Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tragedia po tragedii

Mariusz Gruza 22-01-2010, ostatnia aktualizacja 23-01-2010 19:53

Po raz drugi w kamienicy przy ul. Grochowskiej 302 doszło do zatrucia tlenkiem węgla. Do szpitali trafiło sześć osób. Dokładnie rok temu w wyniku zaczadzenia zmarła tam 16-letnia Agnieszka.

*Kto będzie następny? – zastanawia się rodzina Krasińskich
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
*Kto będzie następny? – zastanawia się rodzina Krasińskich

Mieszkańcy czteropiętrowej kamienicy są przerażeni. – Żyjemy w ciągłym stresie. Budzę się po nocach. Wczoraj miała u mnie nocować wnuczka, ale nie chciała, bo się bała – mówi Janina Janicka, która mieszka na trzecim piętrze domu komunalnego przy ul. Grochowskiej.

Ludzie są zdesperowani. Mimo mrozów uchylają okna, aby wietrzyć mieszkania. Jednak nie uchroniło ich to przed kolejną tragedią. Czad zaatakował w nocy ze środy na czwartek. Tuż po północy dwóch braci – Marcin i Daniel – oraz ich koleżanka Agnieszka w mieszkaniu nr 2 na pierwszym piętrze źle się poczuli. Bolała ich głowa, mieli nudności. Daniel wezwał karetkę oraz straż pożarną.

Strażacy stwierdzili podwyższone stężenie trującego gazu. Agnieszka oraz dwaj bracia trafili do szpitala na ul. Wołoskiej. Jednak to nie koniec. Nagle źle poczuła się trójka dzieci w wieku od 7 do 17 lat z sąsiedniego mieszkania. Karetka zabrała je do szpitala przy Niekłańskiej.

– To był koszmar. W środku nocy obudzili nas strażacy, sprawdzali wszystkie mieszkania. Wróciły straszne wspomnienia sprzed roku – mówi mieszkająca na trzecim piętrze Anna Krasińska.

Sprawa dla prokuratora

W nocy z 20 na 21 stycznia 2009 r. jedna z mieszkanek kamienicy znalazła w kabinie prysznicowej swoją 16-letnią córkę Agnieszkę. Wezwany lekarz stwierdził zgon w wyniku zaczadzenia. Do szpitala w stanie ciężkim trafili rodzice Agnieszki oraz jej 12-letnia siostra. 30 mieszkańców ewakuowano i przewieziono na odtrucie do specjalnego namiotu tlenowego.

Sprawą zajął się prokurator. Oskarżone zostały trzy osoby. Mirosław Z., właściciel firmy kominiarskiej, odpowie za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji o stanie kominów. Jego pracownik dostał zarzut niedopełnienia obowiązków. Na ławie oskarżonych zasiądzie także ówczesna kierowniczka administracji domów komunalnych nr 3 na Pradze-Południe za nieumyślne spowodowanie powszechnego niebezpieczeństwa. Proces rozpocznie się 29 stycznia.

Tymczasem firma Mirosława Z. dalej kontroluje stan przewodów kominowych w kamienicy przy Grochowskiej. Tym faktem zbulwersowani są mieszkańcy. – Jak to możliwe, że ludzie z prokuratorem na karku dalej pracują na zlecenie dzielnicy – pyta Krasińska.

Okazuje się, że wszystko jest zgodnie z prawem. – Firma pana Z. wystartowała w przetargu i zaoferowała najkorzystniejsze warunki. Nie możemy nic zrobić, dopóki sąd nie wyda prawomocnego wyroku – mówi Janusz Sękowski, dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami na Pradze-Południe. – Jeżeli pan Z. zostanie skazany, to wtedy natychmiast umowa zostanie rozwiązana – dodaje.

Mieszkańcy nie szczędzą także słów krytyki pod adresem władz dzielnicy i podkreślają, że nikt nic nie robi, aby zapewnić im bezpieczeństwo.

– Przewody kominowe notorycznie się zapychają. W ubiegłym roku po śmierci Agnieszki z kominów usuwano gruz wiadrami – opowiada Janicka.

Skończyli na obietnicach

Nadal nie przeprowadzono niezbędnych remontów. – Kominy nie są zabezpieczone przed kruszeniem się cegły, wylotów nie chronią specjalne zadaszenia, a końca prac przy instalacji centralnego ogrzewania nie widać – mówi Krasińska.

Także obiecany przez władze dzielnicy na początku zeszłego roku montaż czujników wykrywających czad okazał się mrzonką. – Nie udało nam się znaleźć pieniędzy na tę inwestycję – tłumaczy Sękowski. Urzędnicy znowu obiecują 800 urządzeń, ale jeśli nawet je kupią, to dostaną je wybrańcy. W ZGN jest 12 tys. lokali ogrzewanych piecykami gazowymi.

Po kolejnym wypadku policja sprawdza, jak kontrolowano instalacje. – Jeżeli stwierdzimy nieprawidłowości, to i ta sprawa zostanie skierowana do prokuratury – mówi Joanna Węgrzyniak z komendy rejonowej dla Pragi-Południe. Na pewno konsekwencje służbowe poniosą dwaj pracownicy administracji budynku – zastępca kierownika ds. technicznych oraz inspektor budowlany. Zapowiadane są kolejne kontrole. Mieszkańcom to nie wystarcza. – Nam nie są potrzebne kolejne zwolnienia i kontrole, tylko porządny remont – kwituje Krasińska.

*zabija nocą

Bezwonny i bezbarwny tlenek węgla to ukryty zabójca. Od grudnia ubiegłego roku na Mazowszu odnotowano aż 19 ofiar zatrucia czadem, wynika z danych straży pożarnej. W całym kraju zanotowano 37 takich przypadków. Tegoroczna czarna seria rozpoczęła się na początku stycznia w Żyrardowie. Zginęła tam czteroosobowa rodzina, w tym ośmiomiesięczna dziewczynka. Zaledwie dwa dni później do podobnej tragedii doszło w Pruszkowie. W mieszkaniu przy ul. Węglowej strażacy znaleźli ciała dwójki dzieci w wieku 12 i 20 lat oraz rodziców w wieku 43 i 45 lat. Tydzień temu, 16 stycznia, znaleziono zwłoki mężczyzny w kamienicy przy ul. Żelaznej. Była to pierwsza w tym roku ofiara czadu w stolicy.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane