Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Płać podatki w stolicy

Izabela Kraj 24-01-2010, ostatnia aktualizacja 25-01-2010 21:04

Mieszkasz w Warszawie? Korzystasz z miejskiej komunikacji, szpitali i przedszkoli? Rozliczaj PIT w stołecznych skarbówkach – apeluje ratusz. I zaczyna od... urzędników.

Ratusz tak jak TVP zaczyna  od swoich pracowników.  Władze TVP zażądały ostatnio od podwładnych,     by okazali potwierdzenie opłaty abonamentu rtv. Prezydent Warszawy  o płacenie PIT w stolicy zamierza swoich urzędników tylko grzecznie poprosić
autor: Wojtek Jakubowski
źródło: Fotorzepa
Ratusz tak jak TVP zaczyna od swoich pracowników. Władze TVP zażądały ostatnio od podwładnych, by okazali potwierdzenie opłaty abonamentu rtv. Prezydent Warszawy o płacenie PIT w stolicy zamierza swoich urzędników tylko grzecznie poprosić

Przeczytaj komentarz autorki na blogu!

Władze miasta startują wreszcie z akcją zapowiadaną od prawie trzech lat, która ma zachęcić osoby niezameldowane, ale mieszkające w stolicy, by rozliczały się z podatków w tutejszych urzędach skarbowych.

To ma być „zmasowany atak”: poprzez billboardy, media i Internet. Ale najpierw urzędnicy mają zacząć od siebie. W tym tygodniu do wszystkich pracowników ratusza, dzielnic i jednostek podległych miastu prezydent Warszawy wyśle e-mail z informacjami na temat możliwości płacenia podatków w Warszawie.

Grzecznie poproszą

Wśród miejskich urzędników jest również wiele osób, które – choć mieszkają od lat w stolicy i tu pracują – na stałe zameldowane są gdzie indziej i co roku PIT składają w swoich rodzinnych miejscowościach.

– Chcemy uświadomić tym osobom, że mogą płacić podatki tu i to bez konieczności wymieniania dowodu osobistego i innych dokumentów. Na początek wystarczy, że wypełnią tzw. NIP-3 i zadeklarują w nim, że chcą rozliczać się w konkretnym urzędzie skarbowym, właśnie w Warszawie – mówi Łukasz Pawłowski z miejskiego Centrum Komunikacji Społecznej, które przygotowuje akcję.

I dodaje, że kwestie zameldowania też kiedyś trzeba będzie uregulować. Wciąż funkcjonuje przecież anachroniczny zapis ustawy nakazujący meldunek w miejscu zamieszkania (za jego brak już po trzech dniach pobytu grozi 5oo zł grzywny). Urzędy skarbowe nie widzą jednak problemu w tym, by rozliczać podatników niezależnie od miejsca zameldowania.

– Oczywiście, nie będzie żadnych konsekwencji, jeśli ktoś z urzędników się do tego nie zastosuje. My nie żądamy, tylko prosimy. I tłumaczymy, dlaczego jest to dla miasta ważne – wyjaśnia Pawłowski.

Łatanie dziury w budżecie

A dlaczego jest ważne? Według oficjalnych danych, w stolicy jest zameldowanych 1,7 mln osób. Jednak powszechnie wiadomo, że mieszka tu i pracuje co najmniej pół miliona więcej. Te osoby korzystają z całej miejskiej infrastruktury, jeżdżą autobusami i metrem, leczą się w miejskich przychodniach i szpitalach, posyłają dzieci do warszawskich szkół i przedszkoli.

– Chcemy więc, by w Warszawie zostawiali także swoje podatki. Tak naprawdę trudno jest oszacować, na ile osób i na ile wyższe wpływy moglibyśmy liczyć. Nikt nie prowadzi takich statystyk – przyznaje wicedyrektor gabinetu prezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. Nieoficjalne szacunki mówią o co najmniej 100 mln zł, bardziej śmiałe – nawet o miliardzie złotych (czyli 10 proc. obecnego budżetu stolicy).

Wśród samych tylko studentów ok. 30 proc. pracuje w stolicy, ale większość rozlicza się poza nią. – Gdyby tylko te 30 proc. składało PIT w Warszawie, mielibyśmy dodatkową, prawie 100-tysięczną rzeszę podatników – kalkulują urzędnicy.

Poza tym w tym roku wpływy z PIT i CIT w samorządowej kasie spadły o blisko miliard zł, m.in. w związku ze zmianami progów podatkowych. Ratusz zmuszony jest więc łatać dziurę.

Film i billboardy

Do studentów najłatwiej dotrzeć drogą internetową. Dlatego od początku lutego w sieci zacznie krążyć filmik – informacyjna kreskówka – która w formie pytań i odpowiedzi streści cel „akcji podatkowej“ ratusza. Będzie też odpowiedni link, by można było od razu pobrać druk NIP-3 i zostawić go później w skarbówce, przy okazji rozliczania się z podatku za 2009 r.

Od 1 lutego przy drogach dojazdowych do Warszawy pojawią się billboardy zachęcające do rozliczania się w stolicy.

Na ile taka akcja będzie skuteczna, okaże się w 2011 r. Dopiero wtedy warszawskie urzędy, rozliczając obecny rok, będą mogły ocenić, czy przybyło im płatników.

Dwie dzielnice – Białołęka i Ursus – jeszcze w 2008 r. rozpoczęły namawianie do składania w stolicy druku NIP-3. Efekty? – Już w pierwszych miesiącach po akcji ulotkowej do skarbówek w naszej dzielnicy wpłynęło ponad tysiąc deklaracji od nowych podatników – mówi burmistrz Ursusa Bogdan Olesiński.

Ale jak przełożyło się to na finanse, urzędy skarbowe będą mogły odpowiedzieć najwcześniej w czerwcu.

Nici z przywilejów?

– Od trzech lat słyszę tylko zapowiedzi medialne władz miasta, że zaczną zabiegać o dodatkowe wpływy z podatków. Ale za takimi deklaracjami nie szły żadne działania. Miło będzie wreszcie powitać konkrety – komentuje zapowiadaną akcję ratusza radny miasta Dariusz Figura (PiS). – Mam tylko nadzieję, że efekty finansowe tej akcji będą wyższe niż jej koszty.

Mimo wszystko radny nie spodziewa się wielkiego odzewu na same apele urzędników. – Potrzebna byłaby jakaś konkretna zachęta, system ulg, zwolnienie z opłat – mówi radny Figura.

Jeszcze kilka miesięcy temu urzędnicy obiecywali mieszkańcom tzw. Warszawską Kartę Podatnika. Jej posiadacze mieliby prawo do rabatów w wybranych restauracjach. Ratusz rozważał przyznanie dodatkowych ulg na bilety komunikacji, zniżki w teatrach, muzeach czy na basenach, wprowadzenie specjalnych programów zdrowotnych, np. badań profilaktycznych tylko dla podatników.

Taką wizję jednak stopują prawnicy. – Są wątpliwości, czy takie rabaty byłyby zgodne z konstytucją i nie naruszałyby równości obywateli – słyszymy w ratuszu.

Urzędnikom pozostają zatem tylko apele i akcja medialna.

Ale niektóre dzielnice, niezależnie od prawnych ograniczeń, starają się już teraz promować swoich mieszkańców.

Burmistrz Bemowa zapowiedział np., że do nowych przedszkoli w pierwszej kolejności przyjmowane będą dzieci osób posiadających meldunek w dzielnicy.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane