Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Koniec pouczeń, będą tylko mandaty

Konrad Majszyk, Robert Rybarczyk 08-04-2010, ostatnia aktualizacja 09-04-2010 18:50

Straż miejska nie będzie już zostawiać za wycieraczką zwykłych wezwań. Kierowcy mogą od razu spodziewać się zdjęcia auta i mandatu. Czy to pomysł na łatanie finansów miasta?

autor: Sławomir Mielnik
źródło: Fotorzepa

Dotarliśmy do polecenia służbowego wydanego przez komendanta straży miejskiej Zbigniewa Leszczyńskiego. Od kwietnia zabronił on podwładnym zostawiania za wycieraczką tzw. wezwań zwykłych. Strażnicy mają od razu sięgać po wezwania foto. Kierowcy znajdują informację o wykonaniu zdjęcia źle zaparkowanego auta, a w skrzynce w domu – mandat.

Bez dyskusji

– Wezwania zwykłe budziły zastrzeżenia kierowców – mówi rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak. – Przy wezwaniu foto popełnienie wykroczenia jest dodatkowo potwierdzone dokumentacją zdjęciową. To pozwoli uniknąć sytuacji spornych – zaznacza.

Straż miejska podkreśla zalety wezwania foto. To dokument cięższej wagi niż zwykłe wezwanie, które kierowca mógł nawet wyrzucić do kosza.

– Zwykłe wezwanie to był świstek papieru. Przy wezwaniu foto, kiedy sporządzona jest dokumentacja, nie będzie już dyskusji z kierowcą ani kombinowania – mówi Monika Niżniak.

To jednak oficjalne tłumaczenie podporządkowanej Hannie Gronkiewicz-Waltz formacji. Strażnicy miejscy wskazali nam drugie dno tej decyzji: chodzi o likwidację pouczeń i zwiększenie liczby wystawianych mandatów.

– Wcześniej kierowca przychodził do oddziału terenowego straży miejskiej. Tam mógł się próbować tłumaczyć, dlaczego źle zaparkował. Jeśli nie miał na koncie podobnych wykroczeń, strażnik często stosował pouczenie i nie wystawiał mandatu. Teraz tak już nie będzie – mówią mundurowi.

– Wezwanie fotograficzne nie staje się automatycznie mandatem. Instytucja pouczenia nadal funkcjonuje – tłumaczy rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.

Nasi rozmówcy twierdzą, że to czysta teoria. – Wezwanie foto będzie oznaczać mandat za wykroczenie albo wniosek do sądu grodzkiego. Wycofanie takiego wezwania oznacza zmianę procedury, a to bardzo skomplikowane – tłumaczy kolejny strażnik.

Od początku roku do końca marca strażnicy nałożyli 2179 mandatów karnych – średnio po 100 zł każdy – i 693 pouczenia. Czyli co trzecia sprawa zakończyła się polubownie.

Zaostrzenie zasad gry

Tomasz Andryszczyk przewiduje, że po otrzymaniu zdjęcia z wykroczeniem więcej osób stawi się w straży miejskiej. A to oznacza zastrzyk gotówki dla zadłużonego miasta.

Opozycja krytykuje nowe restrykcje wobec kierowców. – Straż miejska powinna być dla obywateli, a nie odwrotnie. Możliwość pouczenia była dobrym rozwiązaniem. Nie należy karać dla zasady – mówi radny PiS Jarosław Krajewski. – Poza tym nie chodzi o zwiększenie liczby mandatów, tylko poprawę ich ściągalności. To kolejny przykład szukania dodatkowych przychodów przez miasto. Przewidywane na koniec 2010 roku zadłużenie miasta to 5,5 mld zł, czyli 55 proc. dochodów. W kuluarach ratusza usłyszeliśmy, że sytuację finansową pogorszyła sroga zima.

Z danych Zarządu Oczyszczania Miasta wynika, że odśnieżanie ulic i chodników pochłonęło w tym sezonie ponad 100 mln zł (to koszt jednej stacji metra). Według naszych ustaleń, w ostatnim okresie zimy ratusz próbował ograniczać liczbę wyjazdów w miasto solarek.

Leniwi strażnicy w stolicy

Niektórzy chwalą jednak zaostrzenie kar wobec parkujących niezgodnie z przepisami.

– Mandaty zamiast pouczeń to uproszczenie zasad i oszczędność czasu wszystkich: i tych łamiących prawo, i tych pilnujących jego przestrzegania – mówi Jan Jakiel ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji. – Kraków poszedł dalej, podnosząc cenę za odholowanie auta ze 180 do 320 zł – dodaje.

Z wyliczeń Zielonego Mazowsza wynika, że stołeczni strażnicy należą do najbardziej leniwych w Polsce. W Poznaniu strażników jest trzy razy mniej niż w Warszawie, ale wlepiają trzy razy więcej mandatów.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane