twórcy zastosowali tu m.in. elementy pantomimy, czarnego teatru, teatru cienia i lalek), a oczarują ich scenki pełne humoru oraz ujmująca muzyka.

NASZA RECENZJA

Kolorowe bryły, nieustanny ruch i teatr cieni. A także, nieoczekiwanie nastrojowe pauzy oraz historia inspirowana opowieściami z Dalekiego Wschodu. Wszystko to zmieściło się w dynamicznym spektaklu „Zaczarowane wycinanki” Teatru Baj.

Wśród przekładanych non stop wielkich klocków, tworzących coraz to nowe graficzne formy, toczy się opowieść o małym chińskim chłopcu. Liu ma niezamożnych, ciężko pracujących rodziców, ale otoczony jest ich uwagą i miłością. Nie potrafi jednak tego docenić. Kiedy łowi piękną rybę i dostaje od niej zaczarowane nożyczki, wycina sobie bogaty, pełen przedmiotów świat, szybko się jednak okazuje, że samemu jest w nim nudno i smutno.

Wbrew tytułowi, oczarowanie nie towarzyszy w tym przedstawieniu wycinankom. Te służą – ciekawej plastycznie – ilustracji głównej tezy, że wyobraźnia, której nie można dzielić z innymi, nie przynosi spełnienia. Oczarowują za to, nieliczne nastrojowe obrazki. Kiedy w tle słychać świerszcze a na przyciemnionej scenie pojawiają się różnokolorowe lampiony. Albo, gdy – ku wielkiej uciesze małych widzów – na bohaterów sypią się mydlane bańki. Trwając, mimo swej tymczasowej formy, nieoczekiwanie długo.

Pozostałe sceny służą raczej odczarowaniu siedzących na widowni rodziców i dzieci. Często nieświadomych drętwoty, do jakiej przyczynia się mnogość i różnorodność współczesnych zabawek. Twórcy spektaklu przypominają, że początkiem zabawy może być każdy moment. I każdy, nawet najprostszy przedmiot. Wystarczy tylko... chęć rozruszania wyobraźni. Reżyser i zarazem autor tekstu Ireneusz Maciejewski, czeski scenograf Tomáš Volkmer oraz odpowiedzialna za ruch sceniczny Ewelina Ciszewska, z sukcesem pokazują, że najbardziej prozaiczna codzienna sytuacja może być inspirująca.

Aktorzy cały czas są w ruchu. Animując lalki i o wiele mniejsze płaskie „wycinanki”, współtworząc teatr cieni, albo budując z elementów scenografii – i siebie samych – kolejne obrazki. Stają się domem, lasem, jeziorem... Zaskakują bogactwem pomysłów.

Sympatyczny, zagrany z nerwem spektakl, nie w pełni jednak satysfakcjonuje. Przeszkadza zbyt długi „rozbieg” do właściwej historii a także pewne niekonsekwencje, m.in. w warstwie symbolicznej. Skoro przedstawienie jest pochwałą wyobraźni, dlaczego bohater – by wrócić do domu, którego się wyrzekł – wyrzuca zaczarowane nożyczki? Czy w ten sposób pozbywa się tylko materialistycznego podejścia do życia? Oby.

Jolanta Gajda-Zadworna

Życie Warszawy

Najczęściej czytane