Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

„Zaklęcie na »W«" ****

Jolanta Gajda-Zadworna 01-08-2011, ostatnia aktualizacja 02-08-2011 16:44

Trzeci tytuł – po: "Czy wojna jest dla dziewczyn?" Pawła Beręsewicza i "Asiuni" Joanny Papuzińskiej – skierowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego i Wydawnictwo Literatura do najmłodszych czytelników. Przybliżający im czas wojny.

źródło: materiały prasowe

Michał Rusinek proponuje ciekawą formę narracji. Opowiadanie, które przechodzi w dialog z czytelnikiem, ale w taki sposób, jakby bohater odpowiadał na stawiane przez nas pytania. Im bliżej finału, tym mocniej zarysowują się refleksje i ukryty między wierszami komentarz do czasów, z których zrozumieniem mają często kłopoty i dorośli ludzie.

Jak to u tego autora bywa, słowa nie tylko budują sytuacje i opisują ludzi. Rusinek umie je w sposób bardzo plastyczny zestawiać z innymi. Potrafi wydobywać ich głębszy sens, ale też bawić się językiem.

Tekst znakomicie dopełniają nastrojowe ilustracje  –  utrzymane w szarościach i sepiach, z pojedynczymi elementami żywszych kolorów. Widać, że rodzeństwo (za stronę plastyczną odpowiada siostra autora, Joanna Rusinek) znakomicie się rozumie.

Kanwą „Zaklęcia na »W«"stała się relacja złożona w Archiwum Historii Mówionej MPW przez Włodzimierza Dusiewicza ps. Dusza. Opowieść o chłopcu, który – nieświadomy powagi zadań, jakie otrzymywał – stał się skutecznym wojennym kurierem. Przenosił tajne informacje ukryte w ślubnych zaproszeniach lub w klaserze ze znaczkami.

Kiedy wybuchło Powstanie Włodek był już Zawiszakiem. O wojnie więcej wiedział, ale  wciąż nie do końca był świadom jej dalekosiężnych skutków. Zrozumiał je znacznie później. Swoimi przemyśleniami dzielił się jako aktor, nauczyciel, dziennikarz i reżyser filmów dokumentalnych. Do dziś spotyka się z młodzieżą, by opowiadać o przeszłości. Teraz jego historię opowiedział Michał Rusinek.

Autor książek, scenariuszy, tłumacz, wykładowca na UJ, a także sekretarz Wisławy Szymborskiej nie wahał się, gdy zaproponowano mu udział w projekcie MPW.

W rozmowie z "ŻW" przyznał: – To wyzwanie. Jak mówić o wojnie, ważnych wydarzeniach historycznych współczesnym dzieciom, wychowanym na grach komputerowych, w których ma się siedem żyć, strzela się nieustannie i im więcej się ustrzeli, tym lepiej? Jednakże nie można im opowiadać, że wtedy życie stanęło. Że wojna była czasem wyjętym z historii.

Z wojennych wspomnień Włodzimierza Dusiewicza zaczerpnął zdarzenia, w znaczący sposób dopełniające przekaz książki lub te, które były zamkniętymi anegdotami. Jak historia z duszą – tą konkretną, rozgrzewającą dawne żelazka, która w dramatycznej sytuacji przyniosła bohaterowi  powstańczy pseudonim.

Autor zapewnia, że przygotowując „Zaklęcie na »W«", sam wielu nowych rzeczy się dowiedział.

– Dla kogoś, kto wojny nie przeżył, jest ona abstrakcją. Konkretne są jedynie losy określonych ludzi – mówi.

W opisywaniu przeszłości istotne okazały się szczegóły.

– Wymyśliłem sobie, że w każdym rozdziale pojawi się czerwony element – wspomina.

Zabieg ten ma w książce kluczowe znaczenie. Zarówno w konsekwentnej, wypełniającej  każde wolne miejsce ilustracji Joanny Rusinek, jak i w tekście.

Mały bohater uważa, że wojna zabiera światu kolory. Zostają tylko czerń i biel. Przy takim założeniu czerwony rowerek, który pojawia się już w rozdziale otwierającym książkę, nabiera symbolicznego znaczenia. Tymczasem Włodzimierz Dusiewicz, po przeczytaniu pierwszej wersji tekstu stwierdził, że w opisywanym czasie nie było czerwonych rowerów, tylko czarne albo szare.

Michał Rusinek przy swojej wersji obstawał, by – jak mówi – zachować balans między światem czarno-białym i kolorowym. Że mu się to znakomicie udało, widać m.in. w jednym z finałowych fragmentów.

Postrzelenie siostry głównego bohatera, powstańczej łączniczki – bynajmniej nie na barykadzie warszawskiej, ale w Niemczech, dokąd została wywieziona na przymusowe roboty (strzelającym był polski żołnierz) – autor tak, w imieniu bohatera, komentuje:

"... Białemu panu wszystko się pomieszało. Ale to nie jego wina. To wina wojny. Dopiero wtedy zrozumiałem, czym ona tak naprawdę jest. To nie jest zaklęcie, które wysysa ze świata kolory. Wojna to zaklęcie, które powoduje, że przestajemy widzieć kolory. Widzimy tylko ludzi białych i czarnych, przyjaciół i wrogów, dobrych i złych. Nie interesuje nas, jacy są naprawdę ... Wojna jest zawsze przegrana, dla obu stron".

„Zaklęcie na »W«" Michał Rusinek Muzeum Powstania Warszawskiego Wydawnictwo Literatura

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane