Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Marek Kamiński oswaja bardzo zimną rzekę

Piotr Szymaniak, Maciej Miłosz 13-03-2010, ostatnia aktualizacja 15-03-2010 13:08

Warszawiacy przywitali go chlebem, solą i oklaskami. W sobotę, tydzień po starcie z Oświęcimia, podróżnik płynący Wisłą kajakiem dotarł do stolicy.

Przez 14 dni Marek Kamiński  pokona ok. tysiąca kilometrów. Pije filtrowaną wodę  z Wisły,  a żywi się wcześniej złowionymi rybami
autor: Przemysław Wierzchowski
źródło: Fotorzepa
Przez 14 dni Marek Kamiński pokona ok. tysiąca kilometrów. Pije filtrowaną wodę z Wisły, a żywi się wcześniej złowionymi rybami
Kamiński nad Wisłą w okolicach Oświęcimia, skąd wyruszył
autor: Tomasz Jodłowski
źródło: Fotorzepa
Kamiński nad Wisłą w okolicach Oświęcimia, skąd wyruszył

– Czuję się świetnie. Trochę przeszkadzają fale i wiatr, ale natura jest piękna. Najprzyjemniejsze są jednak spotkania z ludźmi, którzy przychodzą na brzeg – opowiadał Kamiński tuż po wyjściu ze swojego czerwonego kajaka.

Prócz tych, którzy przychodzą, do Kamińskiego dołączają także inni kajakarze. Podróżnik przypłynął w towarzystwie „obstawy” – dwóch kajaków i jednego canoe.

– Dołączyliśmy do ekspedycji w Karczewie – opowiadali zziębnięci Tomasz Mierzejewski i Wojtek Wasilewski.

Na weekendowe spotkanie z Kamińskim na plaży desantu na Czerniakowie przyszła setka warszawiaków i dziennikarzy. Członkowie fundacji Ja Wisła rozpalili nawet ognisko i rozstawili leżaki.

– Pojawiam się tu regularnie, bardzo mi się podoba nabrzeże. Szkoda, że nie ma całorocznych placów zabaw – mówił Piotr, który na przywitanie podróżnika przyszedł z dwuipółletnim Antosiem.

Zdobywca dwóch biegunów opowiadał o tym, jak wygląda jego dzień. – Wstaję ok. godz. 4 – 5, gotuję wodę z Wisły, jem śniadanie i ruszam koło godz. 6 – 7. Później cały dzień w kajaku i rozbijam biwak około godz. 17 – relacjonował.

Skąd pomysł całej wyprawy? – W dorzeczu Wisły znajduje się ponad połowa powierzchni Polski. Chciałbym pokazać, jak wielki skarb mamy w samym sercu Europy i jak można z tego potencjału skorzystać – wyjaśnia Marek Kamiński. Zimowa wyprawa ma spopularyzować Wisłę jako atrakcję turystyczną.

W sobotę ok. południa Kamiński ruszył dalej. Wyprawa powinna się zakończyć w weekend po dopłynięciu do do Bałtyku. Po drodze czeka go jeszcze przejście 20-kilometrowego zamarzniętego odcinka.

Położenie podróżnika można śledzić w internecie, dzięki czemu nad brzegi Wisły przychodzi wielu wspierających go ludzi.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane